Akcja Wikipedia
Napisane: 21 cze 2011, o 10:12
Promować weganizm w Internecie - fajna rzecz. Niejeden prozwierzak to robi, dyskutując na forach czy prowadząc bloga. Akcja szczytna, niemniej... bezsensowna?
Ile osób przeczyta artykulik zamieszczony na prywatnym blogasku? Ile osób prześledzi forumową dyskusję? Malutko, mocium państwo.
Co innego - Wikipedia!
Kluczem jest pozycjonowanie. Wpiszę w Google "weganizm" - i na pierwszej pozycji będę miał artykuł z Wikipedii. Natomiast artykuł o weganizmie z bloga szlachetnego Jurka czy Gosi? Będzie daleko, oj, daleko. I mało kto go przeczyta.
Google lubi Wikipedię. Faworyzuje ją podczas wyszukiwania. I należy z tego skorzystać. Jeśli chcemy upowszechnić jakiś problem związany z eksploatacją zwierząt czy poglądy jakiegoś wegańskiego myśliciela - to twórzmy hasła w tejże encyklopedii. Dotrzemy do tysiąca razy więcej osób niż w przypadku pisania na blogach czy nawet na zacnym portalu http://www.empatia.pl.
Rozbudujmy Wikipedię pod kątem praw zwierząt. Na razie sprawa wygląda po prostu żałośnie. Hasło "Tom Regan" ma sześć linijek. Hasło "Gary L. Francione" ma jeszcze mniej - a wczoraj w ogóle go nie było, dopiero w nocy niejaki Poranek skrobnął te parę zdanek.
No żenada. Co robią przy komputerach prozwierzęcy aktywiści? Grzeją w pasjansa? Tym raczej nie pomogą sprawie.
Jeśli komuś leży na sercu los zwierząt, to powinien przynajmniej godzinę w tygodniu poświęcić na rozbudowywanie Wikipedii. W żaden inny sposób nie dotrze do tak wielu odbiorców.
Gdyby znalazło się dwudziestu skorych do działania ideowców i przez wakacje dodawaliby dziennie po jednym artykule, to pod koniec sierpnia Wikipedia zyskałaby aż 1200 haseł! Wiecie, ile w sumie mogłyby one generować odwiedzin w ciągu roku? MILIONY.
Jeśli promować weganizm w Internecie - to tylko za sprawą Wikipedii.
A to nawet wysiłku nie wymaga! Angielska Wikipedia ma przyzwoicie rozbudowany dział poświęcony prawom zwierząt. Wystarczy w luźny sposób tłumaczyć artykuły i wrzucać je po polsku. No to odpoczynek prawie.
Obecność problemu w Wikipedii sprawiłaby, że ludzie zaczęliby inaczej podchodzić do sprawy eksploatacji zwierząt. Zaczęliby ją w ogóle zauważać. A to poszerzyłoby grono wegan.
Jest tyle tematów do poruszenia. Wiwisekcja, przemysł skórzany, wielkoprzemysłowa hodowla zwierząt, najważniejsze postaci ruchu. To się samo nie napisze. A jeśli w ogóle się nie napisze, to nikt z szarych ludzi nie pozna przykrej prawdy.
Twórzmy tego typu hasła. Rozwiewajmy mity. Okraszajmy już istniejące artykuły o znanych osobistościach informacją, że są wegetarianami czy weganami. Poruszając te wszystkie zagadnienia w sposób bezstronny uświadomimy ludzi, na czym polega problem. Bo problem jest na tyle duży, że nawet przedstawiony bezstronnie zdrowo ryje psychę.
Przyłączacie się do frontu?
Ile osób przeczyta artykulik zamieszczony na prywatnym blogasku? Ile osób prześledzi forumową dyskusję? Malutko, mocium państwo.
Co innego - Wikipedia!
Kluczem jest pozycjonowanie. Wpiszę w Google "weganizm" - i na pierwszej pozycji będę miał artykuł z Wikipedii. Natomiast artykuł o weganizmie z bloga szlachetnego Jurka czy Gosi? Będzie daleko, oj, daleko. I mało kto go przeczyta.
Google lubi Wikipedię. Faworyzuje ją podczas wyszukiwania. I należy z tego skorzystać. Jeśli chcemy upowszechnić jakiś problem związany z eksploatacją zwierząt czy poglądy jakiegoś wegańskiego myśliciela - to twórzmy hasła w tejże encyklopedii. Dotrzemy do tysiąca razy więcej osób niż w przypadku pisania na blogach czy nawet na zacnym portalu http://www.empatia.pl.
Rozbudujmy Wikipedię pod kątem praw zwierząt. Na razie sprawa wygląda po prostu żałośnie. Hasło "Tom Regan" ma sześć linijek. Hasło "Gary L. Francione" ma jeszcze mniej - a wczoraj w ogóle go nie było, dopiero w nocy niejaki Poranek skrobnął te parę zdanek.
No żenada. Co robią przy komputerach prozwierzęcy aktywiści? Grzeją w pasjansa? Tym raczej nie pomogą sprawie.
Jeśli komuś leży na sercu los zwierząt, to powinien przynajmniej godzinę w tygodniu poświęcić na rozbudowywanie Wikipedii. W żaden inny sposób nie dotrze do tak wielu odbiorców.
Gdyby znalazło się dwudziestu skorych do działania ideowców i przez wakacje dodawaliby dziennie po jednym artykule, to pod koniec sierpnia Wikipedia zyskałaby aż 1200 haseł! Wiecie, ile w sumie mogłyby one generować odwiedzin w ciągu roku? MILIONY.
Jeśli promować weganizm w Internecie - to tylko za sprawą Wikipedii.
A to nawet wysiłku nie wymaga! Angielska Wikipedia ma przyzwoicie rozbudowany dział poświęcony prawom zwierząt. Wystarczy w luźny sposób tłumaczyć artykuły i wrzucać je po polsku. No to odpoczynek prawie.
Obecność problemu w Wikipedii sprawiłaby, że ludzie zaczęliby inaczej podchodzić do sprawy eksploatacji zwierząt. Zaczęliby ją w ogóle zauważać. A to poszerzyłoby grono wegan.
Jest tyle tematów do poruszenia. Wiwisekcja, przemysł skórzany, wielkoprzemysłowa hodowla zwierząt, najważniejsze postaci ruchu. To się samo nie napisze. A jeśli w ogóle się nie napisze, to nikt z szarych ludzi nie pozna przykrej prawdy.
Twórzmy tego typu hasła. Rozwiewajmy mity. Okraszajmy już istniejące artykuły o znanych osobistościach informacją, że są wegetarianami czy weganami. Poruszając te wszystkie zagadnienia w sposób bezstronny uświadomimy ludzi, na czym polega problem. Bo problem jest na tyle duży, że nawet przedstawiony bezstronnie zdrowo ryje psychę.
Przyłączacie się do frontu?