Post 5 cze 2009, o 21:22

Ekolodzy protestują, cyrk wzywa policję - o akcji w ZG

http://miasta.gazeta.pl/zielonagora/1,3 ... licje.html

Ekolodzy protestują, cyrk wzywa policję
Joanna Leśniewska
2009-06-05

Licealiści z Zielonej Gory organizowali przed wejściem do cyrku pikietę w obronie zwierząt. Jednak akcję młodych ludzi udaremniła policja. - Spisywali nas przez pół godziny, a potem kazali zbierać rozrzucone ulotki. I to ma być wolny kraj? - skarżą się obrońcy zwierząt

Akcje "Cyrk bez zwierząt" odbywają się w całej Polsce. Włączyły się w nie takie organizacje jak: Klub Gaja, Empatia czy Viva. W Zielonej Górze w obronę występujących w cyrkach zwierząt zaangażowali się licealiści i działacze ze Straży Ochrony Zwierząt. Chcieli informować o ciężkich warunkach, w jakich często przebywają zwierzęta.

Licealiści Justyna Włodarczyk i Adrian Piechota wspólnie z SOZ zdecydowali, że pod cyrkiem, który przyjechał do Zielonej Góry, zrobią pikietę. Początkowo byli tylko we dwójkę. Rozdawali przechodniom ulotki organizacji Empatia, mieli też nieduży transparent. Chcieli uświadomić ludziom, że cyrk to nie tylko rozrywka, ale również męczarnia dla zwierząt. Jak relacjonują licealiści, pracownik cyrku był agresywny. - Najpierw robił nam zza płotu zdjęcia, potem zaczął na nas krzyczeć, w końcu zagroził, że naśle na nas policję. I tak się stało. Policjanci spisywali nas ponad pół godziny i skutecznie zablokowali nam demonstrację przed cyrkowym występem. Do tego kazali sprzątać ulotki, które porozrzucały po chodniku osoby idące na pokaz - opowiada Adrian. - Z taką reakcją policji spotkaliśmy się po raz pierwszy, mimo że już wielokrotnie braliśmy udział w podobnych akcjach, m.in. z okazji Dnia Ryby pod Auchan - zaznacza Justyna.

Słowa licealistów potwierdza Klaudia Dolińska ze Straży Ochrony Zwierząt. - Gdy przyjechał radiowóz, pracownik cyrku przy nas zaczął kłamać w żywe oczy, że wchodzimy na prywatny teren i przeszkadzamy ludziom - żali się inspektorka SOZ. Młodzi ludzie są rozgoryczeni postawą mundurowych. - Przecież policja ma chronić akcje obywatelskie, a nie je pacyfikować - dziwią się.

Małgorzata Stanisławska, rzecznik KMP: - Cała interwencja trwała pół godziny. Pracownicy cyrku zgłosili dyżurnemu, że młodzi ludzie utrudniają klientom wejście do cyrku. Okazało się, że faktycznie demonstrujący stali przed kasami i znajdowali się już na terenie prywatnym. Policjanci spisali ich i pouczyli, aby przesunęli się na chodnik. A ponieważ wokół fruwały rozdawane przez nich ulotki, poproszono ich również o posprzątanie śmieci. Rozumiem, że ci młodzi ludzie walczą o prawa zwierząt, jest to bardzo szlachetne, tym bardziej że robią to dobrowolnie, jako wolontariusze. Pamiętajmy jednak, że policja ma obowiązek reagować na tego typu zgłoszenia - mówi Stanisławska. Z kolei właściciele cyrku tłumaczą, że nie mają sobie nic do zarzucenia. Lidia Król-Pinder, właścicielka cyrku, zaprzecza, jakoby pracownicy cyrku zareagował agresywnie. - Wicedyrektor cyrku poprosił demonstrujących o to, aby odsunęli się od kas, a ponieważ nie chcieli tego zrobić, zadzwonił po policję, a ta przestawiła ich na chodnik.

Grzegorz Rybicki, zajmujący się w cyrku Korona marketingiem, dodaje, że nie można stawiać znaku równości między wszystkimi cyrkami. - Nie mogę odpowiadać za wszystkie cyrki, a jedynie za naszą firmę. My na pierwszym miejscu stawiamy dobro zwierząt. W Cyrku Korona mają zapewnione pożywne jedzenie, opiekę stajennych oraz weterynarza. Transport odbywa się w komfortowych warunkach. Nasze zwierzęta są pod stałą opieką i kontrolą powiatowego lekarza weterynarii. Mamy świadomość, że zdrowe, dobrze traktowane zwierzęta łatwiej trenować - mówi Rybicki.

Słowa cyrkowców potwierdza Agnieszka Płóciennik, starszy specjalista ds. ochrony zwierząt z Powiatowego Inspektoratu Weterynaryjnego. - Kontrola była niezapowiedziana, ale rzeczywiście, nie mieliśmy się do czego przyczepić. Zwierzęta nie miały ani jednego zadrapania, przetrzymywane są w dobrych warunkach, a każde ma swojego opiekuna. Zwierzęta są albo wykastrowane, albo przetrzymywane z osobnikami tej samej płci, dzięki czemu są spokojne. Rzadko można spotkać tak zadbane zwierzęta - mówi inspektorka. Przyznaje jednak, że wiele innych cyrków cieszy się złą sławą.

Zielonogórscy obrońcy praw zwierząt nie zamierzają rezygnować z protestów. - Cyrk to nie jest miejsce dla zwierząt. Przecież świetną formą rozrywki są akrobacje czy pokazy klaunów. A jeśli ktoś chce zobaczyć dzikie zwierzęta, może pójść do zoo. Tam maja one odpowiednią opiekę i warunki do życia - podsumowuje Adrian.

Źródło: Gazeta Wyborcza Zielona Góra