Paxi napisał(a):Ja chętnie odpowiem na pytania. W imieniu swoim, nie całej Inicjatywy, choć sądzę, że większość by się pod tym podpisała.
Nazwa dnia nie została wymyślona przez nas. nie wstalismy sobie pewnego pieknego poranka z myślą "a moze by zrobic dzien zwierzat laboratoryjnych?". Nazwa istnieje od dłuższego czasu, funkcjonuje na prozwierzęcych stronach,pojawia się w czasopismach, my z niej tylko skorzystaliśmy. Wiadomo, ze nie ma czegos takiego jak zwierzeta laboratoryjne i jest to niepoprawny politycznie skrót myslowy, ale "korzystając" z juz ustalonego dnia chcielismy zorganizowac cos. i własnie- pojawia sie kwestia tego, ze COŚ zrobilismy. moze ogłaszając to pod niezbyt trafną nazwa (podkreslam-nie wymyslona przez nas), ale mimo wszystko zwrócilismy uwage przechodniów na problem. Zadawali pytania, beda pisać maile po wiecej informacji, jakis efekt osiągnelismy.
Absolutnie nie neguję efektu Waszego działania – czyli zwrócenia uwagi na problem, zainteresowania tematem, zachęcania do kupowania kosmetyków/detergentów nietestowanych na zwierzętach.
Fakt, że zwróciłam uwagę na nazwę tego happeningu nie oznacza, że przekreślam cały happening. W ogóle nie przyszło mi to do głowy. Wiem też, że nie wymyśliliście tej nazwy, tylko z niej skorzystaliście.
Chodzi mi po prostu o to, że skoro uważacie podobnie jak ja, że nie ma faktycznie „zwierząt laboratoryjnych”, to warto się zastanowić, czy kontynuować tę nazwę w kolejnych latach Waszej działalności. Można przecież użyć określenia „Dzień Zwierząt w Laboratoriach”. Podkreślam to dlatego, że moim zdaniem język nie tylko odzwierciedla rzeczywistość, ale również ją kształtuje. Pojęcie „zwierzęta laboratoryjne” niestety istnieje w umysłach wielu ludzi jako osobna kategoria lub wręcz osobny gatunek zwierząt. Pojęcie funkcjonuje, bo przeważająca część społeczeństwa uważa, że zwierzę może być surowcem/rzeczą wykorzystywaną przez człowieka. Tylko niektóre zwierzęta na drodze wyjątku zyskują w naszym społeczeństwie status członka rodziny/przyjaciela. Pojęcie funkcjonuje dlatego że ludzie tak myślą – jest więc odzwierciedleniem ich poglądów. Ale jeśli kontynuuje się używanie tego pojęcia, to wzmacnia się i kontynuuje istniejący stan rzeczy.
Aktywiści występujący w imieniu zwierząt i walczący o ich prawa nie muszą posługiwać się słownictwem, które należy do słownika społeczeństwa przyzwalającego na eksploatację zwierząt. Obrońcy praw zwierząt mogą, a moim zdaniem powinni, używać języka, który odzwierciedla ich poglądy, języka który kształtuje nową rzeczywistość. To nie jest kwestia kosmetyczna, czy ‘poprawności politycznej”. Podam drastyczną analogię, by zobrazować mocniej te kwestię.Walcząc z nazizmem i antysemityzmem, lepiej nie urządzać podczas II Wojny Światowej Dnia Żydów Koncentracyjnych, lecz Dzień Żydów w Obozach Koncentracyjnych. Ci pierwsi to ludzie sklasyfikowani jako przedmioty/surowiec/materiał bez żadnych praw. Ci drudzy to po prostu ludzie, którzy znaleźli się w tragicznej sytuacji i zostali pozbawieni praw im należnych.
Jeśli jesteśmy przeciwni rasizmowi, szowinizmowi gatunkowemu, seksizmowi i innym formom dyskryminacji, nie używajmy słownictwa, którym posługują się rasiści, szowiniści i seksiści propagujący dyskryminację.
Jeżeli szanuję zwierzęta, nie chcę używać pogardliwege określenia „zdychać”, użyję „umierać”.
Naprawdę warto przyjrzeć się językowi jakiego używamy. Jestem przekonana, że jest bardzo ważnym elementem przekazu, kształtowania nowych postaw i dlatego chciałam ten temat poruszyć.
Paxi napisał(a):(...) na samym happeningu nie pojawiały się słowa (ani na bannerze, ani na planszach, ani podczas wypowiedzi królika) "zwierzeta laboratoryjne".
Świetnie! Tym bardziej warto zastanowić się nad nazwą samego Dnia w przyszłości.
Paxi napisał(a):Królik mówił o testowaniu kosmetyków i detergentów, jednak rozdawalismy ulotki, w ktorych była mowa o lekach (o tym jak testowanie ich na zwierzetach jest bezsensowne, okrutne i nie przynosi korzysci). równiez z osobami zainteresowanymi rozmawialismy o lekach.
I jakie były reakcje/pytania?
Paxi napisał(a):i wybacz Kasiu, ale posądzenie nas o to,ze jestesmy za 'humanitarnymi' testami jest co najmniej śmieszne. i mówiąc to nie zamierzam Cię obrazić, ale przesłanie chyba jest na tyle jasne, że Twoje podejrzenie i chęc (?takie odniosłam wrażenie) podważenia naszych intencji czy czegokolwiek budza we mnie tyle śmiechu co politowania.
Nie zamierzam podważać intencji. Najpierw chciałam je poznać. Nie jest dla mnie śmieszne zastanawianie się jakie poglądy ma dana grupa. W sferze ochrony/obrony zwierząt i ich praw działa wielu ludzi o bardzo zróżnicowanych poglądach. Nie widziałam jakiegoś szczegółowego określenia poglądów IW, wręcz przeciwnie, spotkałam się z określeniami, że nie jesteście monolitem, rozmawiałam z Adamem Gacem, który nie określił się jednoznacznie w tej kwestii, a w końcu jest częścią grupy IW, więc moich pytań nie uważam za śmieszne, ani retoryczne. Po prostu zapytałam i w sumie nie otrzymałam do końca odpowiedzi, czy występujecie przeciwko testom w ogóle, czy przeciwko testom, gdy ich powody są prozaiczne, a skutki niemiarodajne. Co mówicie, chcecie mówić ludziom i dlaczego. Jak uzasadniacie swoje odpowiedzi, do czego się odwołujecie.
Pytania można potraktować jako powód do dyskusji, przemyślenia strategii działania, pozostania przy jednej rzeczy, ale zmianie innej.
Paxi napisał(a):Fajnie by bylo,jakybscie zamiast analizowac działania innych i sobie schelbiac nawzajem wsparli jakies idee. skoro to co robimy ciagle jest dla Was za mało efektywne, to czemu nikt (oprócz Adama) nie pojawił sie na spotkaniach Inicjatywy, nie napisał maila ze wsparciem merytorycznym (bo rozumiem,ze skoro krytykujecie wszystko wokól to sami macie wyłącznie niesamowicie skuteczne metody i pomysly na wszystko?) ?
nie chce tu teraz rozpisywac sie o działaniach inicjatywy i wyliczac ilu ludzi po naszych pokazach czy innych akcjach zaczeło zmieniac swój sposób zycia, ale mam wrazenie, ze Wam sie naprawde wydaje, ze siedzac przed kompem i rzucajac w przestrzen pytania "ciekawe jakie maja przeslanie" zdziałacie wiecej... no chyba, niestety nie...
Wiesz Paxi (ciekawam jak masz na imię
), żyjemy obecnie w społeczeństwie, które nie tylko chodzi po ulicy, ale również siedzi przed TV i na internecie. Tak samo jak biorąc udział w akcji ulicznej, nie rzuca się haseł w „tlen”, tak w przypadku działania w sieci, poprzez stronę internetową, czy forum,nie rzuca się treści w „przestrzeń”. W obydwu przypadkach rzucamy/przekazujemy nasze treści innym ludziom.
IW jak i Empatia działa na obydwu płaszczyznach, na pewno proporcje są różne, ale żadnych z tych działań nie sposób dyskryminować. One mogą sie wzajemnie uzupełniać i uważam, że tak się właśnie dzieje. Ja na przykład przeszłam na wegetarianizm i weganizm na podstawie materiałów, filmów i wypowiedzi, które znalazłam na internecie.
Pozdrawiam