AdamZ napisał(a):W
Tygodniku Forum ukazały się w tym tygodniu teksty dotyczące corridy, w tym dwie krótkie wypowiedzi Llosy i Savatera. Co charakterystyczne wiele razy mówi się o hipokryzji osób krytykujących corridę uzasadniając to tym że te osoby nie protestują przeciwko innym rodzajom wykorzystywania zwierząt co jak wiadomo nie jest prawdą (a na pewno nie zawsze).
W walkę przeciwko korridzie jest zaangażowanych sporo organizacji ekologicznych czy welfare, które nie sprzeciwiają się eksploatacji zwierząt jako takiej, więc zarzut hipokryzji jest niestety często na miejscu. Choć nie zawsze, bo są tam też organizacje abolicjonistyczne, promujące weganizm - ale odnoszę wrażenie, że w mniejszości. Inna rzecz, skąd idzie zarzut hipokryzji - najczęściej od zwolenników wszelkiej eksploatacji. Jest więc wart tyle, co argument złodzieja, który mówi, że nie jest hipokrytą, bo kradnie od wszystkich po równo.
Tygodnik Forum
Dzieła Goi i Picassa inspirowane korridą uczyniły ją nieśmiertelną. Ernest Hemingway miał obsesję na punkcie walk byków, prochy Orsona Wellesa zostały pochowane w ogrodzie słynnego torreadora Antonia Ordóneza. Dla Lorki walki z bykami były „prawdopodobnie największym bogactwem Hiszpanii, ożywczym i poetyckim”. (...)
UWIECZNIONA W SZTUCE
Bardzo wymowny jest podział wewnątrz rodziny królewskiej: król Juan Carlos i jego córka Elena są zagorzałymi miłośnikami walk byków, natomiast królowa Sofia dystansuje się od korridy, zasłaniając się brakiem czasu i dodając: Zadawanie bykom cierpienia na arenie ku uciesze gawiedzi, by kilka osób mogło na tym zarobić? Nie jestem zainteresowana taką rozrywką.
Sprawa korridy podzieliła kraj podobnie jak rodzinę królewską. Nic dziwnego zatem – biorąc pod uwagę odwieczne animozje między Madrytem a Barceloną – że w Katalonii została zabroniona, a w stolicy Hiszpanii urosła do rangi symbolu kultury narodowej, podobnie jak zabytkowe gmachy czy dzieła sztuki. Z kolei wielu Katalończyków mówi wprost, że to „zagraniczny” obyczaj. Walki byków to rzeczywiście bardzo mocny symbol hiszpańskiej tradycji, zwłaszcza na południu kraju. (...)
Można sobie oczywiście wymieniać pisarzy, poetów czy innych ludzi kultury i sztuki, którym korrida jest w smak. Ma to zapewne walor faktograficzny, nie mówi jednak nic o kwestii etycznej tego zagadnienia. To, że ktoś jest cenionym pisarzem nie znaczy równocześnie, że ma być automatycznie traktowany jako autorytet moralny. Te dwie rzeczy zbiec się mogą w jednej osobie, ale absolutnie nie muszą. Poparcie Hemingwaya dla corridy nie dziwi, szczególnie jak się na to spojrzy z perspektywy jego wieloletniego hobby -
myślistwa.
Podobnie zresztą rzecz się ma w drugą stronę. Jeśli celebryci popierają naszą sprawę, to nic z tego jeszcze nie wynika oprócz nadania sprawie medialnego biegu. Argumenty trzeba mieć prawdziwe, dobrze uzasadnione, związane z etyką.