Post 10 sie 2010, o 22:02

Sushi z wieloryba

W sekcji "nauka" wyborcza.pl artykuł "Sushi z wieloryba"

a w nim drastyczne video, w którym pokazano ułamki około 30 minutowej agonii wieloryba podczas tzw. "połowów".



Dlaczego "połowy" w cudzysłowiu? Bo to słowo, podobnie jak pozyskiwanie (np. mięsa, skór czy futer) brzmi łagodnie, eufemistycznie i ma się nijak do rzeczywistości.
Wieloryby są ssakami i załatwianie im półgodzinnej śmierci w ramach polowania jest czymś - dla mnie - obrzydliwym. Czy to znaczy, że gdyby skrócić to umieranie do powiedzmy 15 minut, to byłoby już fajnie? Uważam, że nie - bo nie ma żadnego istotnego powodu, by zabijać te zwierzęta. Ani nauka, ani komercja nie są wystarczającym powodem, by komuś robić krzywdę, w tym by kogoś zabijać. Szczególnie, gdy wiemy na pewno, że ma miejsce ogromne cierpienie.
Dlaczego zaznaczam, że wieloryby są ssakami? Bo ten fakt właśnie zapewnia nam 100% pewność odnośnie cierpienia. Może jednak powinnam raczej powiedzieć, że są kręgowcami - co do kręgowców jest raczej duże prawdopodobieństwo zdolności do cierpienia, prawdopodobieństwo takiego stopnia, który zobowiązuje do poważnego wzięcia pod uwagę.

W video mowa o tym, że to chodzi o zagrożone gatunki. Ma się nam zapalić lampka. A ja się pytam - dlaczego? Owszem, to jest jakiś argument, ale nie ostateczny. Ostatecznie, czy jest to wieloryb wijący się na linie zakończonej harpunem wbitym do jego ciała, czy krowa z podciętym gardłem, która odzyskała świadomość i szamocze się zawieszona za nogę na łańcuchu, z wybitą ze stawu kończyną, z krwią zalewającą jej gardło, szyję, oczy - jaka to różnica?