Post 11 gru 2010, o 17:48

Kto przygarnie konia

Bartosz T.Wieliński "Kto przygarnie konia"
wyborcza.pl
25.11.2010

fragment:
Po Irlandii błąka się 20 tysięcy porzuconych koni. To ofiary kryzysu gospodarczego, który nawiedził wyspę. Większość nie przeżyje zimy(...)
Gdy kilka lat temu mówiono o wyspie, że jest "zielonym tygrysem", nowobogaccy Irlandczycy kupowali konie na potęgę. Zwierzęta te traktuje się tam jako symbol statusu społecznego, nigdzie indziej w Europie jeździectwo nie jest tak popularne. Konie były świetnym dodatkiem do nowego domu pod miastem.

Ale gdy pod koniec 2008 r. na fali światowego kryzysu załamała się irlandzka gospodarka, a kraj stanął na progu bankructwa i zapanowało rekordowe 13-proc. bezrobocie - Irlandczycy musieli zrezygnować z luksusów. Teraz na wyspie stoi ponad 30 tys. pustostanów, a drogi i bezdroża przemierza 20 tys. koni. Właściciele nie byli w stanie ich utrzymać, więc po prostu puścili je wolno.

O tym, jak podupadł prestiż konia na wyspie, świadczą ceny. Przed kryzysem za zwierzę trzeba było zapłacić co najmniej 4 tys. euro, dziś konia można kupić za 50 euro albo wymienić za telefon komórkowy.

Na konie z renomowanych irlandzkich stajni, które przed kryzysem sprzedawano za milion euro, nie ma chętnych. Mówi się nawet, że w obliczu plajt hodowli niesprzedane źrebaki trzeba będzie zastrzelić, bo nie ma pieniędzy na ich utrzymanie. W rzeźni koni w Kilkenny tylko w zeszłym roku zaszlachtowano 3 tys. zwierząt, kilka razy więcej niż w poprzednich latach.

Ale pod nóż idą tylko wierzchowce z hodowli. Bezpańskie - gdy złapią je działacze ISPCA - są zwykle usypiane. Chyba że ktoś przygarnie zwierzę, co jest przypadkiem raczej rzadkim.


Najwyraźniej nie działa argument często przytaczany przez zwolenników hodowli rodowodowych, że jak ktoś dużo zapłaci za zwierzę to je będzie bardziej szanował, niż jak weźmie za darmo. Wygląda raczej na to, że jeśli ktoś potraktuje zwierzę jak towar, nieważne czy luksusowy czy nie, to zwierzę w jego oczach tym towarem może pozostać.