Post 25 gru 2010, o 10:48

Ranny łabędź na Wiśle nie doczekał się pomocy

"Ranny łabędź na Wiśle nie doczekał się pomocy"
Grażyna Zawada, 21.12.2010, krakow.gazeta.pl

fragment:
Rannego ptaka pływającego w zakolu Wisły nie udało się uratować nawet profesjonalnej firmie zajmującej się odłowem zwierząt.

List w tej sprawie przysłali zbulwersowani państwo Małgorzata i Łukasz Wojciechowiczowie. "Spędzaliśmy w okolicach mostu Dębnickiego niedzielne południe, dokarmiając łabędzie. Jeden z ptaków miał zakrwawioną szyję, prawdopodobnie miał tam wbity haczyk wędkarski wraz z żyłką. Pod numerem straży miejskiej usłyszeliśmy, że sprawa była już zgłaszana w sobotę i nawet straż pożarna podjęła interwencję, ale nie ma możliwości dotarcia do zwierzęcia. Tu musimy dodać, że łabędź nie był przykuty do lodu, a znajdował się na krze oddalonej o mniej więcej 5 metrów od brzegu Wisły" - piszą czytelnicy.

Pracownik krakowskiego zoo polecił interweniującym osobom zadzwonić do firmy Kaban, zajmującej się pomocą dzikim zwierzętom. Telefon firmy jednak milczał, bo jak się później okazało, pracownicy nie odbierają bezpośrednich telefonów od straży miejskiej, lecz jedynie od Zarządu Infrastruktury Komunalnej i Transportu.
(...)
Z meldunku wynika, że strażacy próbowali do rannego łabędzia podchodzić kilkakrotnie za pomocą tzw. sań lodowych, jednak zwierzę za każdym razem płoszyło się i nie dawało się złapać. Straż nie dysponuje specjalistycznym sprzętem do odłowu dzikich zwierząt i choć sprawa jest przykra, strażacy musieli, niestety, odstąpić od działań - mówi Filip Czyż, rzecznik prasowy Miejskiej Komendy Straży Pożarnej w Krakowie.


W artykule piszą o firmie Kaban, która ma rzekomo zajmować się pomocą dzikim zwierzętom. Spojrzałam na ich ofertę - oni zajmują się odstraszaniem, przemieszczaniem, wyłapywaniem lub likwidacją zwierząt tak, by zaspokoić zapotrzebowanie klientów, którzy się do nich zgłoszą.http://kaban.jed.pl. Nie jest to więc organizacja zajmująca się ochroną czy ratowaniem zwierząt lecz firma, która zarabia na w/w usługach. Powstaje pytanie, na które osobiście nie znam odpowiedzi, czy gmina jest odpowiedzialna za wzięcie na siebie kosztów w związku z ratowaniem wolno żyjącego zwierzęcia, czy nie ma takiego obowiązku? Ktoś się orientuje?