Post 3 maja 2011, o 12:12

Jak pożegnałem się z nabiałem

Jak pożegnałem się z nabiałem

Dlaczego ty nie jesz produktów zwierzęcych? - jest to pytanie, które słyszę bardzo często odkąd prowadzę tego bloga.

Bo nie chcę. I już. Wielu wegetarianom i weganom chodzi o kwestie religijne, kulturowe czy zdrowotne. W moim przypadku sprawa jest dużo prostsza: nie chcę swoimi zwyczajami żywieniowymi przyczyniać się do śmierci, ani cierpienia żadnego zwierzęcia. I tyle.

Wszystko zaczęło się kilkanaście lat temu pod wpływem - nie ma co tu kryć - propagandy proanimalistycznej, która docierała do mnie przede wszystkim w postaci wydawanych poza oficjalnym obiegiem pism ekologicznych i piosenek z wegetariańskim przekazem. A tych ostatnich, będąc bardzo dużym fanem alternatywnego grania z punkowym odcieniem, słuchałem bardzo dużo.

To był impuls, który obudził moje myślenie i moją wrażliwość, a wtedy decyzja była już prosta. Najpierw było kilka mniej lub bardziej udanych prób, które podejmowałem jeszcze mieszkając z rodzicami, a kiedy wyprowadziłem się z domu, po prostu, jak rzeźnickim nożem uciął, przestałem jeść mięso i póki co nigdy do tego nie wróciłem. O tamtej pory życzę wszystkim, nawet wietnamskim świnkom, by żyły długo, szczęsliwie i rozmnażały się w pokoju.

Ale od razu tliła mi się w głowie myśl, że to tylko półśrodek, że żeby to miało sens, trzeba pójść krok dalej i przestać jeść nie tylko samo mięso, ale także inne produkty, które powstają za cenę cierpienia zwierząt. Okazja nadarzyła się mniej więcej dziesięć lat temu, kiedy pierwszy raz wyjechałem do Nowego Jorku. Jako, że tam życie weganina jest o niebo łatwiejsze, dwa spędzone tam miesiące były świetną rozgrzewką przed pożegnaniem się z nabiałem. Od momentu, kiedy wylądowałem w Polsce, jajka i sery już nie wróciły do mojego menu.

Dziś już w ogóle nie myślę o powodach, nie potrzebuję szukać uzasadnień. Dziś weganizm stał się dla mnie czymś tak oczywistym, że w ogóle nie zaprzątam sobie tym głowy. I tylko czasem muszę odpowiadać na to powtarzające się pytanie: ale dlaczego?

Przemek Gulda, a właściwie dr Przemysław Gulda, adiunkt na wydziale prawa Uniwersytetu Gdańskiego. W swoim lżejszym wydaniu autor tego bloga pisze o muzyce dla „Gazety Wyborczej” a na portalu „Gazeta.pl” prowadzi Trójmiejską Listę Przebojów. Tutaj Przemek będzie opowiadał o blaskach i cieniach bycia weganem w Trójmieście.