Szara strefa zabijania - o myśliwych i myśliwkach
O myślistwie, płci, współodpowiedzialności i (nie)rosnących na drzewach kotletach.
Uznajemy za normalne, że nie zabijamy. Dokładniej: że nie robimy tego samodzielnie. Wolimy korzystać z pośredników, zlecać tę czynność. Zazwyczaj dotyczy to uśmiercania innych zwierząt, chociaż czasem i ludzi. Zasada jest podobna. Trochę jakbyśmy mieli szlify generalskie i z bezpiecznych stanowisk dowodzenia, daleko od linii frontu, zarządzali śmiertelnym konfliktem. O tym, kto ma stracić życie, decydujemy pieniędzmi i głosami w wyborach. Za doradców mamy nasze kubki smakowe i propagandę, która rysuje nam obraz wroga. Szkolimy więc specjalistów i dajemy im narzędzia, żeby załatwili w naszym imieniu, co trzeba. A to w irackiej wiosce, a to w mazowieckiej rzeźni.
Zachęcamy do polubienia na Facebooku i podzielenia się tekstem ze znajomymi.