Wegetarianizm, czyli człowiek prawie roślinożerny - GW
Zachęcam do przeczytania tekstu "Wegetarianizm, czyli człowiek prawie roślinożerny" z Gazety Wyborczej. Zawiera niestety trochę błędów i nieścisłości.
"Szacuje się, że dietę wegetariańską stosuje ok. 10 proc. Polaków, najczęściej z powodów etycznych (...)"
Na jakiej podstawie autorka podała taką liczbę? Nawet Anglia nie ma tylu wegetarian. Na stronach Empatii znaleźć można taką informację: "Wg. badań GUS "Nawyki żywieniowe i upodobania kulinarne Polaków" przeprowadzonych w dniach 4-7 sierpnia 2000 roku na 1028-osobowej reprezentatywnej próbie losowo-adresowej dorosłych Polaków, 1% naszego społeczeństwa to wegetarianie. Biorąc pod uwagę, że to głównie młodzi ludzie stosują taką dietę, można stwierdzić, że wegetarian jest w Polsce więcej. Jednak przy błędzie statystycznym wynoszącym, jak się przyjmuje, do 3%, i tak rozważania tego typu są niezbyt istotne".
"Wegetarianizm jest zdrowy. Pod warunkiem że dania są urozmaicone, a w przypadku dzieci nie wpadniemy w wegetariański fanatyzm polegający np. na jedzeniu wyłącznie warzyw. Bo wegetarianie dzielą się na kilka grup, mniej lub bardziej konserwatywnych. Są tacy, co dopuszczają jedzenie jajek i mleka. Tacy, którzy piją mleko, ale jajek już nie jedzą. Tacy, co jedzą tylko surowe owoce i warzywa. Lub tylko te, które spadną na ziemię, bo nie wolno im ich zrywać".
Dziwnie określony jest ten "wegetariański fanatyzm", który miałby polegać na "jedzeniu wyłącznie warzyw". Przyznam, że w ogóle nie słyszałem o takiej opcji dietetycznej. Przy wymienianiu grup wegetarian autorka zapomniała o weganach (jeśli przyjmiemy, że stanowią podgrupę wegetarian), po laktowegetarianach przeskakując do witarian (ale jakichś dziwnych, bo jędzących tylko surowe owoce i warzywa). Wydaje mi się, że rozróżnianie diet jest wiedzą podstawową przy pisaniu tego typu artykułu.
"Krytycy wegetarianizmu wskazują na zagrożenia zdrowia związane z brakiem białka, witamin i minerałów. Przytaczają też argumenty, że człowiek może łatwiej przetwarzać białko pochodzenia zwierzęcego niż roślinnego. Jednak z badań wynika, że przy odpowiednim doborze produktów żywnościowych wegetarianie nie mają z tym problemu, chyba że nie spożywają wcale mleka i jajek, czyli są weganami. Prawdą jest bowiem, że białka roślinne mają mniejszą wartość biologiczną niż zwierzęce".
Weganie mają problem z białkiem? Jak czytamy w "Stanowisku Amerykańskiego Stowarzyszenia Dietetycznego i Dietetyków Kanady: diety wegetariańskie" "typowe spożycie białka u laktoowowegetarian i wegan wydaje się spełniać, a nawet przekraczać zalecane wartości", przy czym "Dzieci wegańskie mogą mieć nieco wyższe zapotrzebowanie na białko, niż nieweganie z powodu różnic w strawności białka i składu aminokwasów w białku roślinnym, lecz te wymogi są zazwyczaj spełnione, gdy dieta zawiera odpowiednią ilość energii i różnorodne pokarmy roślinne". Jeśli chodzi o sportowców, to "Diety wegetariańskie, które spełniają wymagania energetyczne i zawierają zróżnicowane pokarmy dostarczające białko roślinne, takie jak produkty sojowe, rośliny strączkowe, zboża, orzechy i nasiona dostarczają odpowiednich ilości białka bez potrzeby stosowania specjalnych pokarmów lub suplementów".
"Problemem wegetarian może być także niedobór żelaza. To zawarte w produktach roślinnych to tzw. żelazo niehemowe, którego wchłanianie przez organizm jest kilkakrotnie niższa niż żelaza hemowego zawartego w produktach zwierzęcych".
Jak podaje "Stanowisko Amerykańskiego Stowarzyszenia Dietetycznego i Dietetyków Kanady: diety wegetariańskie" co prawda "Produkty roślinne zawierają jedynie żelazo niehemowe, które jest bardziej, niż żelazo hemowe, podatne zarówno na inhibitory jak i stymulatory wchłaniania żelaza" (prościej mówiąc: łatwiej mu pomóc i przeszkodzić we wchłanianiu innymi składnikami diety), ale przecież "Opracowania zazwyczaj wykazują większe spożycie żelaza przez wegan, niż laktoowowegetarian i niewegetarian, a większość opracowań wykazuje, że spożycie żelaza przez laktoowowegetarian jest większe, niż niewegetarian". Nie wiem jak długo jeszcze ten żelazny mit będzie się utrzymywał, skoro w Stanowisku wyraźnie czytamy: "Częstość występowania niedokrwistości z niedoboru żelaza wśród wegetarian i niewegetarian jest podobna. Chociaż dorośli wegetarianie mają niższe zapasy żelaza niż niewegetarianie, to ich poziom ferrytyny w osoczu jest zazwyczaj w zakresie normy".
"Witamina B12: produkty mleczne, jaja, wzbogacona w tę witaminę żywność, drożdże, suplementy"
Uznanie drożdży za wartościowe źródło witaminy B12 jest błędem. Niektóre rodzaje drożdży zawierają podobno śladowe ilości B12, nieistotne w diecie, ale znaczące ilości zawierają tylko drożdże spożywcze wzbogacone B12 (nie widziałem ich na polskim rynku).
"Szacuje się, że dietę wegetariańską stosuje ok. 10 proc. Polaków, najczęściej z powodów etycznych (...)"
Na jakiej podstawie autorka podała taką liczbę? Nawet Anglia nie ma tylu wegetarian. Na stronach Empatii znaleźć można taką informację: "Wg. badań GUS "Nawyki żywieniowe i upodobania kulinarne Polaków" przeprowadzonych w dniach 4-7 sierpnia 2000 roku na 1028-osobowej reprezentatywnej próbie losowo-adresowej dorosłych Polaków, 1% naszego społeczeństwa to wegetarianie. Biorąc pod uwagę, że to głównie młodzi ludzie stosują taką dietę, można stwierdzić, że wegetarian jest w Polsce więcej. Jednak przy błędzie statystycznym wynoszącym, jak się przyjmuje, do 3%, i tak rozważania tego typu są niezbyt istotne".
"Wegetarianizm jest zdrowy. Pod warunkiem że dania są urozmaicone, a w przypadku dzieci nie wpadniemy w wegetariański fanatyzm polegający np. na jedzeniu wyłącznie warzyw. Bo wegetarianie dzielą się na kilka grup, mniej lub bardziej konserwatywnych. Są tacy, co dopuszczają jedzenie jajek i mleka. Tacy, którzy piją mleko, ale jajek już nie jedzą. Tacy, co jedzą tylko surowe owoce i warzywa. Lub tylko te, które spadną na ziemię, bo nie wolno im ich zrywać".
Dziwnie określony jest ten "wegetariański fanatyzm", który miałby polegać na "jedzeniu wyłącznie warzyw". Przyznam, że w ogóle nie słyszałem o takiej opcji dietetycznej. Przy wymienianiu grup wegetarian autorka zapomniała o weganach (jeśli przyjmiemy, że stanowią podgrupę wegetarian), po laktowegetarianach przeskakując do witarian (ale jakichś dziwnych, bo jędzących tylko surowe owoce i warzywa). Wydaje mi się, że rozróżnianie diet jest wiedzą podstawową przy pisaniu tego typu artykułu.
"Krytycy wegetarianizmu wskazują na zagrożenia zdrowia związane z brakiem białka, witamin i minerałów. Przytaczają też argumenty, że człowiek może łatwiej przetwarzać białko pochodzenia zwierzęcego niż roślinnego. Jednak z badań wynika, że przy odpowiednim doborze produktów żywnościowych wegetarianie nie mają z tym problemu, chyba że nie spożywają wcale mleka i jajek, czyli są weganami. Prawdą jest bowiem, że białka roślinne mają mniejszą wartość biologiczną niż zwierzęce".
Weganie mają problem z białkiem? Jak czytamy w "Stanowisku Amerykańskiego Stowarzyszenia Dietetycznego i Dietetyków Kanady: diety wegetariańskie" "typowe spożycie białka u laktoowowegetarian i wegan wydaje się spełniać, a nawet przekraczać zalecane wartości", przy czym "Dzieci wegańskie mogą mieć nieco wyższe zapotrzebowanie na białko, niż nieweganie z powodu różnic w strawności białka i składu aminokwasów w białku roślinnym, lecz te wymogi są zazwyczaj spełnione, gdy dieta zawiera odpowiednią ilość energii i różnorodne pokarmy roślinne". Jeśli chodzi o sportowców, to "Diety wegetariańskie, które spełniają wymagania energetyczne i zawierają zróżnicowane pokarmy dostarczające białko roślinne, takie jak produkty sojowe, rośliny strączkowe, zboża, orzechy i nasiona dostarczają odpowiednich ilości białka bez potrzeby stosowania specjalnych pokarmów lub suplementów".
"Problemem wegetarian może być także niedobór żelaza. To zawarte w produktach roślinnych to tzw. żelazo niehemowe, którego wchłanianie przez organizm jest kilkakrotnie niższa niż żelaza hemowego zawartego w produktach zwierzęcych".
Jak podaje "Stanowisko Amerykańskiego Stowarzyszenia Dietetycznego i Dietetyków Kanady: diety wegetariańskie" co prawda "Produkty roślinne zawierają jedynie żelazo niehemowe, które jest bardziej, niż żelazo hemowe, podatne zarówno na inhibitory jak i stymulatory wchłaniania żelaza" (prościej mówiąc: łatwiej mu pomóc i przeszkodzić we wchłanianiu innymi składnikami diety), ale przecież "Opracowania zazwyczaj wykazują większe spożycie żelaza przez wegan, niż laktoowowegetarian i niewegetarian, a większość opracowań wykazuje, że spożycie żelaza przez laktoowowegetarian jest większe, niż niewegetarian". Nie wiem jak długo jeszcze ten żelazny mit będzie się utrzymywał, skoro w Stanowisku wyraźnie czytamy: "Częstość występowania niedokrwistości z niedoboru żelaza wśród wegetarian i niewegetarian jest podobna. Chociaż dorośli wegetarianie mają niższe zapasy żelaza niż niewegetarianie, to ich poziom ferrytyny w osoczu jest zazwyczaj w zakresie normy".
"Witamina B12: produkty mleczne, jaja, wzbogacona w tę witaminę żywność, drożdże, suplementy"
Uznanie drożdży za wartościowe źródło witaminy B12 jest błędem. Niektóre rodzaje drożdży zawierają podobno śladowe ilości B12, nieistotne w diecie, ale znaczące ilości zawierają tylko drożdże spożywcze wzbogacone B12 (nie widziałem ich na polskim rynku).