Post 29 gru 2009, o 13:18

Rytuał, tradycja, krew

Krwawa tradycja nie zna granic. W Polsce mamy bożonarodzeniową rzeź karpi (Bóg się rodzi, karp truchleje), wielkanocny eksport jagniąt na rzeź do Włoch (choć w tym roku "ekologiczna, wypasana na halach jagnięcina" była Włochom za droga) - Włosi bardzo lubią pieczonego baranka na Święta Wielkanocne - najwyraźniej dobrze się komponuje tematycznie z Barankiem Bożym.

W RPA, również krwawa tradycja - młodzi wojownicy, by dowieźć swoich umiejętności i przejąć siłę bestii, gołymi rękami mają zabić byka. U nas też panuje podobne przekonanie, że mężczyzna ma siłę z jedzenia mięsa, a więc mężczyzna niejedzący mięsa jest słaby, mężczyźnie nie jeść mięsa nie przystoi; idąc tym tropem można dojść do wniosku, że mężczyzna niejedzący mięsa to już nie mężczyzna, wegetarianin to "pedał" albo "baba" - gorzej macho-mężczyzny obrazić się nie da. Także klimaty mamy podobne.

I tutaj wkroczyli obrońcy praw zwierząt, próbując zakazać rytuału zabijania byka. Próba skazana na niepowodzenie, rzeczywiście nie spotkała się ze zrozumieniem. Animal Rights Africa wyzwano od neokolonialistów, chcących naruszyć świętą tradycję, rytuał określono częścią afrykańskiej kultury.

Sędzia stwierdził, że była to bardzo trudna decyzja, ale ostatecznie przeważył argument, że zabijanie byka to ważna zuluska tradycja, a Zulusi są największą grupą etniczną w kraju, liczącą ponad 10 milionów. Ingerencja w tę ceremonię byłaby jak zakazanie katolikom przyjmowania komunii, tłumaczył.

Jeżeli wierzyć doniesieniom agencyjnym, sędziego jeszcze bardziej zaniepokoiły dalekosiężne konsekwencje: – Jeżeli zdecydowałbym, że nie wolno zabijać byka, to wówczas według wierzeń moc nie przeszłaby na króla – mówi. – Wyobraźmy sobie, że po moim werdykcie król zostałby trafiony piorunem. Ludzie uznaliby wtedy, że to moja wina, ponieważ nie zezwoliłem na ich rytuał.


Więcej w artykule Komu przeszkadza zuluski rytuał