Posty: 1374
Dołączył(a): 3 wrz 2008, o 13:10
Lokalizacja: Kraków
Wojna w moskiewskim delfinarium
Artykuł "Wstążka dla Jegora" z polityka.pl
W artykule nie tylko o walce między starą a nową ekipą i wzajemnych oskarżeniach o niekompetencję, brutalną tresurę czy wręcz umyślne trucie zwierząt, ale również o fakcie, że delfinarium jest po prostu miejscem, gdzie zarabia się pieniądze na uwięzionych i tresowanych delfinach, coś na kształt cyrku. Jedni ludzie zarabiają, inni mają "fun", a zwierzęta cierpią.
Nowy dyrektor delfinarium Anatolij Awerin objął władzę siłą. Wieczorem 6 kwietnia ub r. do budynku Rosyjskiej Akademii Nauk, gdzie mieści się biuro spółki Utriszskij Delfinarij wdarła się grupa młodych ludzi z łomami - relacjonuje służba prasowa starego zespołu. (...)
Dawni właściciele twierdzą, że zwierzęta umierają z winy nowej władzy, ale w istocie delfiny w niewoli praktycznie nigdy nie dożywają starości, podobne przypadki miały miejsce i wcześniej - pisze magazyn Rosyjski Reporter. Ponad połowa delfinów umiera w ciągu pierwszych dwóch lat niewoli, a te, które przeżyją, żyją średnio ok. 6 lat. Przyczyną są m.in. ostre metody tresury (pozbawianie żywności, zamykanie w ciasnych przestrzeniach w pojedynkę, nawet bicie), a także ogromne ilości chloru, sulfatów i innych żrących substancji, od których delfiny ślepną. Zwierzęta są w stanie nieustannego stresu. Często dostają środki dopingujące, a i tak nierzadkie są przypadki, kiedy defliny popełniały w niewoli samobójstwa - pisze Rosyjski Reporter.
Dzieje się tak również dlatego, że na usługi związane z delfinami jest po prostu rynkowy popyt. Delfinaria z placówek naukowych przekształcają się w dochodowy biznes. W moskiewskim basenie czterdzieści minut pływania z delfinami kosztuje w przeliczeniu ok. 500 zł. Termin trzeba rezerwować telefonicznie. Z jednym delfinem mogą pływać maksymalnie dwie osoby. W cenę biletu wliczona jest też obecność kogoś bliskiego na brzegu, kto może robić zdjęcia lub filmować. Firma zapewnia też na zamówienie profesjonalnych fotografów i kamerzystów.
Przedstawienia z udziałem morskich ssaków nieodmiennie ściągają tłumy widzów. Na jeden seans sprzedaje się tysiące biletów. Kolejne źródło gotówki to transfer żywych zwierząt za granicę. Najczęściej do krajów arabskich, gdzie delfinaria stają się coraz popularniejsze. W wielu wypadkach takie placówki są tylko źródłem dochodu dla właścicieli i miejscami uciechy dla zwiedzających.
W artykule nie tylko o walce między starą a nową ekipą i wzajemnych oskarżeniach o niekompetencję, brutalną tresurę czy wręcz umyślne trucie zwierząt, ale również o fakcie, że delfinarium jest po prostu miejscem, gdzie zarabia się pieniądze na uwięzionych i tresowanych delfinach, coś na kształt cyrku. Jedni ludzie zarabiają, inni mają "fun", a zwierzęta cierpią.
Nowy dyrektor delfinarium Anatolij Awerin objął władzę siłą. Wieczorem 6 kwietnia ub r. do budynku Rosyjskiej Akademii Nauk, gdzie mieści się biuro spółki Utriszskij Delfinarij wdarła się grupa młodych ludzi z łomami - relacjonuje służba prasowa starego zespołu. (...)
Dawni właściciele twierdzą, że zwierzęta umierają z winy nowej władzy, ale w istocie delfiny w niewoli praktycznie nigdy nie dożywają starości, podobne przypadki miały miejsce i wcześniej - pisze magazyn Rosyjski Reporter. Ponad połowa delfinów umiera w ciągu pierwszych dwóch lat niewoli, a te, które przeżyją, żyją średnio ok. 6 lat. Przyczyną są m.in. ostre metody tresury (pozbawianie żywności, zamykanie w ciasnych przestrzeniach w pojedynkę, nawet bicie), a także ogromne ilości chloru, sulfatów i innych żrących substancji, od których delfiny ślepną. Zwierzęta są w stanie nieustannego stresu. Często dostają środki dopingujące, a i tak nierzadkie są przypadki, kiedy defliny popełniały w niewoli samobójstwa - pisze Rosyjski Reporter.
Dzieje się tak również dlatego, że na usługi związane z delfinami jest po prostu rynkowy popyt. Delfinaria z placówek naukowych przekształcają się w dochodowy biznes. W moskiewskim basenie czterdzieści minut pływania z delfinami kosztuje w przeliczeniu ok. 500 zł. Termin trzeba rezerwować telefonicznie. Z jednym delfinem mogą pływać maksymalnie dwie osoby. W cenę biletu wliczona jest też obecność kogoś bliskiego na brzegu, kto może robić zdjęcia lub filmować. Firma zapewnia też na zamówienie profesjonalnych fotografów i kamerzystów.
Przedstawienia z udziałem morskich ssaków nieodmiennie ściągają tłumy widzów. Na jeden seans sprzedaje się tysiące biletów. Kolejne źródło gotówki to transfer żywych zwierząt za granicę. Najczęściej do krajów arabskich, gdzie delfinaria stają się coraz popularniejsze. W wielu wypadkach takie placówki są tylko źródłem dochodu dla właścicieli i miejscami uciechy dla zwiedzających.