Strona 1 z 1

Weganizm w zimnych krajach

PostNapisane: 9 gru 2010, o 14:45
przez Krzysztof - P
Jak sądzicie, czy idea weganizmu ma szansę zaistnieć w rejonach życia np. Eskimosów ? A może jej tam nie trzeba ? Nie wiem jak obecnie, ale dawno temu - prawie 100% ich diety to mięso. Wtedy pewnie z polowań, a teraz chyba również z hodowli. Nie wiem, nie byłem. Tylko pytam.
A może "spójność" koncepcji weganizmu nie odnosi się do np. Eskimosów ?

Re: Weganizm w zimnych krajach

PostNapisane: 10 gru 2010, o 13:08
przez K.Biernacka
Ja uważam, że zabijanie kogoś, kto chce żyć jest zawsze złe, bo jest krzywdą. Weganizm jest sprzeciwem wobec eksploatowania i zabijania, zatem weganie unikają na tyle na ile to możliwe uczestnictwa w eksploatowaniu i zabijaniu. Kluczowe są więc 2 kwestie - sprzeciw i posiadanie wyboru/możliwości. Myślę, że jeśli ktoś jest weganinem/weganką to ma w sobie ten sprzeciw i szuka sytuacji, w których wybór jest dostępny. Tak jak ludzie wyjeżdżają z mniejszych miejscowości szukać szczęścia/kariery/edukacji w większych ośrodkach, tak samo myślę, że osoby przeciwne eksploatacji i zabijaniu zwierząt będą szukać dla siebie takiego miejsca, gdzie nie będą skazani na zabijanie, by przeżyć.

Re: Weganizm w zimnych krajach

PostNapisane: 10 gru 2010, o 13:47
przez xpert17
Krzysztof - P napisał(a):Jak sądzicie, czy idea weganizmu ma szansę zaistnieć w rejonach życia np. Eskimosów ?


Innuici z Kanady mieszkają w normalnych domach, jadają w McDonald's albo kupują w mallu mrożonki na cały tydzień. Mogą wybrać taką dietę, jaką tylko chcą, jestem przekonany że w centrum handlowym są dostępne wegańskie potrawy. Oczywiście mają oni swoje przyzwyczajenia kulturowe i pewnie wegański styl życia nie pasuje w 100% do ich tradycji, ale to jest mniej więcej pytanie w stylu - czy idea weganizmu ma szansę zaistnieć wśród Słowian żyjących w puszczy, polujących na tury i parających się bartnictwem. Otóż przy takim modelu życia zapewne nie ma szansy, ale żyjemy w XXI wieku i nie jesteśmy niewolnikami tradycji obowiązujących wśród naszych pra-pra-pradziadków (i -babć).

Oczywiście gdyby mnie coś (UFO?) nagle przeniosło na biegun południowy, albo porwało KGB i zesłało na głęboką Syberię, to raczej nie dałbym rady tam być wegetarianinem (a tym bardziej weganinem). Nie widzę jednak w tym żadnej niespójności dla idei. Gdyby ludy, które zasiedlały np. Syberię czy Grenlandię najpierw były wegańskie i byłoby to dla nich istotne, to na pewno potrafiłyby skolonizować te krainy bez wykorzystywania zwierząt.

Inna analogia - czy idea "nieludożerstwa" ma szansę zaistnieć na Papui-Nowej Gwinei? Jeśli nie, to czy to oznacza, że idea "nieludożerstwa" jest niespójna?