Strona 1 z 2

Śladowe ilości...

PostNapisane: 28 lut 2011, o 20:37
przez arturfilip12
Spozywacie produkty z adnotacją "może zawierać sladowe ilości..."?
Co prawda jestem weganem i to z tych bardziej 'ścisłych' i mam małego kaca moralnego przy jedzeniu tych produktów :oops: . Mam swiadomośc tego, że w tym produkcie jest więcej łupieżu pracowników niz jaj czy mleka ale potrzebuję twardych i przekonujących dowodów na to, że to tylko czysta formalność.

Re: Śladowe ilości...

PostNapisane: 1 mar 2011, o 10:50
przez xpert17
arturfilip12 napisał(a):Spozywacie produkty z adnotacją "może zawierać sladowe ilości..."?
Co prawda jestem weganem i to z tych bardziej 'ścisłych' i mam małego kaca moralnego przy jedzeniu tych produktów :oops: . Mam swiadomośc tego, że w tym produkcie jest więcej łupieżu pracowników niz jaj czy mleka ale potrzebuję twardych i przekonujących dowodów na to, że to tylko czysta formalność.


"Śladowe ilości" czego? Przeważnie taki napis na opakowaniu dotyczy produktów, na które ludzie mogą mieć silne uczulenie, np. orzechów. Oczywiście czegokolwiek ten napis by nie dotyczył, nie oznacza, że ktoś tam specjalnie dosypuje orzechów, selera czy mleka, tylko że na tej samej linii produkcyjnej są np. konfekcjonowane produkty zawierające te substancje. Myślę, że to pytanie bardziej powinno dotyczyć tego, czy warto kupować coś od firm, które jednocześnie handlują mięsem i czerpią z tego zyski (np. firma robi jednocześnie pasztety sojowe i pasztety drobiowe). Można się zastanowić, czy nie warto jednak kupować od firmy, która robi wyłącznie pasztety sojowe. Z drugiej strony, uniemożliwiałoby to kupienie czegokolwiek w zwykłym sklepie spożywczym. Gdy jednak mam wybór - np. na rynku jedna pani handluje marchewką i jajkami, a druga samą marchewką - co złego jest w kupowaniu u tej, która ma samą marchewkę?

Poza tym, nie kupując czegoś, co ma np. śladowe ilości mleka (choćby przez tę linię produkcyjną), dajemy producentowi sygnał - Twoi klienci życzą sobie, żebyś poszukał innej linii produkcyjnej (analogicznie, jak wiem, że producent np. narusza prawa pracownicze, mogę go bojkotować, mimo że z fabryki wychodzi produkt 100% vegan).

Re: Śladowe ilości...

PostNapisane: 1 mar 2011, o 16:01
przez arturfilip12
Chodzi mi oczywiście o śladowe ilości mleka, jaj i innych nie vegan produktów. Znam wielu wegan oburzonych tym, ze inny weganin spożywa te produkty i śmie nazywac się weganinem. Osobiście wydaje mi się, że jeśli taki produkt zawiera "śladowe ilości" to jest to tylko sprawa marketingowa, by żaden alergik nie pozwał firmy, ale czy taki produkt można nazwać wegańskim? Myślę, że tak bo to zalezy od uczciwości producenta czy napisze taka adnotację. Chcę sie jednak utwierdzić, że produkt jest 100% cruelty-free i nie mieć wyżutów sumienia. Mnie odrzuca idea spozywania mleka czy jaj w takim samym stopniu jak odzuca mnie jedzenie mięsa :?

Re: Śladowe ilości...

PostNapisane: 1 mar 2011, o 17:34
przez xpert17
Moim zdaniem żaden produkt nie będzie "100% cruelty free" (chyba, że sami posadzimy szczypiorek w doniczce). Nie wiadomo jak zakład, w którym ta żywność powstaje traktuje pracowników, czym zajmują się jego właściciele (może mają jeszcze masarnię, a może dom publiczny, gdzie stręczą porwane Ukrainki), w jaki sposób użyte technologie wpływają na środowisko (i żyjące w nim zwierzęta), czy przypadkiem TIR jadący z fabryki do magazynu nie rozjechał psa itp. itd. Poprzez wybory konsumenckie możemy jednak dawać producentom pewne sygnały - np. że nie chcemy, żeby swoje pasztety sojowe robił na tej samej linii technologicznej, co pasztety drobiowe. Nie dlatego że się brzydzimy, albo że cząsteczka zabitej kury na zawsze skazi nasz koszerny weganizm, tylko dlatego, że po prostu nie chcemy, żeby tego robił, tak jak nie chcemy, żeby oszukiwał pracowników przy wypłacie czy zmuszał do pracy w nadgodzinach albo wylewał ścieki do rowu.

Re: Śladowe ilości...

PostNapisane: 1 mar 2011, o 20:34
przez arturfilip12
Zasadniczo to chodzi mi o to, czy produkt ze śladowymi ilościami jest zdyskwalifikowany jako produkt weganski i czy weganie powinni takie produkty spozywac?

Co do przytoczonych przez Ciebie argumentów to zgadzam się w 100% i do tego nie ma zadnych wątpliwości, ale chciałbym się zająć 'fizyczna' stroną weganizmu i do maximum wyeliminowac z diety jajka, mleko, mięso, miód...
Krótko mówiąc chce wiedzieć czy śladowe ilości sa znaczącym, rzeczywistym składnikiem produktu i czy ich obecność swiadczy o 'wegańskości' produktu w takim stopniu jakby zawierało doraźne ilości produktów odzwierzęcych lub gdyby na którymś etapie produkcji składniki zwierzece byłyby używane.

Re: Śladowe ilości...

PostNapisane: 1 mar 2011, o 21:46
przez Alispo
arturfilip12 napisał(a):Zasadniczo to chodzi mi o to, czy produkt ze śladowymi ilościami jest zdyskwalifikowany jako produkt weganski i czy weganie powinni takie produkty spozywac?

Co do przytoczonych przez Ciebie argumentów to zgadzam się w 100% i do tego nie ma zadnych wątpliwości, ale chciałbym się zająć 'fizyczna' stroną weganizmu i do maximum wyeliminowac z diety jajka, mleko, mięso, miód...
Krótko mówiąc chce wiedzieć czy śladowe ilości sa znaczącym, rzeczywistym składnikiem produktu i czy ich obecność swiadczy o 'wegańskości' produktu w takim stopniu jakby zawierało doraźne ilości produktów odzwierzęcych lub gdyby na którymś etapie produkcji składniki zwierzece byłyby używane.


Co jako weganin powinieneś to raczej sam musisz zdecydować ;)
Znaczące ilości to to na pewno nie są,bardzo możliwe,że w ogóle nie są.

Re: Śladowe ilości...

PostNapisane: 2 mar 2011, o 06:19
przez xpert17
Zastanów się co jest bardziej wegańskie - czekolada gorzka, w której ze względu na technologię produkcji (na linii produkcyjnej konfekcjonują też czekolady mleczne) znajduje się jedna "molekuła" krowiego mleka, czy na przykład (to jest przykład wymyślony) - zdrowy, niepasteryzowany soczek z jabłek w buteleczce, nieskażony ani jedną cząsteczką niekoszerną niewegańską, ale wyciskany na tłoczni napędzanej kieratem, do którego zaprzęgnięte są bite i męczone konie, często umierające po kilku dniach takiej pracy.

Re: Śladowe ilości...

PostNapisane: 2 mar 2011, o 07:07
przez Krzysztof - P
Czyli wniosek: każdy sam ocenia dla siebie "wegańskość" własnych zachowań i decyzji zakupowych ?

Re: Śladowe ilości...

PostNapisane: 2 mar 2011, o 10:56
przez xpert17
Krzysztof - P napisał(a):Czyli wniosek: każdy sam ocenia dla siebie "wegańskość" własnych zachowań i decyzji zakupowych ?


Czy może być inny wniosek? Nie ma przecież Najwyższej Rady Wegan wydającej certyfikaty koszerności.

Re: Śladowe ilości...

PostNapisane: 2 mar 2011, o 15:35
przez Krzysztof - P
A może powinna być ? NIe. Żartuję :D
Nie używaj słowa "koszerność", bo to sugeruje związek weganizmu z religią, a za coś takiego ja zostałem kiedyś pouczony przez K.Biernacką.
Teraz muszę być czujnym.