radzenie sobie ze zdaniem innych i agresją
Napisane: 14 mar 2011, o 08:32
Witam wszystkich serdecznie
Zacznę od tego że weganką jestem (choc to za duzo powiedziane, bardziej pasuje tutaj - staram się być jak najbardziej 'perfekcyjna' weganką, ale jak wiadomo wciąz popelniam masę bledow i uzupelniam swoją wiedzę) od, uwaga, 4 dni(!), wegetarianką bylam 7 miesiecy. Przez te 7 miesiecy wrecz marzylam o przejsciu na weganizm ale ciagle nie czulam sie gotowa no i w koncu nadszedl ten magiczny dzien ze powiedzialam sobie dosc. Ale, dobra, dosc o tym bo przynudzam a chce zapytac o co zupelnie innego.
Mianowicie - od kiedy 'oglosilam' moim, jak mi sie wydawalo, najlepszym przyjaciołom tą radosną nowinę (zarowno przy weganizmie jak i 7 mies temu przy wege) spotkalam się z ogromnym atakiem, kolokwilnie mowiac najazdem na moja osobę. dowiedzialam sie ze jestem nienormalna (to w sumie przy weganizmie byl duzo ostrzejszy atak) ze nie mam co rboic, prawdopodobnie robie to dla lansu, 'jak wiekszosc ludzi teraz', nioe szanuje praw natury (?!) itp.
Moj charakter z reguly radzi sobie idealnie z wszelkiego rodzaju 'najazdami na mnie' ale tym razem peklam. tym b ardziej ze atak poszedl juz nawet ze strony rodzicow a to wszystko w przeciagu 2 dni.
w tej syt mam pytanie - jak sobie radzicie z czyms takim?
ja zauwazam ze kiedys mialam sile, mialam milion argumentow 'za' wege i wegan ale teraz poprostu zalamuje rece (oczywiscie wtedy dowiaduje sie ze jestem beznadziejna i brak mi argumentow) i koncze dyskusje bo juz mam dosc. Tym bardziej boli cos takiego gdy atak nadchodzi od osob (podobno) najblizszych i, co najsmieszniejsze, bylych wegetarianow i ludzi ktorzy wielce kochają, szanują i walcza o zwierzeta.
dzieki za wysluchanie (przeczytanie ) i mam nadzieje (a wlasciwie jestem pewna) ze tutaj znajde zrozumienie i jakies wsparcie. Tym bardziej ze w moim mega miasteczku jak ktos jest wege to NAPRAWDE robi to dla lansu oO
Zacznę od tego że weganką jestem (choc to za duzo powiedziane, bardziej pasuje tutaj - staram się być jak najbardziej 'perfekcyjna' weganką, ale jak wiadomo wciąz popelniam masę bledow i uzupelniam swoją wiedzę) od, uwaga, 4 dni(!), wegetarianką bylam 7 miesiecy. Przez te 7 miesiecy wrecz marzylam o przejsciu na weganizm ale ciagle nie czulam sie gotowa no i w koncu nadszedl ten magiczny dzien ze powiedzialam sobie dosc. Ale, dobra, dosc o tym bo przynudzam a chce zapytac o co zupelnie innego.
Mianowicie - od kiedy 'oglosilam' moim, jak mi sie wydawalo, najlepszym przyjaciołom tą radosną nowinę (zarowno przy weganizmie jak i 7 mies temu przy wege) spotkalam się z ogromnym atakiem, kolokwilnie mowiac najazdem na moja osobę. dowiedzialam sie ze jestem nienormalna (to w sumie przy weganizmie byl duzo ostrzejszy atak) ze nie mam co rboic, prawdopodobnie robie to dla lansu, 'jak wiekszosc ludzi teraz', nioe szanuje praw natury (?!) itp.
Moj charakter z reguly radzi sobie idealnie z wszelkiego rodzaju 'najazdami na mnie' ale tym razem peklam. tym b ardziej ze atak poszedl juz nawet ze strony rodzicow a to wszystko w przeciagu 2 dni.
w tej syt mam pytanie - jak sobie radzicie z czyms takim?
ja zauwazam ze kiedys mialam sile, mialam milion argumentow 'za' wege i wegan ale teraz poprostu zalamuje rece (oczywiscie wtedy dowiaduje sie ze jestem beznadziejna i brak mi argumentow) i koncze dyskusje bo juz mam dosc. Tym bardziej boli cos takiego gdy atak nadchodzi od osob (podobno) najblizszych i, co najsmieszniejsze, bylych wegetarianow i ludzi ktorzy wielce kochają, szanują i walcza o zwierzeta.
dzieki za wysluchanie (przeczytanie ) i mam nadzieje (a wlasciwie jestem pewna) ze tutaj znajde zrozumienie i jakies wsparcie. Tym bardziej ze w moim mega miasteczku jak ktos jest wege to NAPRAWDE robi to dla lansu oO