Nie samą powagą żyje weg*anin.
Napisane: 23 lut 2009, o 11:11
Jeśli ktoś poważnie pyta o wegetarianizm, weganizm, prawa zwierząt, to poważnie odpowiadam. Natomiast jeśli widzę, że kroją się mniej lub bardziej prześmiewcze dowcipasy, to nie pozostaję dłużna. Jeśli macie w zanadrzu dowcipne historie, dawajcie
Oto jedna z moich:
Na jednym ze spotkań firmowych, gdzie ja jako jedyna byłam wege, koledzy zaczęli kaskadę żarcików na temat jak to trudno być wegetarianinem, rozważając między innymi tak poważne sytuacje jak „co zrobi wegetarianin jadący na rowerze, gdy do ust wpadnie mu mucha?”. Śmiechom i radości nie było końca. Gratulowałam kolegom, że mają tyle czasu na zastanawianie się nad takimi kwestiami.
Na końcu spotkania przyniesiono deser. Ja zamówiłam sałatkę owocową. Koledze koło mnie przyniesiono ciastko. Na talerzyku obok ciastka leżał kwiatek. Mógł być z lukru, ale nie musiał. Wyglądał dość plastikowo. Zauważyłam lekką konsternację na twarzy kolegi. Pospieszyłam z pomocą: No, zjedz kwiatuszka, zjedz. Przecież jesteś wszystkożerny
Oto jedna z moich:
Na jednym ze spotkań firmowych, gdzie ja jako jedyna byłam wege, koledzy zaczęli kaskadę żarcików na temat jak to trudno być wegetarianinem, rozważając między innymi tak poważne sytuacje jak „co zrobi wegetarianin jadący na rowerze, gdy do ust wpadnie mu mucha?”. Śmiechom i radości nie było końca. Gratulowałam kolegom, że mają tyle czasu na zastanawianie się nad takimi kwestiami.
Na końcu spotkania przyniesiono deser. Ja zamówiłam sałatkę owocową. Koledze koło mnie przyniesiono ciastko. Na talerzyku obok ciastka leżał kwiatek. Mógł być z lukru, ale nie musiał. Wyglądał dość plastikowo. Zauważyłam lekką konsternację na twarzy kolegi. Pospieszyłam z pomocą: No, zjedz kwiatuszka, zjedz. Przecież jesteś wszystkożerny