Post 5 kwi 2012, o 15:08

Re: Tolerancja wobec mięsożerców

Hej:) Piszę do Was, jako osób, które mają identyczne poglądy jak ja.
Mam jedno podstawowe pytanie: gdzie kończy się tolerancja? Mam na mysli to, jak my - osoby, ktore nie jedza miesa - mamy postrzegac i rozmawiac z miesozercami?


Witam. :)
Ludzie nie są źli sami z siebie, empatia jest nieodłączną częścią naszej psychiki, tak więc można przekonać innych, a raczej uzmysłowić im że przykładają rękę do zbrodni, bo cały problem leży w kwestii zrozumienia, że hodowla i ubój zwierząt jest dokładnie tym samym, czym byłaby hodowla i ubój ludzi. Najlepsze efekty daje rozmowa w cztery oczy, bo nasz adwersarz z braku publiczności nie musi udawać że jest "twardzielem' jak pozostali i może skoncentrować się na swoich własnych odczuciach bez wsparcia grupy. Większość z nas ma kogoś kogo kocha i przez kogo jest kochany; czy to będzie rodzic, wujek, partner czy przyjaciel. W internecie jest wiele obrazków ukazujących emocje zwierząt, np. na Facebooku istnieje stronka 100% Animal, wymowa zdjęć tam zamieszczanych jest oczywista. Widok matek różnych gatunków, pieszczących tulące się do nich młode jest w stanie poruszyć niejedno serce. :) Można taką osobę, niby przypadkiem, zaznajomić z tymi widoczkami i powiedzieć np: "Boże, popatrz - jakie to piękne/ niesamowite, moja mama też mnie tak tuliła!" albo "Wiesz, patrząc na to odechciewa mi się mięsa." albo "Jak te stworzenia muszą cierpieć kiedy odbiera im się dzieci." Nie odwoływać się do czyichś uczuć bezpośrednio, tylko "wziąć delikwenta pod włos" i zostawić sam na sam z własnym sumieniem. :) Nic na siłę. Ja tak urobiłam swojego chłopa który uwielbia mięso, a właściwie uwielbiał bo zaczyna mu ono stawać w gardle. Zauważyłam, że coraz rzadziej robi "mięsne" wypady na miasto i woli zjeść pierogi z kapustą, niż bić się z własnym sumieniem. Czasem jeszcze odgrywa twardziela, ale zasiane ziarno kiełkuje. ;)

Inna sprawa, że trzeba jednak chociaż trochę kochać ludzi i być pozytywnie nastawionym do świata. Obarczanie kogoś winą automatycznie pociąga za sobą gniew i rozgoryczenie, a nikt nie chce słuchać zgorzknialców - przekonałam się o tym nie raz. Rozumiem żal i złość, a także poczucie bezradności wobec ogromu cierpienia jakie jest chlebem powszechnym milionów istnień na naszej planecie - często sama nie sypiam po nocach. Nie da się jednak niczego odmienić czarodziejską różdżką, pozostaje tylko nadzieja że przyszłość powoli i stopniowo przyniesie zmiany. W sumie, jeszcze nie tak dawno kobiety, dzieci czy ludzie o innym kolorze skóry niż biały, uważani byli za istoty niższego rzędu, a jednak to się zmieniło!
Pozdrawiam.