Posty: 3
Dołączył(a): 3 sty 2011, o 11:42
Tolerancja wobec mięsożerców
Mam jedno podstawowe pytanie: gdzie kończy się tolerancja? Mam na mysli to, jak my - osoby, ktore nie jedza miesa - mamy postrzegac i rozmawiac z miesozercami?
Dzis mialam nieciekawa sytuacje na uczelni. Od dawna trzymam sie z grupka kolezanek, ktore wiedza, ze jestem wege itp. Oczywiscie teoretycznie toleruja.
Prozaiczny przypadek - poszlam kupic kanapke w barze. Oczywiscie nie bylo weganskich. Wlasciwie byla tylko z szynką. Nie powiem, oburzylam sie, powiedzialam, ze wkurza mnie to, ze nikt nie wezmie pod uwage, ze kanapki mozna zrobic z czyms innym, anizeli tylko z miesem. Kupilam cos innego. Tymczasem moje kolezanki, jedna po drugiej kupowaly wlasnie te kanapki z miesem podsmiewujac sie z komizmu sytuacji (ze ja taka oburzona, a one bardzo chcetnie to zjedza). Jedna nawet (niby dla rozladowania napiecia) powiedziala ze smiechem, o zobacz, ja tez mam dzis kanapke z szynka. Szczerze, nie wytrzymalam. Powiedzialam, ze jak chca to niech jedza kanapki ze zwolkami. I fakt, chyba przegielam.... Zaczela sie cala dyskusja, ze wymagam od kogos zeby mnie tolerowal, sama nie jestem tolerancyjna. Ze one mi nie mowia "wegetarianizm jest zly", a ja im , ze zjedzenia kanapki z miesem juz tak... I cala lawina pretensji. Ja sie zapetlilam i powiedzialam, ze wybaczcie, ale jak dla mnie jedzenie miesa jest zlem, poniewaz zabijacie zwierzeta (posrednio oczywiscie). No i to byl gwozdz do trumny.
Moje pytanie jest wiec takie... Jak uzbroic sie w cierliwosc, jak traktowac miesozercow? Jestem juz naprawde dlugo wege, jednak chyba nie potrafie sie tego nauczyc...
Jak radzicie sobie z tym zeby nie wypominac na kazdym kroku tego miesa, nawet jesli Was ono obrzydza..Ja tego nie umiem :/ Mam przed oczami te zabijane zwierzeta, ich meke i automatycznie trace jakakolwiek zdolnosc do bycia tolerancyjna. A wiem, ze tak byc nie powinno. Bo osiaga to odwrotny skutek.