Strona 1 z 2

Soczewica w puszce w Warszawie - gatunek zagrożony

PostNapisane: 9 wrz 2008, o 22:27
przez AdamZ
Czy Wy też macie problemy z dostaniem soczewicy w puszkach? Przyznam że ostatnio ten rarytas (który kiedyś był w każdym sklepie) udało mi się dostać w Krakowie, w zwyczajnym osiedlowym sklepie. Jakaś zmowa anty-wege ? Mały popyt ? W sklepie o skrócie PiP znalazłem w internecie soczewicę w sosie curry za 13,49 ale to nie jest to. Widzę w jakichś sklepach internetowych, pojedynczych sklepach np. w Łomiankach itd ale nie o to mi chodzi.

Uwaga - ban za sugestię "kup sobie i ugotuj".

Re: Soczewica w puszce w Warszawie - gatunek zagrożony

PostNapisane: 10 wrz 2008, o 11:19
przez gzyra
Kup sobie i ugotuj. :-) Przecież się szybko gotuje i nie trzeba wcześniej moczyć. Widuję taką w puszkach, może dam Ci znać, jak gdzieś zobaczę. Ale wiesz, że ja mam podobny problem z ciecierzycą. Czasem kupuję taką w puszkach, bo ciecierzyca się gotuje dosyć długo, no i wymaga nocki na namoczenie. Kiedyś bywała częściej, teraz coś zniknęła. Niedobrze, bo akurat ciecierzyca to ze wszystkich strączkowych moja ulubiona zawodniczka.

gzyra

Re: Soczewica w puszce w Warszawie - gatunek zagrożony

PostNapisane: 10 wrz 2008, o 18:17
przez AdamZ
gzyra napisał(a):Kup sobie i ugotuj. :-) Przecież się szybko gotuje i nie trzeba wcześniej moczyć. Widuję taką w puszkach, może dam Ci znać, jak gdzieś zobaczę. Ale wiesz, że ja mam podobny problem z ciecierzycą. Czasem kupuję taką w puszkach, bo ciecierzyca się gotuje dosyć długo, no i wymaga nocki na namoczenie. Kiedyś bywała częściej, teraz coś zniknęła. Niedobrze, bo akurat ciecierzyca to ze wszystkich strączkowych moja ulubiona zawodniczka.


Ale chodzi o to że ja kupuję tą soczewicę właśnie wtedy kiedy wiem że nie będę miał możliwości gotować (z różnych względów). Aż taki leniwy nie jestem.
A z ciecierzycą jednak jest dużo łatwiej (przynajmniej w Warszawie) niż z soczewicą.
A jak jesteśmy przy strączkowych , muszę przyznać że nigdy jakoś nie eksperymentowałem specjalnie z różnymi rodzajami fasoli. Jest przecież fasola mung, fasola biała drobna, fasola duży jaś, fasola czerwona, fasola czarna, fasola adzuki , fasola flażoletka itd. Nigdy jakoś nie odkryłem specjalnych różnic między tymi fasolami. Może wy zaproponowalibyście którąś z nich jako specjalnie godną polecenia ?

Re: Soczewica w puszce w Warszawie - gatunek zagrożony

PostNapisane: 22 paź 2008, o 00:41
przez EwaHK
Wiedziałabym wcześniej, to zwiozłabym Wam do Krakowa! Zwykle nie mam problemu z zakupem ciecierzycy w puszce, kupuję z Rolnika (choć nazwywają ją cieciorką), podobnie jak z soczewicą. Zwykle oznacza, że jak już zauważę w sklepie - kupuję na zapas ;)

Pozdrawiam,
EwaHK

Re: Soczewica w puszce w Warszawie - gatunek zagrożony

PostNapisane: 22 lut 2009, o 13:45
przez faf
a ja się przyznam, że jak długo żyję, to ni razu nie jadłem soczewicy z puszki... jakoś tak do głowy by mi nie przyszło- chyba ze względu na to, że sama z siebie gotuje się całkiem szybko i nie ma problemu z całonocnym namaczaniem.

cieciorka co innego, tę głównie z puchy

Re: Soczewica w puszce w Warszawie - gatunek zagrożony

PostNapisane: 6 mar 2009, o 02:50
przez ais
dajcie spokój z jedzeniem czy piciem czegokolwiek z puszki.

przeciez to jest niezdrowe!!

metal wchodzi w reakcję z jedzeniem, mozna raka od tego dostac.

ja jak ognia wystrzegam sie czegokolwiek z puszki.

soczewicę sobie moczę i gotuję, tak samo całą resztę, czasem nawet nie gotuję, bo i po co.

tak samo odradzam smażenie - też w prostej drodze prowadzi do raka. ( wiem, że smaczne - też czasem smażę, bo lubię).

Re: Soczewica w puszce w Warszawie - gatunek zagrożony

PostNapisane: 13 mar 2009, o 10:56
przez faf
ais napisał(a):dajcie spokój z jedzeniem czy piciem czegokolwiek z puszki.

przeciez to jest niezdrowe!!

metal wchodzi w reakcję z jedzeniem, mozna raka od tego dostac.

ja jak ognia wystrzegam sie czegokolwiek z puszki.

soczewicę sobie moczę i gotuję, tak samo całą resztę, czasem nawet nie gotuję, bo i po co.

tak samo odradzam smażenie - też w prostej drodze prowadzi do raka. ( wiem, że smaczne - też czasem smażę, bo lubię).


hm...

No wiesz, tak nas atakować :P Daj pożyć! ;)
Że weganin, to od razu musi samo zdrowe jeść? To już lepiej żywcem do grobu 8-)
Ja smażę, jem z puchy i jeszcze żyję, choć jak ktoś gdzieś wspomniał, korpus mam już z lekka przechodzony :D

Zresztą myślę sobie, że najbardziej rakotwórczy jest lęk przed rakiem, o życiu nie wspominając...

I nie lubię naukowców, którzy wysuwają kolejne teorie kształtujące popyt na rynku, a swoje badania opierają na katowaniu zwierzaków i wmuszaniu w nie najgorszego paskudztwa w ilościach tak monstrualnych, że musielibyśmy przeżuwać puszki, żeby wypełnić wspomnianą teorię.

A zdrowa żywność... Może gdzieś na bliźniaczej i jeszcze niezaludnionej planecie, gdzieś tam...
U nas może być po prostu trochę lepsza, i znacznie droższa. Eko-biznes kwitnie, bo nagle okazało się, że można potroić zyski lekko ograniczając użycie pestycydów, czy stosując nawozy naturalne- wywożone z farm przemysłowych i tak nasycone chemią (w tym antybiotykami), że te oryginalne zaczynają smakować jak Pluszzzz...

Re: Soczewica w puszce w Warszawie - gatunek zagrożony

PostNapisane: 13 mar 2009, o 11:01
przez xpert17
ais napisał(a):metal wchodzi w reakcję z jedzeniem


a w jaką konkretnie?

Re: Soczewica w puszce w Warszawie - gatunek zagrożony

PostNapisane: 15 mar 2009, o 20:54
przez ais
nie pamietam, w jaką, tak samo plastikowe opakowania nie są obojetne dla jedzenia - tez ich unikam.

Przeczytalam to gdzies kilka lat temu i od tamtej pory pamietam.

Jesli ktos ma chec poszukac - to chetnie zobacze wyniki.

Re: Soczewica w puszce w Warszawie - gatunek zagrożony

PostNapisane: 15 mar 2009, o 21:01
przez ais
zaczelam troche szukac i tu na dole np jest spis ustaw i rozporzadzen dotyczacych miedzy innymi zawartosci ołowiu, kadmu, rtęci i chromu w opakowaniach:

http://209.85.129.132/search?q=cache:K1 ... =firefox-a