Strona 1 z 2

Firmy wegańskie

PostNapisane: 2 lis 2011, o 08:55
przez szmira
Uważam, że bez sensu jest kupowanie wegańskich produktów od producentów, którzy zajmują się produkcją również innych, w tym i nawet niewegetariańskich. Zdajemy sobie chyba wszyscy sprawę, że przez taki weganizm nic nie zdziałamy. Bo jaka to różnica dla producenta, czy kupiliśmy od niego zupkę wegańską czy gulasz? I tak i tak zarabia. Wydaje mi się, że oprócz traktowania weganizmu jak pusty gest, który i tak świata nie zmieni, wypadałoby jednak przyczyniać się do tych zmian. Mianowicie poprzez minimalizowanie popytu na produkty firm bazujących na cierpieniu zwierząt, a zwiększanie tegoż popytu na produkty firm alternatywnych. Poza tym, może wreszcie te drugie staną się bardziej popularne na rynku, a ich ceny przestaną być takie zawrotne. Bo szczerze mówiąc, od kiedy przeszłam na weganizm, nie mam co jeść. A czasu, energii i pieniędzy na gonienie po wielkich centrach handlowych, wyszukiwanie i płacenie może dychy za karton mleka sojowego też niestety nie mam.
Więc jak w temacie - jeśli ktoś się orientuje, prosiłabym o wypisanie typowo wegańskich firm, produkujących zupy, sosy, dania na szybko itp.

Re: Firmy wegańskie

PostNapisane: 2 lis 2011, o 13:20
przez Krzysztof - P
Nie ganiaj po supermarketach, ale idź na bazar warzywny. Tam masz dużo, tanio i wegańsko.

Co do kupowania wegańskich towarów od firm, które produkują również inne towary - Twoja teza jest nieprawidłowa.
Dana firma właśnie zobaczy, że coraz bardziej "idzie" biznes wegański i do niego skieruje coraz więcej inwetycji, przenosząc kapitały z działów "zwierzęcych". Jednocześnie nie kupując produktów zwierzęcych ograniczasz ich podaż, czyli działasz w kierunku lepszego świata. Nie ma znaczenia która firma, dzięki Twoim zakupom, ograniczyła produkcję niewegańskich towarów. Czy to ta sama firma co robi już wegańskie produkty i od której kupujesz, czy inna. Ważny cel ogólny, a nie konkretne przedsiębiorstwo. Nie zaglądaj do cudzych kieszeni, kto i ile zarabia, ale rób swoje. Po wegańsku. :D

Re: Firmy wegańskie

PostNapisane: 2 lis 2011, o 13:57
przez poranek
Krzysztof - P napisał(a): Nie ganiaj po supermarketach, ale idź na bazar warzywny. Tam masz dużo, tanio i wegańsko.


No ale kramarz kupi sobie z naszej kasy kiełbasę na kolację. Więc jak to - mamy mu to finansować?!

Ogólnie to nie popadajmy w paranoję ;) Tym bardziej że propagowanie postawy 'kupuj tylko od wegańskich firm' jako jedynie słusznego weganizmu spowoduje, że idea niewyzyskiwania zwierząt stanie się jeszcze mniej atrakcyjna - i tempo weganizacji społeczeństwa spadnie na łeb na szyję.

Re: Firmy wegańskie

PostNapisane: 2 lis 2011, o 14:25
przez xpert17
szmira napisał(a):Więc jak w temacie - jeśli ktoś się orientuje, prosiłabym o wypisanie typowo wegańskich firm, produkujących zupy, sosy, dania na szybko itp.


Skąd wiesz, co zrobi z pieniędzmi właściciel "typowo wegańskiej firmy" produkującej TYLKO wegańskie produkty? Nie wiadomo czy jest weganinem, więc może nakupi sobie kiełbasy. A może jest weganinem, ale biję żonę. A może kupi sobie samochód terenowy i pojedzie rozjeżdżać dom świstakom? W dzisiejszym zglobalizowanym świecie własność większości firm jest tak rozproszona, że trudno mówić o jednym "właścicielu".

Poza tym, nawet jak wiesz, że daną zupkę w proszku produkuje w swoim garażu wegański asceta i cały zysk przeznacza na ratowanie zwierząt, to jeszcze gdzieś tę zupkę musisz kupić. Na przykład w sklepie spożywczym, którego właściciel za marżę kupuje sobie cielęce parówki i wieczorami się nimi objada oglądając pornosy na wideo.

Ten tok myślenia prowadzi na manowce - chociaż oczywiście jak masz do wyboru podobny produkt od kilku producentów, to warto wybierać tego producenta, o którym wiemy coś dobrego (np. pomaga domowi dziecka w swoim powiecie) niż tego, o którym wiemy coś złego.

Re: Firmy wegańskie

PostNapisane: 2 lis 2011, o 19:34
przez szmira
Macie rację, to błędne koło. Ale z drugiej strony wydaje mi się, że większość wegańskich produktów niewegańskich firm są takie po prostu... przez przypadek. Powiedzmy, wegański sos, na etykietce którego widnieje przepis na mięsne klopsiki z tymże sosem, na przykład. Jakoś od razu mi się odechciewa.

Ale tak przy okazji, to wszystko już zakrawa o paranoję. Przecież nie będę przed każdym zakupem studiowała uważnie składu produktu... Tymczasem okazuje się, że nawet głupie krakersy mogą zawierać serwatkę. Nie wiem co prawda, czy z mleka, ale prawdopodobnie. Nie wiem jak Wy, ale ja to po prostu olewam i takie rzeczy normalnie jem. Wydaje mi się, że więcej dla świata zdziałam przy zdrowym zmysłach, niż popadając w obsesję z powodu krakersów.

Re: Firmy wegańskie

PostNapisane: 2 lis 2011, o 21:41
przez poranek

Re: Firmy wegańskie

PostNapisane: 2 lis 2011, o 23:16
przez gzyra
U mnie serwatka podpada pod tę samą kategorię co np. żelatyna. Jeśli jakaś słodycz jest z żelatyną, to - narażając się być może na zarzut paranoi - nie kupuję, nie jem. A jeśli nikt mnie nie posądzi o tę paranoję, to zapewne są jakieś powody, żeby inaczej traktować te dwa produkty odzwierzęce. Jakie? Natomiast jeśli danego produktu odzwierzęcego jest ilość śladowa, mogę coś takiego zjeść.

Re: Firmy wegańskie

PostNapisane: 3 lis 2011, o 07:03
przez szmira
Serwatka jest wytwarzana z mleka, żelatyna - z kości. Jak dla mnie to jednak różnica. To tak, jakby wegetarian pod względem etycznym postawić na równi ze zjadaczami mięsa, a to wg mnie jest niesprawiedliwe. Oczywiście, zgadzam się, że przemysł mleczny itp. idą ramię w ramię z produkcją mięsa, dlatego też jestem weganką, ale w końcu, gdyby się uprzeć - tak, wiem, że przy współczesnych standardach to utopia - nie musiałoby tak być. Analogicznie - Darku, nie kupujesz przedmiotów z etykietką "made in China"? A przecież chyba zdajesz sobie sprawę, że tego, że nawet małe dzieci wykorzystywane są tam do ciężkiej pracy, i chyba tego nie popierasz. Nie piszę tego, aby podważać słuszność weganizmu, ale dlatego, że wydaje mi się, iż czasami po prostu warto przestać walić głową w mur, a zająć się bardziej racjonalnymi uzasadnieniami. W końcu zarówno to, że nie jemy żelatyny czy tam serwatki, to, jakby nie patrzeć, działanie tak niepozorne, że większej wartości niż po prostu gest nie posiada.

Re: Firmy wegańskie

PostNapisane: 3 lis 2011, o 10:32
przez xpert17
szmira napisał(a):ale w końcu, gdyby się uprzeć - tak, wiem, że przy współczesnych standardach to utopia - nie musiałoby tak być


Niestety, nasze upieranie się nie zmieni fizjologii zwierząt. Musiałoby tak być i standardy nie mają z tym nic wspólnego.

Co do produktów "made in China" - tak, wiele osób nie kupuje takich produktów (albo unika ich kupowania w granicach możliwości, zresztą nie wszystkie produkty z Chin powstają kosztem pracy dzieci, dorośli w Chinach też pracują), albo wybiera firmy "etyczne", fairtrade'owe itp. To zupełnie oczywiste, zwłaszcza w środowiskach przyjaznych weganizmowi.

Re: Firmy wegańskie

PostNapisane: 3 lis 2011, o 13:21
przez gzyra
szmira napisał(a):Serwatka jest wytwarzana z mleka, żelatyna - z kości. Jak dla mnie to jednak różnica. To tak, jakby wegetarian pod względem etycznym postawić na równi ze zjadaczami mięsa, a to wg mnie jest niesprawiedliwe.


W teorii jest zasadnicza różnica pomiędzy fragmentem ciała, które musi być okaleczone lub pozbawione życia, żeby stało się produktem, a jego wydzieliną, którą można by było wykorzystać bez szkody zwierzęcia. We współczesnej praktyce - i z tego właśnie wynika konieczność weganizmu - takiej różnicy nie ma. Przy obecnej skali popytu na wydzieliny (jak np. mleko krowie) ich "produkcja" wiąże się z cierpieniem i śmiercią zwierząt. Odnoszę się więc do praktyki, a nie teorii, nie do hipotetycznego "lepszego świata" w którym całe krowie mleko na rynku jest wyrazem szacunku do zwierząt, które przekazują ludziom swoje wydzieliny woluntarystycznie w ramach partnerskich stosunków i dla dobra obopólnego.

Z mojego traktowania różnych produktów odzwierzęcych podobnie nie wynika zrównywanie wegetarianizmu z jedzeniem mięsa. Jeśli już, to zrównywanie wegetarianizmu z dietą, która co prawda zawiera mięso, ale zdecydowanie wyklucza jakiś inny produkt odzwierzęcy (lub grupę produktów), np. nabiał czy jajka. Jest to taka postawa, w ramach której ktoś wybiera ze szlachetnych pobudek jeden aspekt wykorzystywania zwierząt i próbuje się od niego odciąć. Pytanie brzmi co dalej z taka postawą. Jeśli jest to koniec reakcji na realia wykorzystywania zwierząt, to jest to - nie umniejszając tych szlachetnych pobudek - za mało. Nie jest to kwestia oceny, a faktów. Jeśli natomiast postawa taka jest krokiem w kierunku bardziej konsekwentnej postawy, wtedy można powiedzieć, że ta wcześniejsza reakcja nie tyle jest równie niespójna i niewystarczająca, co raczej równie dobra jako krok pośredni.

Skupienie uwagi akurat na mięsie jest chyba wytłumaczalne, historycznie, psychologicznie. Jednak ma się nijak do dzisiejszych realiów.

Analogicznie - Darku, nie kupujesz przedmiotów z etykietką "made in China"? A przecież chyba zdajesz sobie sprawę, że tego, że nawet małe dzieci wykorzystywane są tam do ciężkiej pracy, i chyba tego nie popierasz.


Jeśli weganizm jest postawą polegającą na próbie odcięcia się od wykorzystywania innych, bo wiąże się to z ich szkodą, ograniczenie się do zainteresowania tylko innymi zwierzętami jest niewystarczające. Chyba, że weganizm ma być odbiciem lustrzanym szowinizmu gatunkowego, w ramach którego z powodu przynależności gatunkowej cenimy bardziej te zwierzęta, które nie są ludźmi. Jesteśmy wtedy weganami, wegankami, ale nie dbamy o kwestię praw pracowniczych, praw dzieci itd. O ile znam historię weganizmu i postawy wśród wegan i weganek, rzadko kto rozumiał i rozumie w ten sposób weganizm. My w Empatii mówimy dosyć często o tym, że różne formy opresji są ze sobą powiązane, promujemy więc weganizm jako część bardziej całościowej postawy.

Moim zdaniem weganizm wyklucza postawę lustrzanego szowinizmu gatunkowego, bo częścią weganizmu jest postrzeganie innych ludzi jako zwierząt, sprzeciw wobec nieuzasadnionego oddzielania ich od reszty zwierząt. Ludzie i wiele innych zwierząt mają podobne cechy, które nadają im status moralny. Arbitralne wykluczanie z kręgu moralnego jest szowinizmem.

Nie piszę tego, aby podważać słuszność weganizmu, ale dlatego, że wydaje mi się, iż czasami po prostu warto przestać walić głową w mur, a zająć się bardziej racjonalnymi uzasadnieniami. W końcu zarówno to, że nie jemy żelatyny czy tam serwatki, to, jakby nie patrzeć, działanie tak niepozorne, że większej wartości niż po prostu gest nie posiada.


Podobne traktowanie różnych produktów odzwierzęcych (mięso, mleko, jajka, futra, skóra itd.) jest racjonalne. Nieracjonalną moim zdaniem może być obsesyjna wnikliwość w doszukiwaniu się związku wszystkiego z jakąś formą opresji na którymś etapie produkowania tego czegoś. Jakiś czas temu ktoś wymyślił nazwę takiej postawy: ingredientyzm. Sporo na ten temat jest w tekście "Na ile to jest wegańskie? Składniki a aktywizm". Oczywiście trudno odgórnie ustalić granicę, za którą gest odrzucenia jakiegoś produktu zaczyna być paranoiczny i kontr-produktywny. Różni ludzie mają tę granicę w różnych miejscach. I tu na forum wiele razy było to widać.