Strona 16 z 18

Re: JAK przejść na weganizm?

PostNapisane: 2 sty 2011, o 02:23
przez AdamZ
kamila napisał(a): jeśli chcesz byc weganką to musisz pic mleko sojowe/ryżowe z wapniem


Nie przesadzajmy z tym "musisz". Jest sporo źródeł wapnia, mleko sojowe z wapniem nie jest czymś bez czego weganin/weganka nie może się obejść.

Re: JAK przejść na weganizm?

PostNapisane: 2 sty 2011, o 12:28
przez Agata Adelajda
Ja z mleka i produktów mlekopochodnych zrezygnowałam już dawno, bo mi mleko najzwyczajniej w świecie śmierdzi. Odrzuca mnie od nabiału, w ciąży tylko serki jadłam. Zresztą po mleku mam jazdy na desce;), bo od przedszkola nie trawię nieprzetworzonej laktozy :)
Pewnie będę miała osteoporozę jak nie zacznę przyjmować jakiegoś wapnia :roll:
A dziwne, że po napoju sojowym z biedronki też złapały mnie bóle żołądka. :?:

Re: JAK przejść na weganizm?

PostNapisane: 5 sty 2011, o 09:24
przez K.Biernacka
Jeśli chodzi o źródło wapnia, warto pamiętać o dobrych wodach mineralnych - zobaczcie wątek "Woda - zapomniane źródło wapnia" - np. Kryniczanka - 550mg wapnia/1litr.

Re: JAK przejść na weganizm?

PostNapisane: 5 sty 2011, o 20:53
przez kamila
czy ktoś z weganinów/weganek taki z pewnym doświadczeniem mógłby tu zamieścić swój przykładowy tygodniowy jadłospis? myślę że to by ułatwiło pewnym osobom przejście na weganizm, miałyby przykład jak można to skomponować żeby wszystko było OK :)

Re: JAK przejść na weganizm?

PostNapisane: 14 sty 2011, o 05:24
przez kamila
ale ze mnie gapa juz znalazlam dział przepisy który jest bardzo obszerny:) stwierzdam ze weganie to łakomczuchy:)

Re: JAK przejść na weganizm?

PostNapisane: 10 mar 2011, o 07:51
przez layl
Agata Adelajda napisał(a):Ja z mleka i produktów mlekopochodnych zrezygnowałam już dawno, bo mi mleko najzwyczajniej w świecie śmierdzi. Odrzuca mnie od nabiału, w ciąży tylko serki jadłam. Zresztą po mleku mam jazdy na desce;), bo od przedszkola nie trawię nieprzetworzonej laktozy :)
Pewnie będę miała osteoporozę jak nie zacznę przyjmować jakiegoś wapnia :roll:
A dziwne, że po napoju sojowym z biedronki też złapały mnie bóle żołądka. :?:



mam to samo z mlekiem ;d zreszta nie tylko z mlekiem, ale z serkami różnego rodzaju i z jajkami, dlatego postanowilam z mojego skromnego wegetarianizmu przejsc na weganizm :D dzisiaj jets taki pierwszy dzien na serio, ale tylko dlatego ze wczoraj musialam dojesc reszte piergow ruskich bez ktorych zyc nie moge ;x;x;x

Re: JAK przejść na weganizm?

PostNapisane: 11 maja 2011, o 08:10
przez ona
Witajcie! Ja waśnie dojrzewam do przejścia na weganizm. Długo nosiłam się z tą decyzją, ale po obejrzeniu różnych zdjęć i filmów, dopiero sobie uświadomiłam jak tak naprawdę traktuje się zwierzęta. Moja koleżanka już jakiś czas temu zainteresowała mnie problemem zabijania fok i jednym słowem: okropność! Ona też jest na dobrej drodze do weganizmu :)
Powiem szczerze, że podjęcie decyzji o przejściu na weganizm, staje się o wiele trudniejsze jeśli, wśród rodziny i znajomych nie ma wegan. Zazwyczaj tak jest, jeśli ktoś chce żyć na swój własny sposób i niezależnie od tego czym różni się od otaczających go osób, to każda forma indywidualności jest często bardzo krytykowana przez jednych, ale też chwalona i rozumiana przez innych...

Re: JAK przejść na weganizm?

PostNapisane: 11 maja 2011, o 15:52
przez gzyra
Ona, masz rację, że bycie weganinem w środowisku nie-wegan może być czasem trudne. Dobrą wiadomością jest to, że internet daje możliwość znalezienia ludzi podobnie myślących. Jeśli masz pytania co do weganizmu, pytaj na forum.

Re: JAK przejść na weganizm?

PostNapisane: 25 maja 2011, o 08:48
przez ona
Jestem znowu po dłuższej przerwie :) Byłam na wyjeździe studenckim ponad tydzień i muszę powiedzieć, że było dosyć ciężko, bo mieliśmy opłacone obiady, więc raczej nie miałam wpływu na to co było podawane, ale była możliwośc wyboru potraw wegetariańskich, więc skorzystałam. Generalnie zakończyło się więc na tym, że jadłam raczej jak wegetarianka niż weganka, ale i tak to już pewien sukces (to mój pierwszy etap przechodzenia na weganizm :)

Re: JAK przejść na weganizm?

PostNapisane: 26 maja 2011, o 07:46
przez Neon_Knight
Moja krótka, "wegańska historia", trwa chyba gdzieś od 3 lat - ale - do serca wziąłem sobie weganizm dopiero 2 miesiące temu i od tego czasu staram się odżywiać po wegańsku (no, zdarzało się, że ktoś mnie częstował cukierkiem, a ja mam do nich ogromną słabość i ciężko wtedy oponować...). 3 lata temu poznałem wegankę, z krwi i kości, dla której dobro zwierząt było naprawdę, chyba jedną z najważniejszych spraw w ogóle. Urocza osoba. Naprawdę zażarcie wtedy dyskutowaliśmy o tym, choć raczej staraliśmy się unikać tematu, bo byśmy nic, tylko się kłócili. Osobiście, jestem raczej osobą, do której docierają tylko rozumowe argumenty. Nie powiem, było ich sporo, ale weganizm nie jest przecież czymś, co wynika z samego rozumu. Chyba analogicznie, jak współczesnych ateistów można podzielić na racjonalistów i humanistów. Dlatego nic do mnie tak naprawdę nie docierało, dopóki nie zmieniłem swojego ogólnego podejścia do życia, co nastąpiło raczej samoistnie - tzn, nikt mnie do niczego nie przekonywał. Wtedy stwierdziłem, że z tej zmiany podejścia wynika weganizm. Tzn - że jest jej logiczną konsekwencją.
Mięsa już wtedy unikałem gdzieś od roku - chociaż nie przesadzałem z byciem konsekwentnym...
Myślę też, że sporym czynnikiem były zawsze rozumiejące ;), kochające i pełne empatii kociaki, które mieszkają w moim domu. Więc paradoksalnie, najbardziej mnie wspierającymi w weganiźmie istotami, są niereformowalni, a nawet nieco sadystyczni, mięsożercy.
Samo przejście na weganizm dokonałem raczej z dnia na dzień, co nie było zbyt mądre. Ogromnie schudłem i zaczynałem mieć trochę dziwne jazdy - co przypisuję brakowi b12, bo odkąd zacząłem ją brać, to wszystko się poprawiło. Momentami czułem się nawet trochę, jak na głodówce (miałem kilka planowych, więc wiem, jakie to uczucie).
Jeśli o mnie chodzi, to jem teraz więcej niż przedtem, czuję się o wiele lepiej, mam więcej energii i zdrowiej się odżywiam. Wadami może być to, że jeśli chodzi o gotowe jedzenie, to w grę wchodzi chyba tylko bioway i tym podobne wynalazki, więc gotuję sobie sam, poza tym mam wzdęcia :p. Ale liczę, że za parę miesięcy mi przejdą, jak już organizm się do reszty przyzwyczai. Też, nie wiem, czy to związane, ale moja tolerancja na używki zmalała prawie do zera. Jak za dużo wypiję, to po prostu umieram. Jak spalę kilka fajek, to cały następny dzień jest mi duszno i boli mnie głowa, jakbym spalił co najmniej paczkę. Te bardziej zielone odmiany tytoniu ;) powalają mnie z nóg już po pierwszym machu, co zbyt fajne, w sumie, nie jest.
Ogólnie, to byłem zdziwiony, jak dużą zmianą jest to dla organizmu.