Cześć
Na diecie wegańskiej jestem od roku. Czyli na tyle krótko, by jeszcze pamiętać o tym jak się przechodzi i na tyle długo, by móc powiedzieć o sobie jestem weganinem
Co do przejścia na weganizm, to jest to proces, w którym zdobywając coraz większą wiedzę, eliminujemy z naszej diety (i życia!) kolejne produkty pochodzenia zwierzęcego. Zatem nie polecam nikomu "z dnia na dzień", myślę zresztą, że jest to poniekąd mało możliwe. Sam po tym roku w dalszym ciągu staję się jeszcze lepszym wegiem eliminując np. czerwień koszenilową..., odkrytą jako jedną z ostatnich i na pewno nie ostatnią
Dużo tego jest, ale z odrobiną chęci udaje się omijać kolejne pułapki producentów żywności, kosmetyków, czy odzieży.
No i pracy jakby więcej, bo choćby banalne wyjście na obiad, przestaje być tak łatwe, jak na diecie wegetariańskiej (w przerwach na pisanie mieszam gotującą się kaszę jaglaną z soczewicą, amarantusem i quinoą
) Ale każdy weganin wie już, że wegetarianizm to tylko etap. Że jeśli chcesz ograniczać ilość bólu innych istot musisz zrezygnować z jajek, mleka i serów (sam uwielbiałem pleśniowe, ale dziś nawet nie pamiętam jak smakują, poza tym WIEM w jakim procesie powstają
), ba ,musisz zapomnieć również o skórzanych butach, wełnianych skarpetach i wielu innych produktach.
Do tego ciągłe powątpiewania rodziny, Twoje własne (niestety nie ma nas zbyt wielu), straszenie chorobami etc. Ja by zamknąć usta innym oraz troszkę podbudowywać swoją pewność, mniej więcej co trzy, cztery miesiące robiłem sobie badania krwi. Między innymi dzięki nim mogę dziś powiedzieć tym, którzy przekonywali mnie, że na tej trawiastej diecie długo nie pociągnę, że weganizm jest ZDROWY, PYSZNY i w ogóle THE BEST!!!
Dobra. Kiedyś jeszcze wrócę do tematu. Teraz muszę kończyć bo mi się obiad przypali:)
A... Na śniadanie- płatki zbożowe mix (home made
) ze słodem buraczanym i łyżką oleju słonecznikowego (zimno tłoczonego)
Namaste
Cześć! I witam wszystkich, bo to mój pierwszy post!