Strona 4 z 18

Re: JAK przejść na weganizm?

PostNapisane: 6 lut 2009, o 07:46
przez faf
Alispo napisał(a):faf-czerwień koszenilowa to sztuczny odpowiednik naturalnej koszenili,więc tę pierwszą możesz jeść;)


no widzisz:) a moja znajoma wegetarianka, postanowiła mnie edukować ;)

Wiedziałem, że nie należy ufać wegetarianom :lol:

Re: JAK przejść na weganizm?

PostNapisane: 18 lut 2009, o 20:11
przez jollunia
Miło mi zabrać głos w tym temacie. Ja od kilku miesięcy przechodzę na weganizm i wymaga to na prawdę wiele wysiłku, w porównaniu z dietą którą stosowałam od kilkunastu lat - bezmięsną, ale za to bogatą w nabiał niestety, to jest to dość trudne. Dlatego, że mimo czytania wszystkich etykiet na produktach zawsze znajdą się takie, których składników nijak nie mogę rozszyfrować, więc na wszelki wypadek nie kupuję. Ja łączę weganizm z zasadami makrobiotyki, a w tym orientowałam się już wcześniej, bo zawsze preferowałam produkty najmniej przerobione. Dla mnie to jest absolutnie podstawowa sprawa, żeby kupować pełnowartosciowe nie przetworzone lub niewiele przetworzone produkty roślinne. Poza tym trzeba jeść bardzo różnorodne produkty i nie łączyć wszystkiego w jednym posiłku. To wiem na podstawie moich doświadczeń oraz literatury.
Musiałam znaleźć żródlo dobrych ekologicznych warzyw, ponieważ mieszkam w małym mieście Malborku, gdzie nikt nie ma takich pomyslów. W pobliżu miasta okazało się, że jest jedno ekologiczne gospodarstwo i jestem jedyną mieszkanką tej mieściny kupującą te produkty. Do tej pory kupowałam warzywa w warzywniakach lu po prostu marketach (chociaż zawsze z ciężkim sercem, wiedząc jak mogą być zanieczyszczone), ale tylko dlatego, że od niedawna dysponuję samochodem mogę żywić się zdrowiej, bo nie ma w mieście żadnego sklepu ze zdrową żywnością. Czy to nie absurd? Samochód przecież zaniczyszcza atmosferę.. No cóż takie są realia naszej rzeczywistości. W tym momencie zazdroszczę tym, którzy mieszkają w jakichs większych aglomeracjach, gdzie mają nie tylko sklepy, ale i bary wegetariańskie. Co mnie bardzo ucieszyło w takich barach wlaśnie to fakt, że juz od pewnego czasu zwraca się uwagę na to, czy danie jest wegańskie czy nie. Albo moze ja tego wcześniej nie zauważyłam. Chociaż zdarzają się wpadki, np. w Greenwayu w Gdyni podano mi danie wegańskie posypując je wiórkami żółtego sera.
Ciekawi mnie jak inni weganie radzą sobie z codziennym żywieniem, bo ja muszę przygotowywać sobie codziennie jedzenie, czasami mi się chce bardziej ,czasami mniej.

Re: JAK przejść na weganizm?

PostNapisane: 18 lut 2009, o 20:21
przez Alispo
jollunia napisał(a):Ciekawi mnie jak inni weganie radzą sobie z codziennym żywieniem, bo ja muszę przygotowywać sobie codziennie jedzenie, czasami mi się chce bardziej ,czasami mniej.

Ale to chyba każdy musi,niezależnie od tego co je? ;)

Re: JAK przejść na weganizm?

PostNapisane: 18 lut 2009, o 20:32
przez xpert17
Alispo napisał(a):
jollunia napisał(a):Ciekawi mnie jak inni weganie radzą sobie z codziennym żywieniem, bo ja muszę przygotowywać sobie codziennie jedzenie, czasami mi się chce bardziej ,czasami mniej.

Ale to chyba każdy musi,niezależnie od tego co je? ;)


Bresarianie mają łatwiej :lol:

Re: JAK przejść na weganizm?

PostNapisane: 18 lut 2009, o 20:33
przez Alispo
No tak,i ci którzy jedzą wyłącznie na mieście ;)

Re: JAK przejść na weganizm?

PostNapisane: 18 lut 2009, o 20:57
przez jollunia
Alispo napisał(a):
jollunia napisał(a):Ciekawi mnie jak inni weganie radzą sobie z codziennym żywieniem, bo ja muszę przygotowywać sobie codziennie jedzenie, czasami mi się chce bardziej ,czasami mniej.

Ale to chyba każdy musi,niezależnie od tego co je? ;)


no wcale nie każdy, inni jedzą to, co im inni ugotują, to chyba jasne? a znam takich, którzy nie potrafią nic ugotować, więc chodzą całe życie do barów typu mleczne, turystyczne, lub do fast-foodów.

Re: JAK przejść na weganizm?

PostNapisane: 18 lut 2009, o 22:12
przez AdamZ
jollunia napisał(a):Miło mi zabrać głos w tym temacie. Ja od kilku miesięcy przechodzę na weganizm i wymaga to na prawdę wiele wysiłku, w porównaniu z dietą którą stosowałam od kilkunastu lat - bezmięsną, ale za to bogatą w nabiał niestety, to jest to dość trudne. Dlatego, że mimo czytania wszystkich etykiet na produktach zawsze znajdą się takie, których składników nijak nie mogę rozszyfrować, więc na wszelki wypadek nie kupuję. Ja łączę weganizm z zasadami makrobiotyki, a w tym orientowałam się już wcześniej, bo zawsze preferowałam produkty najmniej przerobione. Dla mnie to jest absolutnie podstawowa sprawa, żeby kupować pełnowartosciowe nie przetworzone lub niewiele przetworzone produkty roślinne. Poza tym trzeba jeść bardzo różnorodne produkty i nie łączyć wszystkiego w jednym posiłku. To wiem na podstawie moich doświadczeń oraz literatury.
Musiałam znaleźć żródlo dobrych ekologicznych warzyw, ponieważ mieszkam w małym mieście Malborku, gdzie nikt nie ma takich pomyslów. W pobliżu miasta okazało się, że jest jedno ekologiczne gospodarstwo i jestem jedyną mieszkanką tej mieściny kupującą te produkty. Do tej pory kupowałam warzywa w warzywniakach lu po prostu marketach (chociaż zawsze z ciężkim sercem, wiedząc jak mogą być zanieczyszczone), ale tylko dlatego, że od niedawna dysponuję samochodem mogę żywić się zdrowiej, bo nie ma w mieście żadnego sklepu ze zdrową żywnością. Czy to nie absurd? Samochód przecież zaniczyszcza atmosferę.. No cóż takie są realia naszej rzeczywistości. W tym momencie zazdroszczę tym, którzy mieszkają w jakichs większych aglomeracjach, gdzie mają nie tylko sklepy, ale i bary wegetariańskie. Co mnie bardzo ucieszyło w takich barach wlaśnie to fakt, że juz od pewnego czasu zwraca się uwagę na to, czy danie jest wegańskie czy nie. Albo moze ja tego wcześniej nie zauważyłam. Chociaż zdarzają się wpadki, np. w Greenwayu w Gdyni podano mi danie wegańskie posypując je wiórkami żółtego sera.
Ciekawi mnie jak inni weganie radzą sobie z codziennym żywieniem, bo ja muszę przygotowywać sobie codziennie jedzenie, czasami mi się chce bardziej ,czasami mniej.


Cześć Jola,

Przyznam że Twój weganizm, chociaż na pewno wymagający wyrzeczeń jest dla mnie zbyt mało praktyczny. Bo ja jestem właśnie zwolennikiem weganizmu praktycznego. Na czym ma on polegać? Na tym żeby kupowanie jedzenia, przygotowywanie go, jeżdżenie po odpowiednie produkty i wreszcie jedzenie nie przysłaniało całego życia. I to nie chodzi tylko o nas, bo my jeszcze damy radę to zrobić ale chodzi też o dawanie przykładu innym. Jeśli ja przyjdę do pracy i opowiem jak to wczoraj po pracy pojechałem pod Grójec kupić od rolnika z gospodarstwa agroturystycznego ziemniaki, marchew i buraki, następnie po uśpieniu Oli zabrałem się za gotowanie na parze i przygotowywanie jedzenia na następny dzień do pracy to nie mam szans na to żeby ktokolwiek z pracy spojrzał poważnie na taki sposób życia.
Postępuję więc na cztery sposoby:
1) Najmniej pracochłonny. Zamawiam dania na wynos, przyjeżdżają do pracy. Może to być (jak dzisiaj) makaron chiński z warzywami (czy jakiś inny Chińczyk - tofu z bambusem , ryż smażony z warzywami itd.). Zdaję sobie sprawę że może to nie być najzdrowsze danie pod słońcem i mogą dawać dużo glutaminianu sodu ale jednak jest tam całkiem sporo warzyw. Tak samo jak to chińskie można zamówić (przynajmniej tam gdzie ja pracuję) czy to jakiś makaron, pizzę bez sera, czy to dania polskie (tylko że tu jest ciężko z wypytaniem o skład) z surówkami.
2) Też mało pracochłonny. Wychodzę z pracy i jadę do pobliskiego hipermarketu lub normalnego sklepu (ale tam niestety nie ma tych rzeczy które chcę) i kupuję np. taką kapustę z grzybami albo kapustę z grochem i ciemne bułki i sok z marchewki i może gruszkę. Nie muszę tego w ogóle przyrządzać, tylko podgrzewam kapustę . Takich gotowych wegańskich rzeczy jest więcej, jest ryż z warzywami, są czasami pierogi z kapustą i grzybami bez jajek, są łazanki czy wreszcie gotowe surówki.
3) Już trochę bardziej pracochłonny. Kupuję w tym samym sklepie składniki na surówkę i ją robię. Najczęściej jest tam seler naciowy, ogórki, pomidory, rzodkiewka. Robię to do dużej miski , tak że mam na dwa dni. Moi współpracownicy mają wtedy dużą radość bo miska jest dosyć duża ale potem się zdarza że ktoś coś podje.
No i oczywiście często zabieram takie gotowe produkty jak mieszanki orzechów, rodzynek, suszonych owoców, pestek dyni i słonecznika. To znika ze stołu bardzo szybko. Moi współpracownicy zlatują się jak muchy, niektórzy bezczelnie wybierając co lepsze dla nich produkty, czy to orzechy brazylijskie czy to orzechy laskowe. Ale nie mam im za złe, niech sobie jedzą. Lubię te pytania: a co to jest? na widok prażonej dyni.
4) No i sposób który pewno robisz Ty. Przygotowanie jedzenia w domu. Sposób tani i dobry bo na widok takich dobrych gotowych produktów też łatwiej kogoś przekonać (nie widzi ta osoba ile trzeba było spędzić w domu żeby danie zrobić). Lubię czasami zrobić sobie jakiś tani obiad w domu: kaszę z mrożonymi warzywami, takie danie wychodzi ok. 1,5 - 2 zł

Dzięki połączeniu tych różnych metod , udało mi się (a przynajmniej wydaje mi się że to dzięki mnie) , bez specjalnie umoralniających gadek, tylko przez proste odpowiadanie na pytania czemu jem jak jem, sprawić że dwie osoby mięsa już nie jedzą. Jedna z tych osób nigdy nie zajmowała się gotowaniem. Kompletnie. Nie obierała ziemniaków, nie robiła makaronu, zawsze jadła danie przygotowywane przez kogoś innego (czy to w domu, czy w restauracji na mieście, czy na wynos w domu). Jakbym próbował tę osobę przekonać do samodzielnego sporządzania posiłków, jeszcze ze zwracaniem uwagę na to jak co łączyć i kupować produkty ekologiczne to nigdy bym tej osoby nie przekonał , takie mam wrażenie.

Mam tylko nadzieję że kiedyś uda się połączyć zdrowe, ekologiczne jedzenie z wygodą i praktyką. W sumie już można. W Krakowie jest na przykład Mo Mo , gdzie jedzenie jest z produktów ekologicznych, tyko wegańskie a mąka jest razowa. Zapewne można tam zamawiać sobie produkty i je jeść. W Pradze jest Organic Food, podobne miejsce. Miejmy nadzieję że tych miejsc będzie więcej. A, no i jest oczywiście Avocado Catering (http://www.avocado.info.pl/) z Trójmiasta, prowadzone przez członkinię Empatii i jej partnera. W Warszawie jest VegeVani. Może z czasem i w Malborku coś będzie ? A może już jest ?

Re: JAK przejść na weganizm?

PostNapisane: 19 lut 2009, o 21:17
przez jollunia
Witaj Adam,
Cieszę się że tak sobie radzisz. Tylko po co zaraz wyciągać takie wnioski, że mój weganizm jest nie praktyczny, albo że przysłania mi cale życie? Ja też mam już jakieś sukcesy w dawaniu dobrego przykładu innym, np. moja siostra i szwagier prawie juz nie jedzą mięsa, i to uznaję za swoj sukces. Nie wiem czy gdyby nie bylo mnie w poblizu kiedykolwiek by doszli do takich wniosków. Poza tym w moim otoczeniu też jest parę osób, które uświadamiam skutecznie, ale nie tyko w kwestii jedzenia, dla mnie ważne jest globalne podejście do zagadnień ekologicznych i zdrowego żywienia. Dlaczego mam nie korzystać z tego dobrodziejstwa, że jest w pobliżu zdrowa żywność? Wolę przejechać raz na tydzień czy nawet dwa i zakupić większą ilosć jedzenia, a w tygodniu już nie łazić. W ten sposób też oszczędzam czas i nogi. Pewnie, że zmiany najlepiej wprowadzać stopniowo, a ja mam już wątek z supermarketami za sobą. Akurat warzywa i owoce w takich przybytkach są już z wyglądu podejrzane, już lepiej jest na targowisku miejskim.
Oczywiscie każdy sobie radzi jak może, więc życzę ci dalszych sukcesów na tym polu.
Ja wolę pozostać przy swoich priorytetach.

Re: JAK przejść na weganizm?

PostNapisane: 26 lut 2009, o 18:08
przez agnieszkalife
Witajcie,
ja radzę sobie od lat podobnie jak koleżanka, tzn gotuję.. bo bardzo lubię nowe, wymyślone jedzenie. W kuchni w zasadzie nie widzę ograniczeń, poza wyborem produktów. Również kupuję warzywa i inne składniki potraw ekologiczne. To jedzenie inaczej, LEPIEJ! smakuje. Oczywiście jest droższe, ale mi to odpowiada a raczej nie przeszkadza bo przecież np wspieram mniejsze gospodarstwa rolnicze. Dla niektórych to nie jest istotne, dla mnie bardzo i OK. Kolega woli chińczyka ja wolę swoje pichcenie, w które wciągam przyjaciół kiedy przychodzą i oczywiście resztę domowników. W ten sposób pokazuję jak można żyć i wybierać to co się je z powodów etycznych a nie tylko zdrowotnych. A że przy okazji jest pysznie i zabawnie... Mój partner zastanawia się coraz poważniej nad tym co jest konsekwencją Jego decyzji jedzeniowych i dalej życiowych, buty, samochód bez potrzeby i td. Nie chodzi o przesadę, ale po co np jechać 2 przecznice samochodem skoro można pójść lub jeżeli od sklepu do domu jest metro i odrobina spaceru, to dlaczego nie?
Jeżeli zaś chodzi o przechodzenie na weganizm... Ja zostałam wegetarianką w 16 roku życia, po 13 latach doszłam do pełnej świadomości i 4 rok jestem weganką. Rezygnacja z mięsa była bolesna bo nie miałam wsparcia a w zamian straszenie chorobą. W tamtych latach nie znałam wegetarian a tym bardziej wegan. Udało się a droga upewniła mnie tylko w wyborze. Wyborze jedzenia, kosmetyków i tak dalej...Weganizm to już oczywista dla mnie konsekwencja rozwoju.
Po tylu latach mam sporo wiedzy na temat różnych rodzajów odżywiania i preferuję gotowanie wg pięciu przemian. Mam za sobą makrobiotykę i tą bardzo polecam jako alternatywę, a raczej pierwszy etap gotowania pięciosmakowego. Zachęcam do gotowania, jakiegokolwiek bo to świetna zabawa i pyszności. Uwaga! Nie spędzam przy kuchence dużo czasu bo gotuję proste potrawy. Zresztą większość sama się gotuje, wysiłkiem jest obieranie, krojenie a przyjemnością tworzenie przepisów i doprawianie. Podstawą życia nie są skrobanie i gotowanie, ale są to przyjemności, które można robić wspólnie a wspólnota jest dla mnie istotna nadzwyczajnie. Tym bardziej, że często prowadzi do spraw nadzwyczajnych.

Re: JAK przejść na weganizm?

PostNapisane: 9 kwi 2009, o 14:34
przez Jola
martami napisał(a):i całe mnóstwo innych przepisów z Puszki ;) im więcej się ma czasu tym fajniejsze rzeczy można zrobić, choć jeśli chodzi o śniadania to ja jestem minimalistką, bo rano to mi się nie chce nic ;) nie ma nic prostszego niż kanapka

Sniadanie: platki owsiane gorskie (zalewasz troszke woda) z jablkiem pokrojonym na kawalki. :) Mozna dodac cynamonu.