jollunia napisał(a):Miło mi zabrać głos w tym temacie. Ja od kilku miesięcy przechodzę na weganizm i wymaga to na prawdę wiele wysiłku, w porównaniu z dietą którą stosowałam od kilkunastu lat - bezmięsną, ale za to bogatą w nabiał niestety, to jest to dość trudne. Dlatego, że mimo czytania wszystkich etykiet na produktach zawsze znajdą się takie, których składników nijak nie mogę rozszyfrować, więc na wszelki wypadek nie kupuję. Ja łączę weganizm z zasadami makrobiotyki, a w tym orientowałam się już wcześniej, bo zawsze preferowałam produkty najmniej przerobione. Dla mnie to jest absolutnie podstawowa sprawa, żeby kupować pełnowartosciowe nie przetworzone lub niewiele przetworzone produkty roślinne. Poza tym trzeba jeść bardzo różnorodne produkty i nie łączyć wszystkiego w jednym posiłku. To wiem na podstawie moich doświadczeń oraz literatury.
Musiałam znaleźć żródlo dobrych ekologicznych warzyw, ponieważ mieszkam w małym mieście Malborku, gdzie nikt nie ma takich pomyslów. W pobliżu miasta okazało się, że jest jedno ekologiczne gospodarstwo i jestem jedyną mieszkanką tej mieściny kupującą te produkty. Do tej pory kupowałam warzywa w warzywniakach lu po prostu marketach (chociaż zawsze z ciężkim sercem, wiedząc jak mogą być zanieczyszczone), ale tylko dlatego, że od niedawna dysponuję samochodem mogę żywić się zdrowiej, bo nie ma w mieście żadnego sklepu ze zdrową żywnością. Czy to nie absurd? Samochód przecież zaniczyszcza atmosferę.. No cóż takie są realia naszej rzeczywistości. W tym momencie zazdroszczę tym, którzy mieszkają w jakichs większych aglomeracjach, gdzie mają nie tylko sklepy, ale i bary wegetariańskie. Co mnie bardzo ucieszyło w takich barach wlaśnie to fakt, że juz od pewnego czasu zwraca się uwagę na to, czy danie jest wegańskie czy nie. Albo moze ja tego wcześniej nie zauważyłam. Chociaż zdarzają się wpadki, np. w Greenwayu w Gdyni podano mi danie wegańskie posypując je wiórkami żółtego sera.
Ciekawi mnie jak inni weganie radzą sobie z codziennym żywieniem, bo ja muszę przygotowywać sobie codziennie jedzenie, czasami mi się chce bardziej ,czasami mniej.
Cześć Jola,
Przyznam że Twój weganizm, chociaż na pewno wymagający wyrzeczeń jest dla mnie zbyt mało praktyczny. Bo ja jestem właśnie zwolennikiem weganizmu praktycznego. Na czym ma on polegać? Na tym żeby kupowanie jedzenia, przygotowywanie go, jeżdżenie po odpowiednie produkty i wreszcie jedzenie nie przysłaniało całego życia. I to nie chodzi tylko o nas, bo my jeszcze damy radę to zrobić ale chodzi też o dawanie przykładu innym. Jeśli ja przyjdę do pracy i opowiem jak to wczoraj po pracy pojechałem pod Grójec kupić od rolnika z gospodarstwa agroturystycznego ziemniaki, marchew i buraki, następnie po uśpieniu Oli zabrałem się za gotowanie na parze i przygotowywanie jedzenia na następny dzień do pracy to nie mam szans na to żeby ktokolwiek z pracy spojrzał poważnie na taki sposób życia.
Postępuję więc na cztery sposoby:
1) Najmniej pracochłonny. Zamawiam dania na wynos, przyjeżdżają do pracy. Może to być (jak dzisiaj) makaron chiński z warzywami (czy jakiś inny Chińczyk - tofu z bambusem , ryż smażony z warzywami itd.). Zdaję sobie sprawę że może to nie być najzdrowsze danie pod słońcem i mogą dawać dużo glutaminianu sodu ale jednak jest tam całkiem sporo warzyw. Tak samo jak to chińskie można zamówić (przynajmniej tam gdzie ja pracuję) czy to jakiś makaron, pizzę bez sera, czy to dania polskie (tylko że tu jest ciężko z wypytaniem o skład) z surówkami.
2) Też mało pracochłonny. Wychodzę z pracy i jadę do pobliskiego hipermarketu lub normalnego sklepu (ale tam niestety nie ma tych rzeczy które chcę) i kupuję np. taką kapustę z grzybami albo kapustę z grochem i ciemne bułki i sok z marchewki i może gruszkę. Nie muszę tego w ogóle przyrządzać, tylko podgrzewam kapustę . Takich gotowych wegańskich rzeczy jest więcej, jest ryż z warzywami, są czasami pierogi z kapustą i grzybami bez jajek, są łazanki czy wreszcie gotowe surówki.
3) Już trochę bardziej pracochłonny. Kupuję w tym samym sklepie składniki na surówkę i ją robię. Najczęściej jest tam seler naciowy, ogórki, pomidory, rzodkiewka. Robię to do dużej miski , tak że mam na dwa dni. Moi współpracownicy mają wtedy dużą radość bo miska jest dosyć duża ale potem się zdarza że ktoś coś podje.
No i oczywiście często zabieram takie gotowe produkty jak mieszanki orzechów, rodzynek, suszonych owoców, pestek dyni i słonecznika. To znika ze stołu bardzo szybko. Moi współpracownicy zlatują się jak muchy, niektórzy bezczelnie wybierając co lepsze dla nich produkty, czy to orzechy brazylijskie czy to orzechy laskowe. Ale nie mam im za złe, niech sobie jedzą. Lubię te pytania: a co to jest? na widok prażonej dyni.
4) No i sposób który pewno robisz Ty. Przygotowanie jedzenia w domu. Sposób tani i dobry bo na widok takich dobrych gotowych produktów też łatwiej kogoś przekonać (nie widzi ta osoba ile trzeba było spędzić w domu żeby danie zrobić). Lubię czasami zrobić sobie jakiś tani obiad w domu: kaszę z mrożonymi warzywami, takie danie wychodzi ok. 1,5 - 2 zł
Dzięki połączeniu tych różnych metod , udało mi się (a przynajmniej wydaje mi się że to dzięki mnie) , bez specjalnie umoralniających gadek, tylko przez proste odpowiadanie na pytania czemu jem jak jem, sprawić że dwie osoby mięsa już nie jedzą. Jedna z tych osób nigdy nie zajmowała się gotowaniem. Kompletnie. Nie obierała ziemniaków, nie robiła makaronu, zawsze jadła danie przygotowywane przez kogoś innego (czy to w domu, czy w restauracji na mieście, czy na wynos w domu). Jakbym próbował tę osobę przekonać do samodzielnego sporządzania posiłków, jeszcze ze zwracaniem uwagę na to jak co łączyć i kupować produkty ekologiczne to nigdy bym tej osoby nie przekonał , takie mam wrażenie.
Mam tylko nadzieję że kiedyś uda się połączyć zdrowe, ekologiczne jedzenie z wygodą i praktyką. W sumie już można. W Krakowie jest na przykład Mo Mo , gdzie jedzenie jest z produktów ekologicznych, tyko wegańskie a mąka jest razowa. Zapewne można tam zamawiać sobie produkty i je jeść. W Pradze jest Organic Food, podobne miejsce. Miejmy nadzieję że tych miejsc będzie więcej. A, no i jest oczywiście Avocado Catering (
http://www.avocado.info.pl/) z Trójmiasta, prowadzone przez członkinię Empatii i jej partnera. W Warszawie jest VegeVani. Może z czasem i w Malborku coś będzie ? A może już jest ?