gzyra napisał(a): No ja nie mówię, że to źle, przeciwnie. Mówię tylko że szukałem, czy ktoś inny (np. duże, rozpoznawane i wpływowe koalicje) już uzyskał podobne zapewnienie od nich. Wygląda na to, że nie. Pomyślałem sobie, że taka duża firma jak oni musiała być wielokrotnie nagabywana przez tworzących różne listy.
Także mnie to zainteresowało, gdyż zwykłam mieć wiele wątpliwości, podchodzę z rezerwą, jeśli ktoś tylko coś mówi i 'zapewnia'. Dopytując, dowiedziałam się, że firmy hinduskie nie mają przebicia w Europie i Stanach, organizacje nie szturmują ich propozycjami współpracy. Do tego, podobno (osobiście nie sprawdzałam) nie można znaleźć zbyt wielu firm azjatyckich na znanych listach, typu BUAV czy PETA.
No właśnie na ich stronach ciężko jest znaleźć jakieś informacje o cruelty-free czy wegańskości produktów. W składach kosmetyków podanych na stronie wyszczególniają różne zioła, no ale przecież nie tylko z ziół składają się kosmetyki.
Czy sugerujesz, że podawany skład jest niepełny?
"This results in healthy livestock whose animal products are safe for human consumption".
Mam wrażenie, że leki są po to, żeby leczyć, a nie, żeby robić z martwego zwierzęcia zdrowy dla konsumenta produkt. Wydaje mi się (może się mylę), że ktoś z wegańską wrażliwością nie napisałby w ten sposób. Wciąż jednak nie wiem, czy ich kosmetyki są wegańskie, czy nie. Chyba najłatwiej byłoby do nich napisać i zapytać. Rozumiem, że Evergreen o to nie pytał, tylko o samo testowanie. Znasz moje zdanie, dla mnie cruelty-free to kosmetyki bez składników odzwierzęcych, nie testowane na zwierzętach.
Najpierw nie byłam pewna, czy dobrze zrozumiałam, więc zapytałam, a teraz widzę, że po zapytaniu ZOSTAŁAM źle zrozumiana. Zgadzam się z tym, co piszesz i nie uznaję kosmetyków z kawałkami martwych zwierząt.
(btw z tego właśnie powodu z listy OK wyleciała niemiecka firma Urlich, która twierdziła, że jest CF, mając wśród swoich produktów "Gallseife" i twierdząc, że to "z odpadków")Chodziło mi o wyrażenie "animal products" - czy to tak Cię oburzyło. Pytałam, gdyż wyrażenie to, można interpretować dwojako:
1) tak, jak np. "orange juice" - czyli sok zrobiony z pomarańczy (i wydaje mi się, że tak zrozumiałeś "animal products" - czyli produkt, który jest uzyskiwany ze zwierząt)
2)tak, jak np. "hair shampoo" - czyli szampon do włosów, a nie z włosów robiony. I tak to wyrażenie zrozumiałam ja - produkt DLA zwierząt, ale nie ZE zwierząt.
Zgadza się, Evergreena interesowało CF. Jak już mówiłam, nie sprawdzałam, ale wydawało mi się, że są także wegańscy - z tego, co pamiętałam z opisów czytanych na ich stronie, że tylko roślinki wykorzystują.