Wegańskie imitacje mięsa
Napisane: 2 cze 2009, o 23:26
Sojowe parówki, sojowe kabanosy, sojowa wędlina (o smaku szynki, salami itd.) , burgery do złudzenia przypominające mięso, sojowe kiełbaski, "tofucznica" i na koniec skrajny przykład - kurczak sojowy (czyli uformowany na kształt kurczaka pokarm sojowy) - to przykłady pożywienia które z założenia ma imitować "tradycyjne" mięsne lub jajeczne (tofucznica) produkty.
Spotkałem się z dwoma skrajnie różnymi poglądami na tego typu produkty.
Pogląd pochwalny: te produkty pokazują że można żyć "normalnie", nie jedząc mięsa, można zjeść hot doga, tylko że sojowego, hamburgera, tylko że sojowego a w Święto Dziękczynienia , jak ktoś mieszka w Stanach, można nawet upiec sojowego kurczaka. Jest to też idealny produkt dla osób próbujących się przestawić z jedzenia mięsa na wegetarianizm - chodzą głodni, albo często im tylko rozum podpowiada że są głodni, a tak zjedzą kiełbasę i już są najedzeni (a to kiełbasa sojowa).
Pogląd krytyczny:
1) to jest wszystko soja. Soja budzi kontrowersje z wielu powodów (estrogeny,itd), jest wysokobiałkowa, spożywając duże ilości pożywienia sojowego zapominamy o innych, ważnych produktach: warzywach, owocach, kaszach, innych roślinach strączkowych.
2) chyba ważniejsze: cementujemy konieczność jedzenia parówek, kiełbas, wędlin, zamiast np. past, surówek, zapiekanek. Osłabiamy argument osób które na pytanie: "co zamiast kotleta?" odpowiadają "nic, jedzenie wegańskie wystarczy".
Ja, jak w wielu innych sprawach mam mieszane uczucia. Z jednej strony zgadzam się że te produkty są dobre dla początkujących osób, lubię też pożartować sobie jak to ja wróciłem do jedzenia mięsa , pokazując jak jem parówkę sojową, z drugiej przemawia do mnie ten drugi argument o cementowaniu jadłospisu z kawałkiem mięsa. Ciekaw jestem waszego zdania.
Spotkałem się z dwoma skrajnie różnymi poglądami na tego typu produkty.
Pogląd pochwalny: te produkty pokazują że można żyć "normalnie", nie jedząc mięsa, można zjeść hot doga, tylko że sojowego, hamburgera, tylko że sojowego a w Święto Dziękczynienia , jak ktoś mieszka w Stanach, można nawet upiec sojowego kurczaka. Jest to też idealny produkt dla osób próbujących się przestawić z jedzenia mięsa na wegetarianizm - chodzą głodni, albo często im tylko rozum podpowiada że są głodni, a tak zjedzą kiełbasę i już są najedzeni (a to kiełbasa sojowa).
Pogląd krytyczny:
1) to jest wszystko soja. Soja budzi kontrowersje z wielu powodów (estrogeny,itd), jest wysokobiałkowa, spożywając duże ilości pożywienia sojowego zapominamy o innych, ważnych produktach: warzywach, owocach, kaszach, innych roślinach strączkowych.
2) chyba ważniejsze: cementujemy konieczność jedzenia parówek, kiełbas, wędlin, zamiast np. past, surówek, zapiekanek. Osłabiamy argument osób które na pytanie: "co zamiast kotleta?" odpowiadają "nic, jedzenie wegańskie wystarczy".
Ja, jak w wielu innych sprawach mam mieszane uczucia. Z jednej strony zgadzam się że te produkty są dobre dla początkujących osób, lubię też pożartować sobie jak to ja wróciłem do jedzenia mięsa , pokazując jak jem parówkę sojową, z drugiej przemawia do mnie ten drugi argument o cementowaniu jadłospisu z kawałkiem mięsa. Ciekaw jestem waszego zdania.