Owoce w szkole
Nie jest to może opowieść o weganizmie, ale chyba warto wspomnieć o nowym przedsięwzięciu o nazwie "Owoce w szkole", skierowanym do dzieci w klasach I-III podstawówki, a finansowanym zarówno przez UE, jak i budżet naszego uroczego kraju. Wydaje mi się, że jest to fantastyczna konkurencja dla propagandy promlecznej (szklaneczka mleczka od krówki dla ucznia), stosowanej od wielu lat w polskich szkołach.
Jak mówi komunikat prasowy Agencji Runku Rolnego:
"Celem programu „Owoce w szkole” jest długoterminowa zmiana nawyków żywieniowych dzieci i młodzieży poprzez zwiększenie udziału owoców i warzyw w ich codziennej diecie na etapie, na którym kształtują się ich nawyki żywieniowe".
Na stronach Ministerstwa Edukacji Narodowej możemy dodatkowo przeczytać:
"Program „Owoce w szkole”, przyjęty przez Radę Ministrów, polega na dostarczaniu owoców i warzyw dzieciom w placówkach edukacyjnych i jest częścią inicjatywy zaproponowanej przez Unię Europejską. W Polsce zaplanowano w roku szkolnym 2009/2010 pomoc dla uczniów klas I-III szkół podstawowych, czyli dla ponad miliona dzieci".
"Produkty zakwalifikowane do dystrybucji w szkołach to owoce świeże: jabłka, gruszki, truskawki, warzywa świeże: marchew, rzodkiewka, papryka słodka, ogórek, oraz przetwory: soki owocowe, warzywne i owocowo-warzywne".
"Owoce i warzywa dostarczane uczniom w ramach programu będą spełniać wymagania jakościowe i zdrowotne określone w przepisach Unii Europejskiej i przepisach krajowych. Dostarczane owoce i warzywa będą gotowe do bezpośredniego spożycia - czyste, wystarczająco rozwinięte i odpowiednio dojrzałe, zdrowe".
"W programie „Owoce w szkole” przewidziane są również działania towarzyszące. Przystępując do programu szkoły będą zobowiązane do realizacji działań o charakterze edukacyjnym, wzbogacającym wiedzę dzieci na temat owoców i warzyw".
Przy okazji próbki komentarzy kolejno: rodziców, lekarzy, dyrekcji szkół:
"Obawiam się reakcji alergicznych u syna - mówi jedna z mam. - Zobaczę, co dzieci będą dostawać i zdecyduję, czy ma jeść, czy nie".
"Organizm nieprzyzwyczajony do świeżych warzyw i owoców może zareagować bólem brzucha - mówi Beata Szadkowska-Opasiak, lekarz rodzinny"
"Owoce widzę u dzieci sporadycznie - dodaje Dorota Kłodzińska, dyrektor SP 152. - Dlatego chcemy przystąpić do programu".
Jak mówi komunikat prasowy Agencji Runku Rolnego:
"Celem programu „Owoce w szkole” jest długoterminowa zmiana nawyków żywieniowych dzieci i młodzieży poprzez zwiększenie udziału owoców i warzyw w ich codziennej diecie na etapie, na którym kształtują się ich nawyki żywieniowe".
Na stronach Ministerstwa Edukacji Narodowej możemy dodatkowo przeczytać:
"Program „Owoce w szkole”, przyjęty przez Radę Ministrów, polega na dostarczaniu owoców i warzyw dzieciom w placówkach edukacyjnych i jest częścią inicjatywy zaproponowanej przez Unię Europejską. W Polsce zaplanowano w roku szkolnym 2009/2010 pomoc dla uczniów klas I-III szkół podstawowych, czyli dla ponad miliona dzieci".
"Produkty zakwalifikowane do dystrybucji w szkołach to owoce świeże: jabłka, gruszki, truskawki, warzywa świeże: marchew, rzodkiewka, papryka słodka, ogórek, oraz przetwory: soki owocowe, warzywne i owocowo-warzywne".
"Owoce i warzywa dostarczane uczniom w ramach programu będą spełniać wymagania jakościowe i zdrowotne określone w przepisach Unii Europejskiej i przepisach krajowych. Dostarczane owoce i warzywa będą gotowe do bezpośredniego spożycia - czyste, wystarczająco rozwinięte i odpowiednio dojrzałe, zdrowe".
"W programie „Owoce w szkole” przewidziane są również działania towarzyszące. Przystępując do programu szkoły będą zobowiązane do realizacji działań o charakterze edukacyjnym, wzbogacającym wiedzę dzieci na temat owoców i warzyw".
Przy okazji próbki komentarzy kolejno: rodziców, lekarzy, dyrekcji szkół:
"Obawiam się reakcji alergicznych u syna - mówi jedna z mam. - Zobaczę, co dzieci będą dostawać i zdecyduję, czy ma jeść, czy nie".
"Organizm nieprzyzwyczajony do świeżych warzyw i owoców może zareagować bólem brzucha - mówi Beata Szadkowska-Opasiak, lekarz rodzinny"
"Owoce widzę u dzieci sporadycznie - dodaje Dorota Kłodzińska, dyrektor SP 152. - Dlatego chcemy przystąpić do programu".