powrót do diety mięsnej
Napisane: 2 lis 2009, o 20:11
miewacie gorsze dni? takie, że najchętniej walnęlibyście tym całym weganizmem w trzy doopy (jak mawiają starzy górale), i poszli ze znajomymi na grilla. i jedli mięso (a nie szczątki zwierząt). i dali sobie wyciąć tę część mózgu odpowiedzialną za świadomość tego, czym/kim mięso było wcześniej?
gdy już Wam się nie chce po raz dwutysięczny dziewiąty tłumaczyć wszystkim dlaczego.
gdy nie macie ochoty się wyróżniać.
gdy macie po dziury w nosie dosyć gadania o wege.
gdy macie już za sobą okres neofickiego pobudzenia.
gdy nie macie już ochoty oglądać kolejnych newsletterów z vivy, empatii, czy czegokolwiek innego.
gdy brak wam kasy na to, żeby płacić europejskie ceny za wegańskie żarcie, podczas gdy wasza wypłata na wskroś słowiańska
bo ileż razy można mierzyć sobie poziom homocysteiny?
i... najgorsze jest to, że nie za bardzo widzę szanse na powrót. bez błogosławieństwa amnezji jest to chyba niewykonalne. pozostaje modlić się o anemię, by z czystym sumieniem uratować swoje własne życie (kosztem innego życia) i wrócić do spożywania mięsa, kupić szampon w sklepie na rogu, buty, czy kobiałkę sera pleśniowego. itp. itd. a potem wchrzanić go w siebie z butelką wina. szkoda, że krowy jednak nie dają nam tego mleka... tylko je wciąż notorycznie okradamy.
gówniane to nasze życie, nieprawdaż? nie jest bajką, a szkoda.
gdy już Wam się nie chce po raz dwutysięczny dziewiąty tłumaczyć wszystkim dlaczego.
gdy nie macie ochoty się wyróżniać.
gdy macie po dziury w nosie dosyć gadania o wege.
gdy macie już za sobą okres neofickiego pobudzenia.
gdy nie macie już ochoty oglądać kolejnych newsletterów z vivy, empatii, czy czegokolwiek innego.
gdy brak wam kasy na to, żeby płacić europejskie ceny za wegańskie żarcie, podczas gdy wasza wypłata na wskroś słowiańska
bo ileż razy można mierzyć sobie poziom homocysteiny?
i... najgorsze jest to, że nie za bardzo widzę szanse na powrót. bez błogosławieństwa amnezji jest to chyba niewykonalne. pozostaje modlić się o anemię, by z czystym sumieniem uratować swoje własne życie (kosztem innego życia) i wrócić do spożywania mięsa, kupić szampon w sklepie na rogu, buty, czy kobiałkę sera pleśniowego. itp. itd. a potem wchrzanić go w siebie z butelką wina. szkoda, że krowy jednak nie dają nam tego mleka... tylko je wciąż notorycznie okradamy.
gówniane to nasze życie, nieprawdaż? nie jest bajką, a szkoda.