Strona 1 z 4

1001 rzeczy, w których weganizm nie przeszkadza

PostNapisane: 4 lis 2009, o 22:02
przez gzyra
Chciałbym, żeby to był najdłuższy wątek na forum. :--) Jak będziecie mieli gorsze dni, to sobie zajrzycie. Proponuję, żebyśmy stworzyli listę 1001 przyjemnych, miłych, ekscytujących, dobrych (itd.) rzeczy, które wciąż można mieć, czuć, robić, będąc weganką/weganinem. Możemy to później opublikować w fajnej szacie graficznej i podsyłać każdemu, komu weganizm kojarzy się z ascezą, rygoryzmem, konspiracją, zubożeniem i innymi takimi. Nie chodzi mi o tylko o to, żebyście wpisywali rodzaje jedzenia, które weganki/weganie jedzą (chociaż o to jak najbardziej też). Chodzi o drobiazgi i ważne rzeczy, tysiące, z których się składamy, a których nam weganizm absolutnie nie zabiera. Ba! Wiele nowych umożliwia!. Oczywiście nie mam absolutnie nic przeciwko wątkowi, w którym wypiszemy co nam uniemożliwia, jakie straty może powodować. Co Wy na to? Otwórzcie się, ja wiem, że proponuję delikatne naruszenie prywatności, ale przecież napiszecie tyle ile chcecie. No i będzie fajnie Was lepiej poznać. Zaczynam na zachętę.

Re: 1001 rzeczy, w których weganizm nie przeszkadza

PostNapisane: 4 lis 2009, o 22:04
przez gzyra
Jestem weganinem i mogę:

  • Wrócić zziębnięty z jesiennego spaceru i zjeść ciepłą, gęstą zupę
  • Wypić mocno posłodzone espresso w kawiarni, w której nie czuć smrodu papierosów
  • Pisać, pisać i pisać na forum internetowe

Re: 1001 rzeczy, w których weganizm nie przeszkadza

PostNapisane: 5 lis 2009, o 21:56
przez gzyra
Hmm, no to mnie zaskoczyliście. Myślałem, że rzucicie się na ten wątek entuzjastycznie, a tu tak zwana dupa blada.

Re: 1001 rzeczy, w których weganizm nie przeszkadza

PostNapisane: 5 lis 2009, o 22:51
przez Andrzej
- siedzieć do późna i pracować, nie cierpiąc na brak koncentracji wynikający z niedoboru żelaza
- pomimo niskich temperatur wciąż jeździć na rowerze
- przeżywać każdy kęs lodów sojowych, gdy już uda się je dostać
- założyć nogi za głowę

Re: 1001 rzeczy, w których weganizm nie przeszkadza

PostNapisane: 6 lis 2009, o 09:59
przez K.Biernacka
gzyra napisał(a):Hmm, no to mnie zaskoczyliście. Myślałem, że rzucicie się na ten wątek entuzjastycznie, a tu tak zwana dupa blada.


Może wynika to paradoksalnie z tego, że jak się już jest weganką czy weganinem, to wchodzi to na tyle w krew, że się nie myśli kategoriami "przeszkadza/ nie przeszkadza". O przeszkodach nie do pokonania słyszę głównie ze strony osób, które weganami nie są.

No ale do rzeczy: mnie weganizm nie przeszkadza w gotowaniu. Wręcz przeciwnie. Praktycznie nie mam problemu z wymyśleniem czegoś na obiad. Weganizm nauczył mnie za to nieortodoksyjnego podejścia do przepisów kulinarnych. Nie są przykazaniem, raczej punktem wyjścia, inspiracją.

Re: 1001 rzeczy, w których weganizm nie przeszkadza

PostNapisane: 6 lis 2009, o 12:17
przez Adam Gac
Jeżeli chodzi o kwestie żywieniowe, to przyznam się, że gdyby nie weganizm prawdopodobnie nigdy bym się nie zainteresował zdrowym odżywianiem. Jad łbym nadal dużo kiełbasy, wędlin, pieczonego drobiu oraz nabiału a warzywa i owoce spożywał jako opcjonalny dodatek.

Re: 1001 rzeczy, w których weganizm nie przeszkadza

PostNapisane: 6 lis 2009, o 14:22
przez ais
Mnie wegetarianizm, a pozniej weganizm wyzwolil od poczucia:

ze w wieku doroslym bede musiala patroszyc obrzydliwą smierdząca rybę albo kurczaka, tak jak robila to moja babcia i mama,

ze bede musiala robic zakupy obrzydliwego mięsa czy flaków albo ryb w smierdzacych sklepach i w smierdzacych ociekajacych krwią dzialach supermarketow, gdzie nie da sie przejsc bez zatykania nosa.

ze bede musiala babrac sie w kuchni z ohydnymi ochłapami, co kiedys wydawalo mi sie koniecznoscią, gdy jadlam mieso, a co zawsze bylo obrzydliwe.

Ze bede musiala jesc wstrętną wątróbkę,

no i że będę musiala przykladac rękę do smierci różnych zwierząt.

Weganizm sprawia, ze uwolnilam sie od tych obrzydliwych spraw :)

Re: 1001 rzeczy, w których weganizm nie przeszkadza

PostNapisane: 6 lis 2009, o 14:49
przez K.Biernacka
ais napisał(a):Mnie wegetarianizm, a pozniej weganizm wyzwolil od poczucia:

ze w wieku doroslym bede musiala patroszyc obrzydliwą smierdząca rybę albo kurczaka, tak jak robila to moja babcia i mama, (...)



Ale Iwona, temat wątku to: w czym weganizm Ci nie przeszkadza. Na rzeczy od których Cię wyzwolił załóż nowy wątek ;)

Re: 1001 rzeczy, w których weganizm nie przeszkadza

PostNapisane: 6 lis 2009, o 14:56
przez ais
no więc weganizm nie przeszkadza mi w niczym - teraz zycie jest o wiele latwiejsze niz kiedys i przyjemniejsze, bez wyrzutów sumienia i bez smrodu, o ktorym pisalam wyzej :)

trudno wyliczyc rzeczy, w ktorych mi nie przeszkadza, bo jest ich za wiele.

Re: 1001 rzeczy, w których weganizm nie przeszkadza

PostNapisane: 6 lis 2009, o 17:08
przez gzyra
ais napisał(a):trudno wyliczyc rzeczy, w ktorych mi nie przeszkadza, bo jest ich za wiele.


Na pewno trudno jest wyliczyć wszystkie rzeczy, w których nie przeszkadza, ale nie o to przecież chodzi. Chodzi o zaledwie 1001. Ludzie boją się zmian sposobu życia, bo wydaje im się, że utracą jakieś dotychczasowe możliwości, w tym przyjemności. Boją się zaryzykować, bo może myślą, że to będzie wyłącznie utrata, że dotychczasowy sposób życia jest niezastąpiony, że każde jego naruszenie przyniesie pustkę i tęsknotę za przeszłością. Wiadomo, że większość ludzi niechętnie rezygnuje ze znanego, bezpiecznego (dopowiadają: pełnego, normalnego). Tymczasem weganie po zmianie sposobu życia (to absolutnie oczywiste) doznają większości przyjemności (drobnych, większych), które mieli wcześniej. Oczywiście, tracą jakąś część: dobre, skórzane obuwie, smak ementalera i wygodę jedzenia na mieście, ale wciąż mogą czuć przyjemne zmęczenie po jeździe na rowerze, zapadać w drzemkę z pełnym brzuchem w trakcie sjesty, słuchać muzyki z zamkniętymi oczami, pić na mrozie żołądkową gorzką o smaku miętowym i dotykać delikatnie czyichś nagich pleców.

Być może trudność z wypełnieniem tego wątku polega na tym, że takich rzeczy się nie zauważa, że z tego po prostu składa się życie i trudno jest przyjrzeć mu się z dystansu i ująć go w listę, zawsze zresztą niekompletną. Tak czy siak, jeszcze nie kapituluję i liczę na Was. Bardzo cenne są drobiazgi, nie uogólnienia. Można napisać: weganizm nie przeszkadza mi w gotowaniu, ale można też próbować wniknąć z jakich właściwie miłych czynności składa się to gotowanie i wymienić te, które sprawiają prawdziwą przyjemność. Może to obieranie marchewki, kiedy spod matowej i brudnej powierzchni odsłania się żywy, pomarańczowy kolor, a za każdym poruszeniem skrobiącego noża robi się mała fontanna, mgiełka słodkiego zapachu? Czuliście to kiedyś? Czy to jest fajne?