Strona 1 z 1

TVP Studio alternatywne - Świadomość zwierząt

PostNapisane: 25 kwi 2011, o 10:20
przez gzyra
Traktowanie ludzkiego umysłu jako zjawiska unikalnego, jedynego w swoim rodzaju jest być może błędem. Antropocentryzm odziedziczony po humanizmie ogrodził człowieka od przyrody. Ta tendencja została wzmocniona przez kapitalizm, który zaczął postrzegać przyrodę w kategoriach ekonomicznych, a nie duchowych. Sposób traktowania zwierząt przez człowieka jest miarą jego człowieczeństwa. Wniknięcie w psychikę zwierząt pozwala spojrzeć na nie jak na naszych braci.
Już Arystoteles miał świadomość bliskości psychicznej ludzi i zwierząt. Szereg ciekawych doświadczeń dowodzi, że małpy można nauczyć języka migowego lub komunikowania się z człowiekiem poprzez specyficzny system symboli graficznych. Wiele jest poszlak, na istnienie u naczelnych świadomości introspekcyjnej. Najnowsza wiedza zdaje się zmuszać do rewizji naszego miejsca wobec świata zwierząt. Czy mamy do czynienia ze zmianą paradygmatu, końcem antropocentryzmu? Na te i inne pytania odpowiedzą goście w studio. Program poprowadził Tomasz Stawiszyński.


Gośćmi są: prof. Zofia Rosińska (filozofka kultury), ks. prof. Paweł Bortkiewicz (etyk) , prof. Tadeusz Kaleta (zoolog) i Dorota Sumińska (pisarka, lekarka weterynarii). Ciekawostką jest, że w programie wykorzystano również ulotkę Empatii.












Re: TVP Studio alternatywne - Świadomość zwierząt

PostNapisane: 26 kwi 2011, o 20:14
przez K.Biernacka
Bardzo się cieszę, że takie tematy jak świadomość zwierząt goszczą już w mediach nie jako cudaczna czy sensacyjna końcówka programu informacyjnego, ale jako odrębny program, podczas którego podejmuje się poważną dyskusję. To po pierwsze, niezależnie od wszelkich słabości, jakie ten konkretny program posiadał.

Pozytywnie wypadł materiał filmowy pokazany na początku i podobał mi się sposób prowadzenia dyskusji przez gospodarza programu. Szczególnie w drugiej części programu, wziął mocno pod włos zoologa Kaletę. I słusznie zresztą. (Niestety nie wiem, jak się ten dziennikarz nazywa, ktoś wie?).

Wybór dyskutantów - tu można by polemizować. Teoretycznie, jeśli chodzi o wiedzę dotyczącą świadomości zwierząt, trudno zarzucić Kalecie i Sumińskiej brak przygotowania, w końcu z racji zawodu (Kaleta – absolwent Wydziału Zootechnicznego SGGW, Sumińska – lekarka weterynarii) posiadają odpowiednie wykształcenie. Trochę gorzej było pod tym względem z pozostałymi uczestnikami –Zofią Rosińską i księdzem Pawłem Bortkiewiczem. Myślę, że przychodząc do takiego programu, powinni jednak byli się przygotować a nie otwierać szeroko buzię ze zdziwienia na wiadomość o teście lustra, będącym jednym z najbardziej chyba znanych sposobów sprawdzania samoświadomości u zwierząt pozaludzkich.

W kwestii implikacji etycznych, wnioski były do bólu przewidywalne. Nie spodziewałam się tylko, że obrona eksploatacji zwierząt i mięsożerstwa będzie na tak niskim poziomie. Kaleta przywołał tylko formułę „życie karmi się życiem” i tym samym uznał sprawę za załatwioną. Wtórowała mu Dorota Sumińska, która nie zgadzała się z nim tylko w kwestii eksperymentów na zwierzętach. Kaleta i Sumińska popełnili zdaje się całkiem szkolny błąd wyciągania wniosku o tym jak ma być z tego jak jest. Gdyby rozumowano tak jak to zrobili odnośnie eksploatacji zwierząt, żaden postęp etyczny nie byłby możliwy. Żyjąc w czasach niewolnictwa ludzi popieraliby hierarchię bytów Arystotelesa, a w czasach sprzed nadania praw kobietom kłanialiby się nisko choćby autorytetowi Kościoła Katolickiego. Na szczęście myśl etyczna wychodzi dziś daleko poza obronę prawa człowieka do schabowego na podstawie obserwacji lwa na sawannie. Szkoda, że tak rozwinięte pod względem świadomości i samoświadomości osoby jak Kaleta czy Sumińska nie potrafią czy też nie są skłonne do dążenia ku eliminacji szowinizmu gatunkowego, w który są niewątpliwie głęboko uwikłani (swoją drogą spojrzałam na karierę zawodową dr hab. Tadeusza Kalety i włosy stanęły mi dęba: wszystkie tytuły naukowe uzyskał na badaniach lisów hodowanych na futra).

Padły również argumenty, że wszyscy ludzie na raz i tak nie przeszliby na wegetarianizm oraz, że nie jest możliwe natychmiastowe wyzwolenie zwierząt. Co to za argumenty w kontekście własnego wyboru? Czy fakt, że nie ma 100% sprawiedliwości na świecie ma być uzasadnieniem dla kontynuowania nieuczciwości czy przemocy u siebie w domu czy pracy? Dorota Sumińska dodaje tylko gwoli ścisłości, że jest przeciwna „kaźni” zwierząt, zatem sprzeciwia się hodowli przemysłowej. Ciekawa jestem czy swojego psa, nawet po dostatnim życiu na zielonej trawce, wysłałaby na śmierć w rzeźni – koniec pisany znakomitej większości zwierząt wykorzystywanych w rolnictwie, niezależnie od rodzaju hodowli.

Ksiądz Bortkiewicz najbardziej martwił się o to, że – jak sądzi - ruch praw zwierząt wywyższa zwierzęta i degraduje człowieka. Myślę, że u podłoża takiego poglądu leżą jednak kwestie dogmatyczne. Doktryna Kościoła Katolickiego, przynajmniej jej powszechnie stosowana interpretacja, nie przyjmuje praktycznie do głosu postulatu jakichkolwiek bezpośrednich obowiązków człowieka względem zwierząt pozaludzkich. Nie dziwi więc fakt, że jej przedstawiciele tak alergicznie reagują na wzmiankę o przyznaniu zwierzętom praw. Już dereifikację wydają się utożsamiać z wywyższeniem, podczas gdy jest to dopiero symboliczny zaczątek (o trudnej do przewidzenia pozytywnej prognozie) szanowania istot zdolnych do cierpienia. Podawanie za przykład filozofii Singera jest tutaj zasadniczo chybione. Choć jego zasługi w popularyzacji krytycznego stosunku do szowinizmu gatunkowego są nieocenione, nie jest on rzecznikiem praw ani ludzi ani zwierząt pozaludzkich. Prawa zwierząt zaś nie stoją w opozycji do praw człowieka lecz są poszerzeniem tej idei. Znajdują już poparcie (choć wciąż minimalne) w kręgach duchownych, czego wybitnym moim zdaniem przykładem jest Andrew Linzey. Zastanawiam się, czy obawa przed rzekomym "wywyższaniem" zwierząt nie każe księżom milczeć podczas kazań i wizyt duszpasterskich na temat jawnie złego, zauważalnego gołym okiem traktowania zwierząt przez parafian. Nawet nie kwestionując eksploatacji zwierząt jako takiej, księża mogliby w prosty sposób przyczynić się przynajmniej do doraźnego ograniczenia cierpień wielu istot.