Jako, że w dość niespodziewany sposób stałem się posiadaczem sporej ilości grochu więc zrobiłem sobie kotlety z gotowanego grochu i ryżu.
Groch ugotowałem na papkę. (to dlatego, że wyszedłem na nieco przydługi spacer z psami, zapominając o gotującym się warzywie). Ryż basmanti, ( firmy Orico, rozdawali to na Tygodniu weganizmu) także ugotowałem na sypko. Ale okay po kolei a więc składniki:
- groch cały ( ciecierzyca też pewnie będzie dobra) 400 g.
- ryż basmanti - 250 g
- łyżka stołowa sosu sojowego
- bazylia , na oko ( chłop w szpitalu umarł na oko podobno)
- pieprz , na oko( jw.)
- sól kamienna, ile dusza życzy
- czosneczek koniecznie, wycisnąłem chyba ze 4 spore ząbki.
- 3 łyżki stołowe oleju ( kujawski w tym przypadku)
- pół szklanki wody ( była akurat przegotowana)
- bułka tarta jako panierka
- 3 łyżki stołowe mąki ziemniaczanej
Kontynuując, groch ugotowany na pacię ( Pacia, czyli patrycja była kiedyś w Empatii) mieszam z ryżem ugotowanym na sypko, dodaję przyprawy. Później łapą mieszam to wszystko elegancko w dużej salaterce ( bo lubię duże, poza tym w małej by się nie zmieściło). Następnie dodałem mąki ziemniaczanej. Prawdę mówiąc szukałem na swoich szafkach zwykłej mąki przennej lub akuku-rydzianej ale znalazłem tylko ziemniaczaną więc taką dałem i wyszło spoko. Łapką formuję kotleciki, przekładam z łapki do łapki, poklepuję, głasczę i rzucam na tartą bułeczkę. Panieruję obustronnie oczywiście.
Następnie kotleciki wkładam na w miarę gorący tłuszcz oleisty, czyli olej w tym przypadku to był.
No i chyba na tym poprzestanę bo potem wiadomo co i jak.
Kotleciki smakowały z kaszą i gotowanymi warzywami zarówno mi jak i moim kumplom czyli Miśkowi i Cypisowi, z gatunku Canis familiaris...
smacznego,
pozdro,