Bar pod gzyrą (stolik 1) - Szpinak z tofu
Szpinak z tofu
Porcja na 4 osoby, lub na 2 osoby na dwa dni
Składniki:
- mrożony szpinak - 1 torebka (może być rozdrobniony, mogą być tzw. brykiety, czyli zwitki mrożonych liści)
- twarde tofu (najlepiej wędzone) - 1 opakowanie, ok. 150 g
- olej - 1 łyżka
- sól
- pieprz czarny
- czosnek (najlepiej świeży) 1-2 ząbki
- mleko sojowe - 1 łyżka
Teoria:
- Szpinak to taki zawodnik, na myśl o którym dzieci robią "błeee". Jest tak, ponieważ rodzice nie potrafią tego warzywa przyrządzić. Podają go w postaci wygotowanej mdłej papki, z której cieknie zielona woda, a jedynym dodatkiem jest sól. Błeee. I dzieci się zrażają do szpinaku i mają wspomnienia, które muszą później przewalczyć, żeby w szpinaku smakować. Mi się udało. Uwielbiam szpinak. Moje dzieci uwielbiają szpinak. Inne dzieci się dziwią, bo nie dane im było trafić do "Baru pod gzyrą" (kasa po lewej) lub innego, lepszego, gdzie się czujnie i twórczo miesza w garach i salaterkach. Wcale nie trzeba być mistrzem, żeby przyrządzić smaczny szpinak. I zdrowy, ale pod warunkiem, że się go nie nadużywa. Zawiera bowiem szczawiany (tak, szczaw też je zawiera). Szczawiany, te dranie, utrudniają wchłanianie żelaza. Z żelazem w szpinaku jest ciekawa historia. Gdzieniegdzie można jeszcze spotkać żyjących roznosicieli memu mówiącego o tym, że w szpinaku jest ogrom żelaza. Nie jest, nie ma. Uważano tak, ponieważ badacze postawili przecinek nie w tym miejscu co trzeba, co później wyjaśniono. Nie ma ogrom, ale jest go sporo i najlepiej jest zjeść w tym samym posiłku dodatkowo coś, co zawiera witaminę C, co nie jest zbyt trudne (sam szpinak jej też trochę ma). Wtedy przyswajalność żelaza wzrasta. Innym skojarzeniem zdrowotnym związanym z omawianymi dziś w naszym barze liśćmi jest wysoka zawartość wapnia. Owszem, nie jest niska, jednak pamiętajmy o towarzystwie szajki szczawianów. Mówi się, że organizm przyswaja zaledwie 5 proc. wapnia ze szpinaku. Ciekawe, że szpinak zawiera coś, czego nie umiem przetłumaczyć (pomóżcie!), mianowicie rubiscolin, taki panie tego peptyd opioidowy lub opioid peptydowy, który działa jak swojskie opioidy, znaczy się peptydy w mózgu, np. endorfina. Endorfina to wiecie, miłość i euforia, więc to nie bez znaczenia. Nie będę wymieniał co potrafią człowiekowi zmajstrować takie opioidy, poczytajcie sobie. Dużo mogą! I my to jemy! Oprócz narkotyków w szpinaku jest jeszcze witamina A, E, K (dużo!) i B9, czyli kwas foliowy. I tu znów ciekawostka, tenże kwas został wyizolowany po raz pierwszy właśnie ze szpinaku. Uwaga, długie gotowanie szpinaku skasuje nam B9. Co jeszcze? Magnez, potas, fosfor, cynk, selen i już mi się dalej nie chce wymieniać. Jak wiecie, każda teoria ma swoje granice, poza którymi znajduje się kraina snu. Do dzieła więc, czyli przechodzimy do praktyki.
Praktyka:
- Niektórzy się będą krzywić, że proponuję mrożonkę. Tym razem owszem, bo świeżego szpinaku nie ma pod dostatkiem, poza tym, jest bardzo nietrwały. Bierzemy więc zamrożony i wrzucamy do garnka, podgrzewając lekko, żeby się rozmroził. Im szybciej podzióbiemy go na kawałki, tym szybciej się rozmrozi. Nie jest dobrze gotować szpinak długo i namiętnie, wystarczy po rozmrożeniu zagotować 2-3 minuty, więc pilnujcie garnka. W trakcie gotowania odlewamy zieloną wodę (nie do zlewu, można ją wykorzystać przy innej okazji), solimy do smaku, dodajemy pieprz, mieszamy. Wyłączamy palnik. Dodajemy wcześniej przygotowane, pokrojone w kostki tofu, a także dwa zmiażdżone ząbki czosnku (jak ktoś wrażliwy, to jeden, a jak ktoś leniwy, to szczyptę czosnku granulowanego z torebki). Mieszamy. Przykrywamy pokrywką i niech sobie chwilę postoi, niech się smaki pożenią. Tuż przed podaniem dodajemy łyżkę oleju (ja dodaję rzepakowy), mieszamy. Można zabielić łyżką mleka sojowego, dodając je na etapie czosnku lub później. Podajemy na ciepło. Smakuje wybornie w towarzystwie ryżu lub ziemniaków pieczonych. Pachnie wybornie w każdym towarzystwie, ale zalecane jest spożywać go po korzystaniu ze środków lokomocji publicznej, a nie przed. My bowiem będziemy już w siódmym niebie (vide opioidy), a towarzysze podróży będą narzekać.
Smacznego i wszystkiego zielonego!