Posty: 110
Dołączył(a): 18 sty 2009, o 08:59
Re: Czy tofu jest fu?
Tofu jest bez smaku- i nic w tym strasznego, bo każdy może je wykorzystać w smaczny dla siebie sposób- dodając sól, glony, papryczki, etc.
Gorąco polecam przygotowywanie tofu domowym sposobem- pół kilo suchej soi bez problemu zamienia się w ponad pół kilo naturalnego specjału. Czas wykonania w moim przypadku- 70-80 minut. Do produkcji wykorzystuję wyłącznie blender i sok z cytryny. Po odciśnięciu zostaje naprawdę twarde tofu, które można kroić na najcieńsze plastry, kostki etc. Pyszne wymieszane z olejem lnianym, odrobiną soli morskiej, szczypiorku, bądź szczypioru z cebuli. Na odpowiednie pieczywo- niebo w gębie!
Kiedyś opierałem się głównie na kupnym. Dziś zwyczajnie nie mam na nie ochoty. Wędzone jest nasączone aromatem dymu wędzarnianego, naturalne jakieś takie niezdecydowane Marynowane robię sobie sam. A może i late coś uwędzę.
Poza tym prócz dobrej jakości- ileż satysfakcji, gdy mleko sojowe powoli przeistacza się w pyszny twaróg- ten pierwszy, świeży jest wybitnie smaczny!
Takie pół kilo starcza mi na co najmniej tydzień. Bez problemu przechowuje się w lodówce. A z tej perspektywy godzina pracy jest chyba warta całej reszty.
Polecam też czarną odmianę soi- jest jeszcze bardziej przyjazna od żółtej.
Gorąco polecam przygotowywanie tofu domowym sposobem- pół kilo suchej soi bez problemu zamienia się w ponad pół kilo naturalnego specjału. Czas wykonania w moim przypadku- 70-80 minut. Do produkcji wykorzystuję wyłącznie blender i sok z cytryny. Po odciśnięciu zostaje naprawdę twarde tofu, które można kroić na najcieńsze plastry, kostki etc. Pyszne wymieszane z olejem lnianym, odrobiną soli morskiej, szczypiorku, bądź szczypioru z cebuli. Na odpowiednie pieczywo- niebo w gębie!
Kiedyś opierałem się głównie na kupnym. Dziś zwyczajnie nie mam na nie ochoty. Wędzone jest nasączone aromatem dymu wędzarnianego, naturalne jakieś takie niezdecydowane Marynowane robię sobie sam. A może i late coś uwędzę.
Poza tym prócz dobrej jakości- ileż satysfakcji, gdy mleko sojowe powoli przeistacza się w pyszny twaróg- ten pierwszy, świeży jest wybitnie smaczny!
Takie pół kilo starcza mi na co najmniej tydzień. Bez problemu przechowuje się w lodówce. A z tej perspektywy godzina pracy jest chyba warta całej reszty.
Polecam też czarną odmianę soi- jest jeszcze bardziej przyjazna od żółtej.