Post 10 sty 2011, o 18:58

Antoni Gucwiński winny znęcania się nad niedźwiedziem

"Antoni Gucwiński winny znęcania się nad niedźwiedziem"
Katarzyna Lubiniecka, gazeta.pl, 10.01.2011

Sąd rejonowy Wrocław Śródmieście orzekł dziś, że były dyrektor wrocławskiego ogrodu zoologicznego Antoni Gucwiński jest winny wieloletniego znęcania się nad niedźwiedziem brunatnym Mago. Jednocześnie sąd odstąpił od wymierzenia kary Gucwińskiemu - ma on zapłacić tylko 1000 zł na konto Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami.


Sąd odstąpił od wymierzenia kary Antoniemu Gucwińskiemu, gdyż wziął pod uwagę, że były dyrektor przez całe swoje życie propagował humanitarne traktowanie zwierząt [przez wiele lat razem z żoną Hanną prowadził w telewizji program "Z kamerą wśród zwierząt], odpowiednio zachowywał się w trakcie procesu, a poza tym jest on już osobą w podeszłym wieku i schorowaną [ma 78 lat]. Wyrok nie jest prawomocny.


Rozumiem kwestię podeszłego wieku i choroby, natomiast zastanawiam się co z "propagowaniem humanitarnego traktowania zwierząt" miał wspólnego program "Z kamerą wśród zwierząt". To był po prostu program z życia zwierząt w zoo, wzbogacony informacją jak zwierzęta trzymane tam żyją w naturze i poradami czy i jak można sobie dane zwierzę hodować w domu czy ogrodzie.

Sędzia Edyta Sielicka uzasadniając wyrok, tłumaczyła, że Ustawa o ochronie zwierząt, o której przekroczenie Gucwiński został oskarżony przez broniącą praw zwierząt Fundację VIVA!, definiuje "znęcanie się nad zwierzęciem" dwojako. Jest to albo celowe, świadome działanie człowieka zmierzające do zadawania cierpienia zwierzęciu (np. kopanie psa) lub też świadome działanie, w wyniku którego zwierzę cierpi, choć to cierpienie nie jest bezpośrednim zamiarem czyniącego (np. przeciążanie zwierząt pociągowych).
W przypadku Gucwińskiego i misia Mago mamy do czynienia z tym drugim: dyrektor, znawca zwierząt, świadomy tego, robi, sam zdecydował o zamknięciu niedźwiedzia brunatnego w warunkach uniemożliwiających mu egzystencję zgodną z potrzebami jego gatunku, trzymał go tam aż dziesięć lat i nie czynił wystarczających starań, aby zmienić jego los.

- Nie ma dowodów na to, żeby oskarżony informował decydentów o fatalnych warunkach, w jakich żyje Mago - mówiła sędzia Sielicka. Jednocześnie jednak podkreśliła, że nie ma żadnych podstaw by twierdzić, że dyrektor z premedytacją chciał przysporzyć Mago cierpienia. Poza tym, w tym przypadku, by stwierdzić, że oskarżony znęcał się nad niedźwiedziem nie trzeba było udowadniać, że ono cierpiało.

Tym samym sędzia Sielicka przyznała rację reprezentującej VIVĘ! adwokat Iwonie Elżanowskiej, która w swojej mowie końcowej podkreślała, że zamknięcie niedźwiedzia brunatnego w tak małym pomieszczeniu, gdzie nie mógł zwyczajem niedźwiedzi stawać na tylnych łapach i nie miał kontaktu ze światem, jest takim samym znęcaniem się nad zwierzęciem, jak wskazywane w ustawie organizowanie walk zwierząt czy porzucenie zwierzęcia. Jest to zupełnie inna interpretacja ustawy o ochronie praw zwierząt od tej, jaką wcześniej przyjęły dwa wrocławskie sądy, wydając wyroki uniewinniające byłego dyrektora oraz prokuratura, która nie chciała przeciwko niemu sformułować aktu oskarżenia. Opierały się one na twierdzeniu, że znęca się nad zwierzęciem tylko ten, kto świadomie i celowo zadaje mu cierpienie.

Innego zdania był Sąd Najwyższy, który wyroki uniewinniające Gucwińskiego skasował i którego wykładnię "znęcania się nad zwierzętami" zastosowała sędzia Sielicka.