Post 29 sty 2011, o 23:04

Jak karać za bestialstwo wobec zwierząt - Polityka

Podkreślenia moje. Moim zdaniem obowiązująca ustawa jasno mówi, że większość zwierząt jest rzeczami, dosłownie czyni z nich rzeczy.

Fragmenty tekstu "To boli. Jak karać za bestialstwo wobec zwierząt" z Polityki.

100 tys. internautów w cztery dni podpisało petycję z żądaniem kary więzienia za bestialskie znęcanie się nad zwierzętami. Wymiar sprawiedliwości dotąd w takich sprawach okazywał łaskawość.

Suczce siberian husky młodzi zwyrodnialcy dla zabawy urwali głowę. Najpierw wypili flaszkę i po trzy piwa, potem zrobiło się nudno. (...)

– Jeżeli za tak okrutny czyn nie należy się najwyższy wymiar kary, to za jaki? – pyta prokurator Michał Gabriel-Węglowski, który dziś zajmuje się przestępczością zorganizowaną, ale pracę doktorską pisał o przestępstwach przeciwko humanitarnej ochronie zwierząt. – Skoro ustawodawca przewidział widełki kary, to po to, żeby czasami orzekać także ten najwyższy wymiar, oczywiście jeśli nie ma żadnych okoliczności łagodzących. (...)

– Mimo że ustawa o ochronie praw zwierząt obowiązuje już 14 lat, często można odnieść wrażenie, że policjanci o niej nie słyszeli – mówi Monika Zbrzeźniak z Fundacji S.O.S. dla Zwierząt. (...)

– Większość policjantów nie traktuje serio tych spraw – mówi prof. Andrzej Elżanowski, zoolog i bioetyk. – Nie chcą się nimi zajmować, a jak już muszą, to nie przygotowują rzetelnie materiału dowodowego, bo nie są przeszkoleni w zakresie ustawy o ochronie zwierząt. To znakomicie ułatwia prokuratorowi odmowę wszczęcia postępowania lub umorzenie śledztwa.

Jeżeli już wyrok skazujący, to najczęściej symboliczna grzywna. Nawet wtedy, gdy działanie sprawcy jest wyjątkowo okrutne i celowe. Tak było w przypadku mężczyzny, który na ulicy próbował zatłuc kamieniem pięciomiesięcznego kundelka. Nie zabił, ale prawie. Wstrząs, wylew krwi do mózgu, zmiażdżone ucho i kanał słuchowy. Policja odebrała zwyrodnialcowi psa, jego długotrwałym leczeniem i rehabilitacją zajęła się Fundacja S.O.S. dla Zwierząt. Koszt: 11 tys. zł. – Podczas rozprawy sędzia kpił „11 tys. za leczenie kundla?”, a potem zasądził karę 2,5 tys. grzywny i tyle samo nawiązki na rzecz naszej fundacji – mówi Aneta Motak, szefowa S.O.S. dla Zwierząt. – Do dziś nie dostaliśmy nawet złotówki.

Kary więzienia są bardzo rzadkie. W przypadku szczególnego okrucieństwa sądy czasem orzekają więzienie w zawieszeniu. Na palcach jednej ręki można zliczyć sytuacje, gdy sprawca rzeczywiście ląduje za kratkami. (W 2008 r. było 18 takich wyroków i 225 wyroków w zawieszeniu). Na cztery miesiące sąd skazał rencistę z Jankowic, który na oczach sześcioletniej dziewczynki utopił jej kota. Rok bez zawieszenia dostał w drugiej instancji Stephen Drew. Anglik hodował konie w systemie bezstajennym, nie zapewniając im nawet zimą żadnego schronienia, pożywienia ani wody, bo chciał metodą naturalnej selekcji wyhodować osobniki wyjątkowo odporne. Na osiem miesięcy skazał sąd w Toruniu mężczyznę za to, że najpierw wyrzucił swojego psa z drugiego piętra, a po tygodniu skopał go na śmierć. Półtora roku więzienia wymierzył krakowski sąd mężczyźnie za wyszkolenie pit bulla do zabijania kotów.

Do więzienia najczęściej trafiają ci sprawcy, którzy jednocześnie znęcają się nad rodziną i nad zwierzętami. (...)

Obowiązująca ustawa, przy wielu mankamentach, ma plusy. – Przede wszystkim jasno mówi, że zwierzę nie jest rzeczą, i przyznaje organizacjom status pokrzywdzonego – mówi Cezary Wyszyński z Vivy! Prokurator Gabriel-Węglowski jest zdania, że ustawa dość radykalnie zwiększyła świadomość potrzeby ochrony zwierząt wśród przedstawicieli wymiaru sprawiedliwości. Przeprowadził ankiety wśród 230 prawników z okręgu gdańskiego. Z tych, którzy pracowali w zawodzie przed 1997 r., zaledwie co dziesiąty zetknął się ze sprawą dotyczącą ochrony zwierząt. Po ośmiu latach obowiązywania ustawy już co drugi.

– Ustawa pchnęła temat do przodu, teraz przydałby się następny krok – mówi prokurator Gabriel-Węglowski, który recenzował sejmowy projekt nowelizacji. – Na przykład wprowadzenie jako środka karnego zakazu posiadania zwierząt. I zaostrzenie górnej granicy kary za znęcanie się ze szczególnym okrucieństwem do pięciu lat więzienia. Choćby dlatego, by dać wyraźny sygnał społeczeństwu, więc także przedstawicielom wymiaru sprawiedliwości, jaka jest waga i ocena moralna takiego czynu. I ze względu na spójność prawa. Prawo łowieckie przewiduje karę więzienia do pięciu lat za polowanie w okresie ochronnym.

Za zaostrzeniem kar wypowiada się większość przedstawicieli organizacji działających na rzecz zwierząt, ale nie wszyscy. Wszyscy natomiast są zgodni, że najważniejsza jest nieuchronność kary. A do tego niezbędna jest zmiana nastawienia stróżów prawa. – To się może dokonać tylko przez ewolucję mentalności społecznej – mówi prof. Wojciech Pisula, psycholog zwierzęcy. – I mam wrażenie, że jesteśmy świadkami początku zmiany postaw części społeczeństwa, głównie dzięki nowym technologiom komunikacyjnym. Kto zobaczył film z trzylatkiem maltretującym kota, nie zapomni tego widoku. Jeszcze tylko musi do niego dotrzeć, że kurczak, którego ma na talerzu, żył w nieludzkich warunkach, i zacznie się domagać drobiu z wolnego wybiegu albo zostanie wegetarianinem.