Strona 1 z 2

Zasady zarabiania na śmierci karpi

PostNapisane: 3 gru 2009, o 13:35
przez gzyra
Rzeczpospolita pisze:

Przedświąteczna oferta musi być zgodna z prawem

Nie ma wprawdzie odrębnych przepisów regulujących sprzedaż żywych ryb, ale na stronach powiatowych inspektoratów weterynaryjnych znaleźliśmy odpowiedź głównego lekarza weterynarii wyjaśniającą, w jakich warunkach ma się odbywać sprzedaż żywych karpi i ich ogłuszanie bądź uśmiercanie na życzenie klienta.

Wynika z niej, że w tym zakresie stosuje się ogólne zasady ustawy z 21 sierpnia 1997r. o ochronie zwierząt (tekst jedn. DzU z 2003 r. nr 106, poz.1002 ze zm.).

Nie można zapomnieć już o art. 1 ust.1 tej ustawy, który mówi: „Zwierzę, jako istota żyjąca, zdolna do odczuwania cierpienia, nie jest rzeczą. Człowiek jest mu winien poszanowanie, ochronę i opiekę”.

Zgodnie z przepisami tej ustawy nie może być mowy o nieuzasadnionym lub niehumanitarnym zabijaniu zwierząt oraz znęcaniu się nad nimi, są w niej też regulujące warunki transportu zwierząt i określające warunki dopuszczające ich uśmiercanie.

Ponadto trzeba przestrzegać szczegółowych, unijnych przepisów dotyczących transportu zwierząt, czyli rozporządzenia (1/2005/WE) w sprawie ochrony zwierząt podczas transportu i związanych z tym działań. Żywym rybom trzeba też zapewnić odpowiednią ilość i jakość wody i miejsca.

Humanitarnie, za kotarą

Uśmiercanie ryb powinno się odbywać w sposób humanitarny, polegający na zadawaniu przy tym minimum cierpienia fizycznego i psychicznego (art. 33 ust. 1 a ustawy). Należy przy tym stosować zasady uśmiercania znane z procedur doświadczalnych, czyli przez uderzenie w głowę.

– Jest to jedyna humanitarna metoda uśmiercenia ryb wskazana w przepisach powszechnie obowiązujących, która może mieć zastosowanie dla ryb uśmiercanych w punktach sprzedaży detalicznej – zauważa główny lekarz weterynarii.

Zaleca on też, aby miejsce uśmiercania ryb było wydzielone np. za parawanem, przenośną ścianką lub innymi elementami konstrukcji sklepu, tak aby nie odbywało się przy udziale dzieci lub w ich obecności. Takie miejsce powinno spełniać wymogi weterynaryjno-sanitarne.

Zabijający i sprawiający ryby pracownik musi być odpowiednio przeszkolony. Jeżeli przewiduje się, że po zabiciu karpia sprzedawca będzie pozbawiał rybę głowy lub patroszył ją, konieczne jest, aby w miejscu wykonywania tych czynności znajdował się pojemnik na produkty uboczne oznaczony zgodnie z przepisami unijnymi sformułowaniem „Nie do spożycia przez ludzi”.

Lekarz weterynarii zaleca też zabijanie karpi w miejscu sprzedaży, jeżeli nie ma możliwości transportu ryb do domu przez klienta w taki sposób, by nie zadać im cierpienia.

Re: Zasady zarabiania na śmierci karpi

PostNapisane: 5 gru 2009, o 17:00
przez Iziss
Witam
Jestem tutaj nowa i niewiem gdzie mogłabym o to zapytać wiec pisze pod tym postem.
Byłam dzisiaj w realu i to co mnie przeraziło to setki karpi pakowanych żywcem do foliowych toreb. Przeciez istnieje ustawa która zakazuje znecania się nad zwierzetami więc dlaczego dopuszcza sie takie traktowanie a raczej maltretowanie ryb???Chciałabym coś z tym zrobic ale neiwiem jak...gdzie napisać....do kogo sie zwrócić jakimi artykułami sie popszeć czy takowe istnieją???Bardzo prosze o jakieś informacje albo linki. Z góry dziekuję i pozdrawiam.

Re: Zasady zarabiania na śmierci karpi

PostNapisane: 16 gru 2009, o 19:45
przez gzyra
Karp też ma swoje prawa

map 14-12-2009

Świąteczne karpie nie będą mogły już pływać w za małych basenach, a sprzedawcy nie mogą pakować żywych ryb do torebek foliowych, czy siatek

Dzięki tegorocznej nowelizacji ustawy o ochronie zwierząt, ubój karpi musi odbywać się w warunkach, jakie obowiązują w przypadku uśmiercania innych kręgowców.

Powiatowy Lekarz Weterynarii w Koninie Ireneusz Szefliński poinformował, że znowelizowana 24 kwietnia ustawa o ochronie zwierząt "wpisała ryby, w tym karpia, do listy pozostałych zwierząt" i tym samym określiła zasady ich uśmiercania, przechowywania i sprzedaży.

- Nasi inspektorzy będą monitorować obowiązujące procedury - powiedział Tomasz Wielich z Wojewódzkiego Inspektoratu Weterynarii w Poznaniu.

Do wszystkich wojewódzkich lekarzy weterynarii dotarło już pismo Głównego Lekarza Weterynarii Janusza Związka, w którym powiatowym lekarzom weterynarii zwrócono uwagę na konieczność monitorowania sposobu transportu, sprzedaży oraz zabijania ryb.

Wynika z niego, że uśmiercanie zwierząt powinno odbywać się tylko poprzez uderzenie w głowę. Bezwzględnie nie mogą przyglądać się temu dzieci. Dlatego w punktach sprzedaży, powinny być wydzielone specjalne miejsca, gdzie karp będzie zabijany i patroszony. Osoba, która ma się tym zajmować, powinna mieć wykształcenie co najmniej zasadnicze zawodowe.

- Przepisy wprowadziły konkretne wymogi, a zatem również kary za ich nieprzestrzeganie - podkreślił Szeliński.

Zapowiedział, że w okresie przedświątecznym planowane są kontrole inspekcji sanitarnej w miejscach sprzedaży karpi i innych ryb.

- Są podstawy prawne, aby egzekwować obowiązki sprzedawców. Konieczne jest jednak ciągłe uświadamianie ludzi, że karp w torbie foliowej cierpi, dusi się i umiera powoli - mówił Szeliński.

Główny Lekarz przypomina też o obowiązku zapewnienia karpiom właściwych warunków bytowania. Oznacza to, że mogą one przebywać w punktach sprzedaży i podczas transportu tylko w basenach, w których istnieje możliwość napowietrzania wody.

W praktyce, żywych karpi nie można już pakować kupującym do torebek foliowych, czy siatek.

Zabronione jest także przetrzymywanie ryb w małych zbiornikach, a zabijanie musi odbywać się na przykład za parawanem lub w osobnym pomieszczeniu sklepowym.

Re: Zasady zarabiania na śmierci karpi

PostNapisane: 16 gru 2009, o 20:02
przez gzyra
Po żywego karpia do sklepu tylko z własnym wiaderkiem

Fragment:

Informacja o zaostrzeniu przepisów sprzedaży karpia trafiła z Fundacji Viva! m.in. do sklepów sieci Społem PSS w całym kraju. - Ryby mają już przygotowane specjalne zbiorniki z napowietrzeniem. Każdy kupujący będzie musiał przyjść z wiadrem z wodą, albo kupić je w naszej placówce. Jeśli nie, to karp będzie sprzedawany takim osobom tylko po uśmierceniu przez naszego pracownika - zapowiedział wiceprezes zarządu Społem PSS w Kaliszu, Piotr Zasuń.

Tylko dorosły "wykształciuch" może zabić karpia

Fragment:

Główny Lekarz Weterynarii, Janusz Związek, zaleca, by wigilijne karpie zabijali dorośli, absolwenci przynajmniej zawodówek. Dzieci nie mogą się temu nawet przyglądać. To tylko jeden z elementów mających ucywilizować rybią hekatombę.

Karpia na wigilię ogłuszamy tylko... pałką. Humanitarnie.

Fragment:

Karp na święta musi umierać godnie. Nad losem ryb pochyliło się polskie i unijne prawo. Zgodnie z ustawą o ochronie zwierząt, za niehumanitarne traktowanie karpia można teraz trafić nawet za kratki. Służby weterynaryjne będą przyglądać się, jak przepisy mają się do rzeczywistości.

(...)

Większość tragedii karpia rozgrywa się poza punktem jego sprzedaży - uważa Katarzyna Biernacka, prezes Stowarzyszenia Empatia. - Ryby transportowane są bez wody, bo tak jest po prostu taniej. To jest prawdziwy koszmar. Sankcje nie poprawią więc losu zwierząt, jeżeli nie zmieni się mentalność ludzi.

Na targowiskach i w sklepach ruszyły kontrole. - Będziemy sprawdzali, w jakich warunkach odbywa się sprzedaż i uśmiercanie karpi. Odpowiedzialność spoczywa głównie na sprzedawcach, ale ludzie również muszą sobie uświadomić, że ryba, jak każde zwierzę, odczuwa ból i cierpienie - tłumaczy Ireneusz Szefliński, powiatowy lekarz weterynarii w Koninie.


Nowe prawa karpi

Fragment:

Tradycyjna polska ryba wigilijna w tym roku po raz pierwszy ma specjalne prawne "przywileje". Żywy karp nie może przebywać w zbyt małym baseniku, nie może być przenoszony w foliowej reklamówce, a jedyną metodą uśmiercania ryby może być uderzenie w głowę. Według nowych przepisów, ubój karpi musi odbywać się w warunkach, jakie obowiązują w przypadku uśmiercania innych kręgowców. Oznacza to, że zabić karpia będzie można jedynie poprzez uderzenie w głowę. Bezwzględnie nie może odbywać się to w obecności dzieci, więc w punktach sprzedaży powinny być wydzielone specjalne miejsca, gdzie karp będzie zabijany i patroszony. Co więcej, osoba, która ma się tym zajmować, powinna mieć co najmniej wykształcenie zasadnicze zawodowe.

Żeby zabić karpia musisz mieć co najmniej wykształcenie zawodowe

Fragment:

– Greenpeace czy prawa zwierząt – świeży karpik na święta musi być, bo tak każe tradycja – zachwala swój towar kupiec na jednym z białostockich bazarków i bezceremonialnie pakuje szamoczące się i podskakujące ryby do plastikowych toreb.

Przytakuje mu pan Mirosław, który wspólnie z żoną robił już wczoraj świąteczne zakupy. – Ja innego niż świeży nie kupuję. Teraz rybka trafi do specjalnej beczki z wodą, dzięki temu i tego posmaku mułu nie będzie.

Żadne z nich nie miało pojęcia, że wspólnie biorą udział w łamaniu prawa. Bo teraz, żeby kupić świeżego karpia, trzeba mieć jeszcze w czym go przenieść: naczynie z wodą, wiaderko. – Ustawa stanowi, że należy rybie zapewnić właściwe warunki bytowania – mówi Andrzej Jarosz, rzecznik podlaskiego sanepidu. – Oznacza to, że żywych karpi nie można pakować do foliowych siatek.
Póki co jednak, sprzedawcy nie mają się czego obawiać. Ani Powiatowy Inspektorat Weterynarii ani sanepid nie czują się zobowiązani do sprawdzania, czy te przepisy są przestrzegane. I odpowiedzialnością za to obarczają siebie nawzajem.

– Wprawdzie dostaliśmy wytyczne w tej sprawie od głównego lekarza weterynarii, ale nie mamy uprawnień do kontroli sprzedawców detalicznych – przyznaje Sławomir Wołłejko z Powiatowego Inspektoratu Weterynarii w Białymstoku.


Kto może zabić karpia?

Fragment:

- Ubój ryb musi się odbywać w warunkach, jakie obowiązują w przypadku uśmiercania zwierząt. Zgodnie z przepisami, nie może się tym zajmować przypadkowa osoba. Generalny Lekarz Weterynarii zaleca, żeby uśmiercaniem karpi zajmowały się osoby pełnoletnie i posiadające przynajmniej wykształcenie zasadnicze zawodowe. To może być kontrowersyjne, bo niekiedy rolnicy czy hodowcy ryb nie legitymują się wykształceniem zasadniczym i z pewnością nikt nie będzie ich karał, ale inspektorzy będą badać czy taki rolnik ma uprawnienia do hodowli ryb. Z kolei w profesjonalnej rzeźni, osoba uśmiercająca zwierzęta, musi mieć odpowiednie kwalifikacje. Tu należy szczegółowo sprawdzać, czy rzeźnik ma świadectwo ukończenia szkoły i tym samym, czy potrafi wykonywać zawód - mówi Henryk Jaworski, weterynarz z Gdańska.

Re: Zasady zarabiania na śmierci karpi

PostNapisane: 16 gru 2009, o 20:57
przez gzyra
Ciekawy tekst, sceptyczny wobec możliwości egzekwowania nowych przepisów dotyczących zarabiania na śmierci karpi:

Karpie bez ochrony

Choć przepisy zakazujące męczenia karpia weszły w życie, inspektorzy weterynarii nadal nie są w stanie zagwarantować ich humanitarnego transportu i uśmiercania. (...) Z noweli jednak wynika tylko to, że uśmiercanie karpi ma odbywać się w sposób humanitarny, przy minimum cierpienia fizycznego i psychicznego. Co to jednak znaczy? Co - najczęściej młody człowiek, z reguły jedynie przyuczony do zawodu sprzedawcy żywych ryb - może z tego wiedzieć? Jak ma karpie zabijać? Nie wiadomo, bo nie ma przepisów wykonawczych do znowelizowanej ustawy.

Całość na tej stronie.

Re: Zasady zarabiania na śmierci karpi

PostNapisane: 18 gru 2009, o 11:32
przez fungi
dzięki za powyższe informacje, są bardzo przydatne.

odsyłam też do bardzo dobrego i rzeczowego artykułu, który ukazał się w Tygodniku Powszechnym "Zabijanie od święta"
http://tygodnik.onet.pl/30,0,38192,1,artykul.html

Re: Zasady zarabiania na śmierci karpi

PostNapisane: 18 gru 2009, o 15:58
przez K.Biernacka
Jak zmieniła się Ustawa o ochronie zwierząt, że w tej chwili można ją stosować w kierunku ryb? Zmienił się artykuł 2 tej ustawy.
Teraz brzmi tak:
Art. 2.
Ustawa reguluje postępowanie ze zwierzętami kręgowymi, w tym:
1) domowymi;
2) gospodarskimi;
3) wykorzystywanymi do celów rozrywkowych, widowiskowych, filmowych,
sportowych i specjalnych;
4) (uchylony)
5) utrzymywanymi w ogrodach zoologicznych;
6) wolno żyjącymi (dzikimi);
7) obcymi faunie rodzimej.

Wcześniej brzmiał tak:
Art. 2.
Ustawa reguluje postępowanie ze zwierzętami:
1) domowymi,
2) gospodarskimi,
3) wykorzystywanymi do celów rozrywkowych, widowiskowych, filmowych, sportowych i specjalnych,
4) używanymi do doświadczeń,
5) utrzymywanymi w ogrodach zoologicznych,
6) wolno żyjącymi (dzikimi),
7) obcymi faunie rodzimej.

Różnica jest taka, że o ile wcześniej mieliśmy do czynienia z katalogiem zamkniętym, czyli konkretnymi (wymienionymi w rozporządzeniu) gatunkami zwierząt kręgowych, pośród których ryb nie było, o tyle teraz mamy katalog otwarty, zawierający wszystkie kręgowce, a więc i ryby.

Oczywiście "otwartość" katalogu zwierząt jest złudna, gdyż zwierzęta to przecież nie tylko kręgowce. Ustawa jednak bezkręgowców nie obejmuje, mimo, że są w kolejnych obserwacjach, czy doświadczeniach, naukowcy wykazują, że np. kraby są zdolne do odczuwania bólu, a ośmiornice do używania narzędzi. Świat zwierząt okazuje się coraz bardziej złożony, niż kiedyś nam się to wydawało, a nasze ich traktowanie wciąż jest najczęściej okrutne i jednowymiarowe – ich ciała są dla nas narzędziem lub surowcem, Ustawa o ochronie zwierząt odzwierciedla tę mentalność człowieka jako Pana i Władcy od czasu do czasu wykazującego, w drodze łaski, drobne odruchy współczucia.

Jeśli ktoś myśli, że Ustawa o ochronie zwierząt uchroni karpie przed zbędnym cierpieniem, to grubo się myli. Ustawa jak dotąd obejmowała przecież krowy, konie, świnie czy kury i czy chroni je przed zbędnym cierpieniem? Ustalmy może najpierw dwie rzeczy: kogo chroni ustawa o ochronie zwierząt i czym jest "niezbędne cierpienie"?

Ustawa o ochronie zwierząt nie chroni zwierząt, zajmuje się głównie interesami tych, którzy z eksploatacji zwierząt korzystają – chroni np. zyski hodowców pozwalając im zabijać zwierzęta w związku z "potrzebą gospodarczą", chroni interes konsumentów, którzy za wszelką cenę, ale nie w każdej cenie, chcą mieć na stole schabowego, cielęcinę czy kurczaka, chroni też wreszcie interesy myśliwych, którzy mają prawo zabijać sami dla własnej przyjemności zwierzęta leśne oraz psy, które w okolicy lasu napatoczą im się pod lufę dubeltówki. Legalne i metodyczne eksploatowanie zwierząt i zabijanie ich dla różnych celów człowieka. Dziś wiemy już, że ta eksploatacja i zabijanie nie są nam niezbędne do zdrowego życia. Wiemy też, że zwierzęta to nie biologiczne maszyny kierowane wyłącznie instynktem. Zadawanie całej masy cierpienia i odbieranie życia istotom, które są zdolne do odczuwania bólu, strachu i stresu i które pragną żyć jest z tą eksploatacją nieodłącznie związane. Skoro ta eksploatacja i zabijanie nie są potrzebne, całe cierpienie z nimi związane jest zbędne. Jeśli ustawa o ochronie zwierząt pozwala na zabijanie zwierząt motywowane potrzebą gospodarczą – nie traktuje serio ich życia. Jeśli ta ustawa mówi o niezadawaniu "zbędnego" cierpienia zwierzętom rzeźnym – to uznaje całe cierpienie wpisane w hodowlę i zabijanie jako niezbędne! Tym samym o jakiej ochronie w Ustawie o ochronie zwierząt mówimy? Jakie cierpienie, jakie jego skrawki uznaje się za zbędne, skoro całe morze cierpienia pozostaje nietknięte i niezakwestionowane? Gdzie szacunek i opieka, o których mowa w artykule pierwszym Ustawy, skoro zwierzęta można zabijać, żeby mieć kiełbasę na grilla, można przetrzymywać w klatkach i ćwiczyć batem na arenie cyrku, trzymać w klatkach przez parę lat, żeby sprzedawać jaja na jajecznicę, zabijać, kiedy przestaną pracować czy produkować żądaną ilość mleka czy jaj?

Teraz czas na zabawę w udawanie ochrony ryb. Ryby są objęte Ustawą o ochronie zwierząt i od tego momentu mają być chronione tak jak inne kręgowce. Koń by się uśmiał, gdyby nie jechał akurat do rzeźni, lub nie był zarzynany w tzw. uboju domowym. Kura by się uśmiała, gdyby akurat nie próbowała rozwinąć skrzydeł w klatce, gdzie będzie znosiła jaja dopóki nie zostanie odesłana do rzeźni. Uśmiałaby się wreszcie świnia, gdyby akurat nie była unieruchomiona przez kilka tygodni pod rząd w szczękach kojca porodowego, a po paru latach wydawania na świat potomstwa nie kończyła w rzeźni przerabiana między innymi na smalec, który, przeciwnie do psiego, nikogo nie dziwi.

Ze strony wielu organizacji działających w sprawie zwierząt słyszymy sygnały, że teraz, za pomocą tej ustawy będzie można rybom pomóc. Nie wiem skąd czerpią takie przekonanie.

Art.6 ust. 2 pkt.5 Ustawy o ochronie zwierząt mówi:
Przez znęcanie się nad zwierzętami należy rozumieć zadawanie albo świadome
dopuszczanie do zadawania bólu lub cierpień, a w szczególności:
transport zwierząt, w tym zwierząt hodowlanych, rzeźnych i przewożonych
na targowiska, przenoszenie lub przepędzanie zwierząt w sposób powodujący
ich zbędne cierpienie i stres;

Przepis jest tak sprytnie skonstruowany, że wydaje nam się przez chwilę, że rzeczywiście mowa tu o ochronie zwierząt i sprzeciwie wobec ich cierpienia i stresu. Ale przyjrzyjmy się bliżej. Skoro ustawodawca mówi o zwierzętach "hodowlanych" i "rzeźnych" – znaczy akceptuje hodowanie i rzeź zwierząt w ubojni. Akceptuje ich przedmiotowe traktowanie, bo w hodowli zwierzę jest towarem, przedmiotem kupna i sprzedaży, sztucznej inseminacji, tuczenia, tłoczenia, oddzielania bardzo młodych zwierząt od matek, brakowania stada (usuwania z niego osobników, które są nieekonomiczne), miażdżenia jednodniowych piskląt – kogutków traktowanych jako produkt uboczny w hodowli kur "niosek". Ustawodawca przyjmuje do wiadomości hodowanie zwierząt po to, by je zabijać i zjadać. Metoda eutanazji zwierząt "domowych" jest zarezerwowana tylko dla nich. Zwierzęta "rzeźne" są zabijane w rzeźni metodami, z których żadna nie uznana byłaby za humanitarną, gdyby zaproponowano ją do zabicia chorego psa czy kota. Powód, dla którego zwierzęta zabijane są w rzeźni jest trywialny – ludzie chcą jeść mięso. Zabicie psa na smalec wzbudza zaś oburzenie i niesmak i jest zasadniczo nielegalne. W samym przyjęciu do wiadomości hodowli i uboju zwierząt, ustawodawca przyjmuje za oczywistą i dopuszczalną ogromną ilość cierpienia, a obiektywnie niepotrzebne zabijanie zwierząt uznaje za bezdyskusyjne, skoro dopuszcza je kwitując krótkim uzasadnieniem: potrzeba gospodarcza. Czym więc jest to "zbędne cierpienie i stres", przed którymi chce uchronić zwierzęta?

W przypadku ryb ma to być karalność sprzedawców, którzy sprzedali żywe karpie w plastikowej siatce bez wody lub trzymają ryby zbyt mocno ściśnięte w małych kadziach z wodą. Ta końcówka agonii karpi ma zostać ukrócona i już będzie się mówić o "ochronie" ryb, "humanitarnym" traktowaniu, niezadawaniu "zbędnego" cierpienia i zapewne o "wrażliwym i odpowiedzialnym" kliencie, który "poświęcił" swoją wolność dla zwierząt i kupuje filety. Najgorsze jest to, że to wszystko mówią już ludzie z organizacji, które mają działać na rzecz zwierząt. Nieważne, że karpie cierpią już podczas brutalnych odłowów i podczas transportu bez wody. Nieważne, że same karpie w Polsce stanowią tylko ułamek tego co ludzie robią z rybami chociażby w rybołówstwie morskim, gdzie złapane w sieci ryby wyrzuca się brutalnie na pokład, gdzie duszą się i gniotą by zostać zabite – nawet nie wiemy jak – dla ustawy o rybołówstwie czy rozporządzeń ryby są tylko produktami rybołówstwa. Klepanie kogoś po plecach za kupowanie fileta jest jak gratulowanie złodziejowi, który wyrwał staruszce torebkę z rentą za to, że jej przy tym nie pobił. Mówienie ludziom, że humanitarnie traktują zwierzęta biorąc, nawet bierny, udział w zadawaniu zwierzętom cierpienia i zabijaniu ich jest nieprawdą. Sugerowanie, że kupowanie fileta w znaczący sposób ogranicza cierpienie ryb jest również nieprawdą.

Rozporządzenie MRiRW w sprawie kwalifikacji osób uprawnionych do zawodowego uboju oraz warunków i metod uboju i uśmiercania zwierząt nie określa sposobów i warunków uboju ryb. Dowiadujemy się tylko jak mogą uśmiercać ryby naukowcy. Dwie z czterech metod zaleca Główny Lekarz Weterynarii.

Jeśli chodzi o kwalifikacje osób uprawnionych do zawodowego uboju, Rozporządzenie podaje 3 punkty: ukończone 18 lat, co najmniej szkoła zawodowa, ukończony kurs teoretyczny i 3-miesięczna praktyka pod opieką osoby o udokumentowanym 3-letnim stażu na stanowisku ubojowym. Z tego do uboju ryb w handlu detalicznym GLW zaleca tylko pierwsze dwa wymogi. Można się oczywiście kłócić, że potrzebne też jest szkolenie i praktyka, ale w tym momencie warto przyjrzeć się bliżej Rozporządzeniu (które nota bene z samym faktem zabijania już zdążyło nas oswoić i większość doprowadzić do wniosku, że skoro jest rozporządzenie na temat zabijania, samo zabijanie jest uporządkowane i jest generalnie cool).

Najpierw mamy, że ma być wykwalifikowany ubojowiec, że zwierzęta mają być unieruchomione, ogłuszone (takimi jak urządzenie z zablokowanym bolcem, urządzenie udarowe, elektronarkoza, dwutlenek węgla, czy pałka – w przypadku małej ilości królików) i zabite w stanie ogłuszenia (bronią palną, prądem, dwutlenkiem węgla, przez odcięcie głowy lub skręcenie karku), potem wykrwawianie.

Proponuję wyobrazić sobie w przypadku psiego czy kociego członka rodziny zastosowanie powyższych "wzorcowych norm": ubojowca zamiast weterynarza, rzeźni zamiast gabinetu weterynaryjnego i powyższych metod zamiast iniekcji środka usypiającego i śmiertelnego oraz przeznaczenie na smalec zamiast odebrania życia z powodu nieuleczalnej, dręczącej choroby. Humanitaryzm?

Potem dowiadujemy się, że istnieją pewne odstępstwa od owych "wyśrubowanych humanitaryzmem" zasad. Ogłuszania nie stosuje się w przypadku uboju zwierząt zgodnie z zasadami zarejestrowanych związków wyznaniowych (paragraf 8 ust.2). A więc jednak ogłuszanie okazuje się nie być obowiązkowe. W przypadku krowy, konia, czy kury zabijanych na własny użytek w gospodarstwie, ogłuszanie również nie jest wymagane, nie ma też mowy o konieczności zatrudnienia zawodowego ubojowca. (paragraf 11 ust. 1-3).

Organizacja autentycznie zaangażowana w ochronę zwierząt i promocję ich praw nie powinna w kontekście hodowli i uboju zwierząt używać terminów "ochrona", "humanitarne traktowanie", "prawa zwierząt". One nie mają z tym nic wspólnego. Przekonywanie ludzi, że jest coś takiego jak "happy meat", "happy fish", "happy eggs" czy "happy milk" jest wprowadzaniem ich w poważny błąd i uspokajaniem sumień tych, którzy zaczęli mieć jakieś wątpliwości.

Pamiętam jak sama zaczęłam mieć wątpliwości. Mogłam posłuchać tekstów "kupuj karpia z lodu" i zapomnieć o problemie. Na szczęście zetknęłam się z szerokim ukazaniem problemu zwierzęcego cierpienia, zwierzęcej natury, zwierzęcia – jako jednostki z określoną biografią, a nie zastępowalnego surowca.

Propozycja Klubu Gaja "karp z lodu" czy filet z karpia nie tylko nie ograniczają w znaczący sposób cierpienia miliardów istnień. One odwracają uwagę od sedna problemu. Są nie tylko hamulcem, ale biegiem wstecznym.

Przeczytajcie fragment "Apelu Karpia" napisanego przez Towarzystwo Opieki nad Zwierzętami – gdzie karp domaga się własnej śmierci, a jego oprawcy (w sensie dosłownym i przenośnym) będą przez TOZ nagrodzeni.

Dlatego zwracamy się do Państwa z prośbą o przerwanie tej okrutnej “tradycji”. Najlepszym sposobem uśmiercenia ryby jest włożenie jej do pojemnika z wodą, przez którą jest przepuszczony stały prąd. Powoduje to błyskawiczne, niepowodujące cierpienia zwierzęcia, uśnięcie. Towarzystwo Opieki nad Zwierzętami w Polsce liczy, żee każdy sklep sprzedający wigilijnego karpia przyczyni się do zmiany świadomości społeczeństwa w zakresie krzewienia humanitaryzmu w stosunku do zwierząt oraz poszanowania obowiązującego prawa ochrony zwierząt w Polsce. Uprzejmie informujemy, że zostanie opublikowana lista sklepów, które włączyły się do kampanii “Karp też zwierzę” i będą one promowane w mediach oraz Internecie, co przyczyni się do wzrostu ich prestiżu i szacunku wśród klientów.

Re: Zasady zarabiania na śmierci karpi

PostNapisane: 7 lut 2012, o 00:23
przez K.Biernacka
"Śledczy zajmą się swoim szefem? Hodowcy karpia donieśli na Seremeta"

No i doczekaliśmy się groteski. Prokurator Generalny wyszedł przed gatunkowistyczny szereg (zrobił pół kroku - ale najwyraźniej nawet to wymaga odwagi, nie zaprzeczę) występując przeciwko 100% obojętności i dostaje za to baty!

Towarzystwo Promocji Ryb złożyło zawiadomienie o podejrzeniu popełnienia przestępstwa przez prokuratora generalnego Andrzeja Seremeta. Miał on nadużyć władzy, gdy przed Bożym Narodzeniem zwracał uwagę prokuratorów na to, że ryby, jak inne zwierzęta, podlegają ochronie prawnej. Chodzi o opisywane przez media wytyczne prokuratora generalnego z 28 listopada 2011 r. Seremet zwrócił wówczas uwagę na potrzebę ścigania przestępstw związanych z ochroną zwierząt. Wyliczał, jakie traktowanie ryb jest łamaniem prawa; za znęcaniem się uznał m.in. transportowanie żywych ryb w pojemnikach pozbawionych wody, foliowych workach lub koszykach.


Towarzystwo promocji wykorzystywania, zabijania i zjadania ryb ma niedosyt. Czy stwierdziło, że Seremet zmniejszył im dochody?

Re: Zasady zarabiania na śmierci karpi

PostNapisane: 10 lut 2012, o 20:35
przez pisii35
Jakoś nie mieści mi się to w głowie.... Polska...

Re: Zasady zarabiania na śmierci karpi

PostNapisane: 23 gru 2012, o 14:54
przez olivee88
Dziś byłam w sklepie i widziałam jak kobieta ładowała karpie pływające w małym pojemniku (nie wiem jak to nazwać) do foliowych torebek po dwie trzy sztuki. ;/