Post 6 lut 2010, o 17:30

Jerome D. Salinger - przez polską rzeźnię do "Buszującego"

Książka "Buszujący w zbożu" Salingera kojarzy mi się z jednym - czytał ją zabójca Lennona w dniu, kiedy zabił. Jerome D. Salinger umarł kilka dni temu, a ja "Buszującego" nigdy nie przeczytałem. W Rzeczpospolitej ukazał się tekst o Salingerze, w którym opisane są jego młodzieńcze doświadczenia. Jako że był synem swego ojca, a ojciec prowadził w Nowym Jorku "wielką firmę importowo-eksportową serów i szynek", młody Salinger został wysłany na praktykę do Europy, m.in. do bydgoskiej rzeźni. Później został wegetarianinem. Jeśli ktoś jest zainteresowany, niech sobie przeczyta artykuł "Buszujący w Bydgoszczy". Fragmenty:

Nie wiem, co uczyniło Salingera wegetarianinem, choć nigdzie nie wspomina on, że tego gastronomicznego wyboru dokonał na skutek praktyki rzeźniczej odbywanej w Bydgoszczy jesienią i zimą 1937/1938 roku. (...)

"W wieku osiemnastu, dziewiętnastu lat, rok przesiedziałem w Europie… większość czasu w Wiedniu, choć musiałem też terminować w przetwórni szynek w Polsce… Ostatecznie na parę miesięcy wylądowałem w Bydgoszczy, gdzie mordowałem świnie i pchałem lory przez śnieg w towarzystwie grubego majstra, który nieustannie zabawiał mnie strzelaniem ze swej śrutówki do wróbli, do żarówek i do kolegów z pracy". (...)

Jak głęboki, i czy w ogóle był, wpływ praktyk w bydgoskiej rzeźni na rozwój duchowy młodego Salingera? Jakie rozterki nowoczesna i czysta ubojnia, posługująca się już od lat 20. XX w. prądem elektrycznym do oszałamiania zwierząt przed ubojem, nasuwała młodziutkiemu pisarzowi z Ameryki, który w swej podróży przez Paryż, Wiedeń i Polskę w przededniu II wojny światowej, musiał nieraz zetknąć się ze złowieszczymi zwiastunami nadchodzącego czasu zagłady? Czy praktyka bydgoska rzeczywiście miała – a nieodparcie nasuwa się to przypuszczenie – zasadniczy wpływ na życiową decyzję młodego artysty: że rzeźnika czy handlarza mięsem nikt z niego nie zrobi, ale za to przyszłość zamierza związać z literaturą.


Więcej na tej stronie.