Posty: 1374
Dołączył(a): 3 wrz 2008, o 13:10
Lokalizacja: Kraków
„Wschód słońca nad veldem”
Tom „Opowieści afrykańskie” Doris Lessing leżał sobie cierpliwie czekając na swoją kolejkę. Podczytuję go teraz w autobusie. Deszcz zacina szyby, a przede mną rozpościerają się afrykańskie krajobrazy, jeden za drugim, a każdy egzotyczny, bom tam nigdy nie była. Niedawno był Aktywizm Słów, który dotyczył myślistwa. Omawiałam tam m.in. "Farba znaczy krew" byłego myśliwego Zenona Kruczyńskiego i "Prowadź swój pług przez kości umarłych" Olgi Tokarczuk. W zbiorze opowiadań Lessing natrafiłam na ciekawe „Wschód słońca nad veldem”, o młodym, piętnastoletnim chłopcu, dla którego polowanie jest naturalną rozrywką, częścią stylu życia i który, idąc za określeniem Tokarczuk ze wstępu do „Farba znaczy krew” doznaje wglądu: nagle konsekwencje tego, co zrobił jednej antylopie, przeszywają go do szpiku kości. Co będzie dalej? Możemy snuć domysły, układać optymistyczne i pesymistyczne scenariusze. Autorka nie zdradza.