Post 7 kwi 2010, o 20:48

Ze strusia nic się nie marnuje

Strusia farma - zarobek na mięsie, jajach, skórach i piórach

Elżbieta Naranowicz-Maliszewska, szefowa jednej z lubuskich ferm strusi zarabia na sprzedaży mięsa, jaj, skóry, a nawet piór (...) Dzięki fermie o Stypułowie zrobiło się głośno nie tylko w okolicy. W ubiegłym roku telewizja z Australii kręciła tu program kulinarny. Dziś na fermie jest ok. 400 ptaków, w okresie lęgowym - nawet tysiąc. (...) Strusi biznes to nie tylko jaja, ale przede wszystkim mięso. Właścicielka fermy sprzedaje żywe ptaki ubojniom, a one wysyłają mięso na zachodnie rynki: do Szwecji, Szwajcarii, Wielkiej Brytanii i Niemiec. W Polsce ciągle jeszcze jest mały popyt na strusie mięso. Powód? Wysoka cena.

Ze strusia właściwie nic się nie marnuje. Naranowicz sprzedaje pióra ze skrzydeł teatrom, często widzi się je również na artystycznych rewiach. Jedna sztuka kosztuje od 5 do 20 zł. Pióro ma dobre właściwości antyelektrostatyczne. Korzysta się z nich w optyce, elektronice, lakiernictwie. Świetnie przyciąga kurz. W Stypułowie pracownicy fermy robią z piór miotełki do kurzu. Pióra są wcześniej prane i dezynfekowane. Miotełki kupują najczęściej turyści, którzy odwiedzają fermę. (...)

Ostatni produkt uboczny ze strusia to skóra. Podobnie jak krokodyla - jest wysokiej jakości. Robi się z niej torebki, portfele, buty i odzież. Ferma w Stypułowie skupuje skóry wielkich ptaków od hodowców z całej Polski. Trafiają one potem do Korei, gdzie są przetwarzane na galanterię.

Gospodarstwo w Stypułowie nie stawia tylko na strusie. Pani Elżbieta hoduje jeszcze kozy, świnki wietnamskie, strusie emu, kaczki, gęsi, indyki, kury, przepiórki i króliki. Nic dziwnego, że wiejski inwentarz przyjeżdżają oglądać wycieczki szkolne, nawet z sąsiednich województw.

Ferma w Stypułowie ma stronę internetową http://www.strus.pl


Sporo więcej na tej stronie.