Strona 1 z 2

Zwierzęta na wojnie

PostNapisane: 30 lis 2009, o 22:08
przez gzyra
Człowiek prowadzi wojny w wyjątkowo wysublimowanej formie, jeśli porównać go z innymi zwierzętami. Doprowadził tę umiejętność niemal do perfekcji. Czasem zatrudnia zwierzęcych najemników. Czytałem ostatnio, że bodaj w Afganistanie do zamachów terrorystycznych używa się małp. Dziś przeczytałem natomiast historię Wojtka:

Wojtek z urodzenia był syryjskim niedźwiedziem brunatnym, ale z „zawodu” był polskim żołnierzem! Żołnierze postanowili wychować misia na prawdziwego polskiego patriotę. (...) Sympatyczny niedźwiedź, który służył w zaopatrzeniu artylerii pomagał zawsze podczas transportu skrzyń z amunicją. Polscy żołnierze wspominali jeszcze wiele lat po wojnie dzielnego Wojtka, który rozładowywał skrzynie z amunicją i nosił pociski w walkach pod Monte Cassino.

Zakończenie tekstu głupie głupotą głęboką:

Jeśli zwierzęta mają duszę to pewnie prawie wszystkie w niebie przechadzają się w towarzystwie świętego Franciszka z Asyżu, prawie wszystkie bo Wojtek na pewno przemierza niebieskie przestworza w wojskowej ciężarówce z żołnierzami gen. Andersa.

A jeden z komentarzy: "Pił piwo i palił papierosy".


Re: Zwierzęta na wojnie

PostNapisane: 1 gru 2009, o 08:52
przez gzyra
No tak, wiedziałem, że coś pomylę. W Afganistanie nie chodziło o małpy, a o osły.

Animals being used as suicide bombers

In their latest ploy to cause maximum damage to international forces stationed in Afghanistan, the Taliban is using donkey ’suicide’ bombs to attack British troops in southern Afghanistan. Recently, a senior British Army officer and six other military personnel survived an attack when a tethered donkey laden with explosives was detonated as their armoured vehicle passed in southern Afghanistan.

“We’d spotted the donkey tethered to a tree as we were on our way down south to monitor an operation that had been going on that day, but thought nothing of it. There are donkeys around everywhere,” The Times quoted an officer, as saying.

Re: Zwierzęta na wojnie

PostNapisane: 2 gru 2009, o 10:16
przez gzyra
Czasem zwierzęta na wojnie służą w ten sposób:

Byk ofiarny od podhalańczyków

Z okazji muzułmańskiego święta Afgańczycy dostali nie tylko życzenia Oprócz życzeń w rodzimych językach, mieszkańcy prowincji Ghazni, gdzie stacjonują nasi żołnierze, otrzymali od nich także niecodzienny podarunek. To żywy byk, który został złożony w ofierze. (...) W przeddzień święta dowódca PKW, którego trzon stanowią podhalańczycy, wraz z delegacją przybył do Departamentu ds. Pielgrzymek i Religii w Ghazni aby ofiarować żywego byka. Zwierzę ufundowali polscy żołnierze. Było to miłe zaskoczenie dla lokalnych władz. Dziękując za życzenia i dar dyrektor departamentu Sadiq Fedaie przyznał, że to pierwszy taki podarunek od wojsk koalicyjnych.

Święto Ofiarowania upamiętnia ofiarę Ibrahima. Muzułmanie składają wtedy w ofierze barana, byka lub kozę. Zwierzę zabija się rytualnie, a mięso dzieli na trzy części: dla potrzebujących, dla krewnych i do spożycia na wspólnej uczcie.

Re: Zwierzęta na wojnie

PostNapisane: 25 lut 2010, o 16:40
przez gzyra
Nagrodą za nieświadomą służbę w wojnie przeciwko obcym ludziom bywa dla zwierząt medal.

Bombowy pies na medal
CZWORONOŻNY SAPER Z AFGANISTANU ODZNACZONY

Nie każdy pies cieszy się spokojnym życiem na kanapie. Niektóre czworonogi ryzykują życiem dla człowieka. Pies-saper, kombatant z Afganistanu, został w środę uhonorowany medalem za odwagę. Ceremonia dekoracji czworonogiego bohatera odbyła się w londyńskim muzeum wojny.
Odznaczonym jest ośmioletni labrador Treo. Udowodnił on, że jest nie tylko najlepszym przyjacielem człowieka, ale i wyśmienitym żołnierzem.

Służył w brytyjskiej armii, w afgańskiej prowincji Helmland. Udało mu się wykryć wiele min, podłożonych przez Talibów. Dzielny labrador trafił dzięki temu do panteonu innych odznaczonych zwierząt: gołębi, koni i kota.


Filmik na tej stronie.

Re: Zwierzęta na wojnie

PostNapisane: 25 lut 2010, o 20:39
przez a_meba
Tu moje tłumaczenie dłuższego tekstu o wykorzystywaniu zwierząt na wojnach: http://paciorkowska.blogspot.com/2010/0 ... wojen.html

Re: Zwierzęta na wojnie

PostNapisane: 1 kwi 2010, o 18:43
przez Gabriela
Delfiny są wykorzystywane do wyszukiwania min podwodnych. Według osób zamieszanych w ten proceder, delfinom nic się nie złego dzieje. Poza tym, to już ode mnie, że są wychwytywane z ich naturalnego środowiska życia i wyrywane z rodzinnego stada, transportowane, przetrzymywane w małych zbiornikach, poddawane tresurze, zakłada im się na nosy dziwne rzeczy, i muszą pływać w wodach pełnych śrub okrętowych, min i spadających pocisków. Lwy morskie także są tresowane do wykrywania wojennych obiektów.

Jak fajnie wykorzystywać delfiny tutaj:
http://www.spawar.navy.mil/sandiego/tec ... nting.html
http://news.nationalgeographic.com/news ... phins.html

I treść petycji przeciwko wykorzystywaniu delfinów jako wojennych agentów, kierowanej do b. sekretarza obrony USA:
http://www.petitiononline.com/navydolp/petition.html

w której między innymi czytamy:

Most dolphins are kidnapped for aquariums, academic centers and research and training facilities from their pods and families at sea by ‘aqua cowboys’ who use speedboats to corner a group of dolphins and net the young. Much of what we know about the training of dolphins of war is based on the testimonies of ex-Navy trainers. It has been reported that dolphins were beaten, kicked and starved as aids in training. There are also allegations that dolphins that have become old and of no use to the Navy any more were dumped at sea without proper rehabilitation. Those that escape often have muzzles on their snouts or rostrums that prevent them from eating. It would be naďve to assume that positive reinforcement is all it takes to train dolphins. Being wild animals, once they have had their fill of fish, dolphins are known to wander off-duty. Training dolphins would therefore be likely to involve a degree of punishment. In 1990, the use of dolphins to guard Trident submarine bases were challenged by animal rights groups. Official documents released at that time revealed that 13 had died in Navy hands, reinforcing the belief that gross mistreatment had taken place in the training of dolphins.

Re: Zwierzęta na wojnie

PostNapisane: 7 kwi 2010, o 16:53
przez gzyra
Tekst o różnych zwierzętach, które nie rozumiejąc wojny, były wcielane do wojska (podkreślenia moje).

Był sobie miś...

Znacie? Znamy, znamy! To posłuchajcie. Był sobie miś... Tak, to historia o niedźwiedziu przygarniętym przez żołnierzy (...) Przewodnikiem po tej historii jest dziś Krystyna Ivell, która w Instytucie Polskim i Muzeum im. gen. Sikorskiego w Londynie przygotowuje wystawę poświęconą właśnie niedźwiedziowi Wojtkowi. (...)

Tak na prawdę to na początku były dwa misie, bracia: Wojtek i Michał, ale żołnierzom Michał nastręczał tyle kłopotów, że oddali go do ZOO jeszcze w Persji. Bardziej ufny i grzeczny Wojtek pojechał z nimi, bo był przeciwieństwem brata. A przełożeni przymykali oko, bo dla żołnierzy miś-maskotka był wielką uciechą. Zresztą wkrótce Wojtka wcielono do 22 Kompanii, co dla niedźwiedzia-żołnierza było o tyle ważne, że otrzymał swój przydział jedzenia. Już był na tyle duży, że nie zadowalał się mlekiem. Uwielbiał piwo. Ponoć po wypiciu duszkiem „złocistego płynu” jeszcze przez dłuższą chwilę wpatrywał się jednym okiem, czy aby na pewno butelka jest pusta. Sięgał też po papierosy, które po prostu jadł. Żołnierze uwielbiali Wojtka.

Krystyna Ivell przypomina, że zwierzęta-maskotki w wojsku to nie tylko miś-Wojtek.

– Taki zwierzak wśród żołnierzy to fantastyczna podbudowa psychiczna – mówi pani Krystyna. – Znane są rozmaite przypadki kompanijnych czy pułkowych psów, kotów czy małpek. Lotnicy mieli swoje kaczki i gęsi. Pamiętam w jednym z obozów na Bliskim Wschodzie żołnierza, którzy miał swojego zwierzęcego pupilka dosłownie za pazuchą. To była łasiczka, która ciągle wędrowała mu po karku i ramionach i raz po raz znikała pod bluzą. Ja sama w tamtych czasach w Palestynie miałam przez kilka miesięcy kameleona! Bardzo przeżywałam, gdy przyszedł czas na szkołę i musiałam się z moim małym przyjacielem rozstać – uśmiecha się dziś pani Krystyna.

Najsłynniejszą w polskim wojsku była Baśka Murmańska – niedźwiedzica polarna, która – jak wieść niesie – salutowała samemu marszałkowi Piłsudskiemu. Jej historia zaczyna się w 1917 roku w Archangielsku, tam przeszła z rąk podchorążego Karasia (rozkazem dziennym L. 33, par. 8) do baonu Wojska Polskiego na Murmanie „z nominacją na córkę regimentu i zaliczeniem na wikt w Kompanii Karabinów Maszynowych”.
W niepodległej Polsce murmański batalion znalazł się w Modlinie, a wraz z nim Baśka. I jako „córka regimentu” zabrana została do Warszawy w dniu parady i przedstawienia batalionu Naczelnikowi. Jeszcze w Archangielsku Baśkę nauczono maszerowania na dwóch łapach w rytm werbla, mogła więc godnie reprezentować batalion.

Niedźwiedzica nie zawiodła. Jak pisze Eugeniusz Małaczewski, w opowiadaniu „Dzieje Baśki Murmańskiej”: „Podczas defilady Baśka wywołała w tłumie prawdziwy entuzjazm: piękny był widok, gdy szła na tylnych łapach, dorównując wzrostem swemu kapralowi, krok w krok z nim i z resztą oddziału, zaś w momencie przypisanym ustawą, zwróciła łeb do Naczelnika, salutując go dziarsko, jak szeregowy żołnierz z marszu... Istna burza oklasków była nagrodą Baśki”.

Żołnierskie losy

Miś Wojtek trafił z Egiptu do Włoch razem żołnierzami. Ponoć zdecydowało hasło: „Niedźwiedź płynie, bo budzi ducha wojennego w polskim żołnierzu”. Anglicy nie mieli z czym dyskutować. Tym bardziej, że w polskim zwierzyńcu była jeszcze małpka Kasia, dwie świnki morskie, pies i gołąb.

O wyczynach misia pod Monte Cassino wszyscy wiemy. Jego dźwiganie ciężkich pocisków artyleryjskich i skrzynek z amunicją stały się legendarne. A stylizowany wizerunek Wojtka z pociskiem w łapach został oficjalnym symbolem kompanii.

Ten symbol jest żywy do dziś. Niedźwiedzia-żołnierza uhonorowano tablicą pamiątkową w ZOO w Edynburgu, tam też w listopadzie 2008 r. stanął jego pomnik. Dobrze znamy Wojtka z hallu Instytutu Polskiego i Muzeum im. gen. Sikorskiego w Londynie, w Imperial War Museum jest pamiątkowa tablica. Także w Canadian War Museum w Ottawie zadbano o pamięć o Wojtku stosowną plakietą.
Stał się w ten sposób niedźwiedź Wojtek trwałą częścią pamięci o wojnie. W nasze losy polskie wpisał się na długim szlaku od Persji, przez Włochy po Szkocję. Trzeba tę pamięć pielęgnować.


Więcej na tej stronie.

Re: Zwierzęta na wojnie

PostNapisane: 30 cze 2010, o 20:37
przez gzyra
Pies na wojnie "kupuje sprytem"

Dana jest żołnierzem, profesjonalistą. Ma etat w armii. Jest psem specjalnym do wyszukiwania materiałów wybuchowych, broni i amunicji. Podczas patroli w Afganistnie, które czasami trwają długie godziny, pracuje solidnie pomimo zmęczenia i wysokich temperatur.

Na pierwszy rzut oka jest pięknym labradorem jasnej maści, o wielkich ciemnych oczach. Jest maskotką w bazie Ghazni. W Polskim Kontyngencie Wojskowym w Afganistanie służy w sumie siedem psów. Dana jest nieomylna, a pracuje w bardzo trudnych warunkach. Temperatury letnie w Afganistanie są bardzo wysokie. Pies, w przeciwieństwie do człowieka, nie poci się przez skórę i nie oddycha przez całe ciało. Znacznym udogodnieniem są specjalne kamizelki chłodzące, których niestety w Polsce nie można kupić.

Pies ze swoim przewodnikiem sierż. Mirosławem Lisem stanowią zgrany zespół. Przewodnik bacznie obserwuje działanie psiego partnera. Tylko on, znając jego gesty i zachowanie potrafi rozpoznać, czy pies coś wykrył. Podczas wspólnych patroli z afgańskimi żołnierzami zauważalna jest zmiana ich postawy w stosunku do „psich żołnierzy”. W tutejszej kulturze pies traktowany jest jako zwierzę nieczyste. Afgańczycy, którzy mają możliwość obserwowania psów podczas pracy, zmieniają swoją postawę. Dana, jak mówi jej przewodnik: „kupuje ich swoim sprytem i inteligencją.” (...)

W czasie powrotu z patrolu MRAP, którym się przemieszczali najechał na IED (Improwizowany Ładunek Wybuchowy). Nikomu nic poważnego się nie stało, ale huk, dym i kurz był ogromny. Dana doznała stłuczenia tylnej łapy. Mimo to, bezpośrednio po wybuchu, bez względu na ból i stres pomagała w dalszym przeszukiwaniu terenu. (...)


Całość na tej stronie.

Re: Zwierzęta na wojnie

PostNapisane: 6 lip 2010, o 13:07
przez Paxi
Zwierzęta – ofiary armii


Bite psy, topione kocięta, głodzone konie – o tym wszystkim słyszy się niemal na co dzień w radiu i telewizji. Prasa regularnie donosi o kolejnych przypadkach znęcania się nad zwierzętami. A co z tymi, o których nie wiemy? Których nie zobaczymy na podwórku ani nie obejrzymy w telewizji?

Niewiele się o tym mówi, w końcu zwierzęta – poza psami i kotami – nie cieszą się aż takim zainteresowaniem społeczeństwa. Ludzie słyszą o tym, jak zabijane są w rzeźniach i na fermach futer, jak traktuje się je w cyrkach oraz jak giną porzucone przy autostradach. Jednak mało kto zdaje sobie sprawę, że jest wiele innych sfer, w których wykorzystuje się te bezbronne istoty. Mogłoby się wydawać, że od kiedy wojsko zastąpiło konie czołgami, samolotami i wozami pancernymi, nie można mu już zarzucić okrucieństwa wobec zwierząt. A jednak...

„Nie miały wyboru”
Wymieniając liczbę cywilów, którzy giną podczas działań wojennych, zazwyczaj pomija się zwierzęta. A przecież także one, nie biorąc udziału w wojnie, giną od ładunków wybuchowych, bombardowań dywanowych czy „zwykłych” walk. Umierają również z głodu, gdy opiekunowie porzucają je lub sami giną od kul.
W dziewięćdziesiątą rocznicę wybuchu I wojny światowej w Londynie przy Park Lane postawiono pomnik pamięci wszystkich zwierząt, które zginęły podczas konfliktów zbrojnych w latach 1914–1918. Na monumencie znajdują się dwie inskrypcje, jedna wyjaśnia ideę pomnika, druga, mniejsza, jest komentarzem „They had no choice” – „Nie miały wyboru”.



całość:
http://www.mobilnekobiety.pl/rodzinna/p ... ary-armii/

Re: Zwierzęta na wojnie

PostNapisane: 12 lip 2010, o 21:44
przez gzyra