Post 30 cze 2010, o 17:17

Warunki członkostwa w Empatii są przejawem dyskryminacji?

Dostaliśmy maila, w którym wegetarianizm jako warunek członkostwa w Empatii został określony jako absurdalny, dyskryminujący, rasistowski i stanowiący formę wywyższania się. Co o tym sądzicie? Wrzucam swoją odpowiedź na tego maila.

__

Witaj,

Nie jesteś pierwszą, która zwraca nam uwagę, że warunek wegetarianizmu przy członkostwie jest kontrowersyjny. Od początku działania Empatii (czyli od 2004 roku) było kilka podobnych maili.

Nie ma chyba w tym przypadku mowy o dyskryminacji. Może ona dotyczyć sytuacji, kiedy coś (np. opieka zdrowotna) należeć się powinno każdemu, a ktoś to coś chce ograniczyć do wybranej w arbitralny sposób grupy. Stowarzyszenia natomiast zakładają podobnie myślący na jakiś temat ludzie, są to przedsięwzięcia prywatne. Nie muszą być z założenia otwarte dla wszystkich. Stowarzyszenie samodzielnie i demokratycznie ustala zasady, na jakich działa, pisze statut, poddaje go ocenie sądu, w końcu zostaje oficjalnie zarejestrowane. Może być, powiedzmy, stowarzyszenie nurków głębinowych. Członkowie stowarzyszenia zdecydują w demokratyczny sposób, że członkostwo musi się wiązać z umiejętnością nurkowania powyżej 10 mterów w głąb wody. Czy jest w tym coś złego, dyskryminującego? Zauważ, że członkostwo w stowarzyszeniu nie jest jedyną formą współpracy z organizacją. W rzeczywistości wiele osób współpracuje z nami, wspiera nas, nie będąc wegetarianami czy weganami. Nikt ich nie pyta o to, czy nimi są, czy nie.

Powód, dla którego kiedyś ustalony został warunek wegetarianizmu był prosty. Zastanawialiśmy się (nie było, o ile mogę sobie przypomnieć, jednomyślności), czy gdybyśmy walczyli np. o prawa dziecka nie byłoby rozsądne ustalenie, że członkami stowarzyszenia powinni być tylko ci, którzy nie biją dzieci i nie zmuszają ich do pracy. Stwierdziliśmy, że byłoby to rozsądne, bo jak budować wiarygodne stowarzyszenie w oparciu o członkinie i członków, którzy prywatnie łamią zasady, które chcą promować w organizacji. W przypadku stowarzyszenia działającego dla zwierząt uznaliśmy za rozsądne minimum właśnie wegetarianizm. Podobała nam się zasada, że wymagamy od ludzi uporządkowania swojego podwórka zanim zaczną porządkować czyjekolwiek inne. Chcieliśmy i chcemy, żeby to, co mówimy i postulujemy, było spójne i konsekwentne. Sprzeciw np. wobec wykorzystywania zwierząt w cyrkach jest czymś cennym, ale naszym zdaniem jest o wiele cenniejszy jeśli jest częścią spójnego światopoglądu polegającego na podobnym traktowaniu podobnych przypadków. Jeśli sprzeciwiamy się zmuszaniu zwierząt do pracy w cyrkach, przemocy wobec nich, robieniu z nich karykatur, powinniśmy w ten sam sposób podważać wszystkie inne sposoby wykorzystywania zwierząt. Nie ma mocnego powodu, żeby robić inaczej.

Decyzja o ustaleniu zasad przyjmowania nowych członkiń i członków zapadła jakieś 6-7 lat temu. W tej chwili widzę tu jeden problem. Te kilka lat temu wegetarianizm wydał nam się oczywisty również dlatego, że jako wybór sposobu życia był dla ludzi w miarę łatwo dostępny. Empatię od początku tworzyli i wegetarianie i weganie, przy czym stopniowo wegan było coraz więcej. Myśleliśmy, że ustalenie minimum wegetarianizmu to dla ludzi w E. będzie zaledwie punkt wyjścia do dalszych zmian, w kierunku weganizmu. Traktowaliśmy wegetarianizm jako wstęp do weganizmu. W tej chwili nie jesteśmy pewni, czy to w taki prosty sposób działa. O ile zdążyłem zauważyć, nie zawsze. Mamy więc w stowarzyszeniu wegatarian, chociaż mentalnie stowarzyszenie jest już na wskroś wegańskie. Jego program, idea, strategia, mają charakter wegański. Sprzeciwiamy się każdej formie wykorzystywania zwierząt. Nie zajmujemy się regulacją tego wykorzystywania, a promowaniem odrzucenia wykorzystywania. W życiu codziennym to odrzucenie nazywa się weganizmem. Wciąż jednak są w stowarzyszeniu wegetarianie, którzy korzystają z produktów odzwierzęcych - i to jest moim zdaniem sprawa do dyskusji i zastanawiania się na ile jest to akceptowalne. Drogi wyjścia są trzy:

  • nadal akceptować wegetarianizm Empatyków jako etap pośredni, impuls w stronę weganizmu, chociaż wiemy już, że nie ma prostego mechanizmu, że "wegetarianizm powoduje weganizm"
  • zrezygnować z jakichkolwiek warunków członkostwa tego typu, tzn. na podobnych zasadach dopuszczać ludzi pijących krowie mleko i jedzących jajka i jedzących mięso. Wydaje się to logiczne. Dla każdego z tych produktów są więzione, kaleczone i zabijane zwierzęta, czemu więc akceptować akurat rezygnację z mięsa, a nie akceptować rezygnacji np. wyłącznie z jajek i nabiału?
  • postawić warunek weganizmu przy członkostwie.

Nie wiem jakie jest w tej chwili zdanie większości w Empatii na ten temat. Na ostatnim Walnym w październiku 2008 tego nie dyskutowaliśmy, bo dotychczasowy zapis nikomu w E. nie wydawał się kontrowersyjny. Kolejne Walne mamy na jesieni tego roku i ja będę tym, który zapyta jak Empatia zamierza traktować tę sprawę w przyszłości.

Jeśli chodzi o "lepszość" - nie traktujemy wegetarian jako lepszych od mięsożerców, a wegan jaki lepszych od wegetarian. To, czy człowiek jest dobry i wartościowy nie zależy wyłącznie od tego jak traktuje zwierzęta. Nie powinniśmy uogólniać w ten sposób, że weganie są "najlepsi", że są najlepszymi ludźmi. To jednak, że takie uogólnienia są bez sensu nie oznacza, że nie możemy oceniać postaw w ramach jakiegoś aspektu życia, np. w sprawie wykorzystywania zwierząt. W tym sensie lepszy jest ktoś, kto nie kopnie psa od tego, który go kopnie. Lepszy jest ten, który nie zapłaci za produkt powstały kosztem zwierząt od tego, który zapłaci i tym samym tworzy popyt, będący powodem cierpienia i śmierci. W sprawach oceny należy moim zdaniem zachować sporo pokory. Świat jest bardzo skomplikowany. Ktoś, np. weganin, może kupować produkt roślinny, którego produkcja kończy się eksterminacją wielu zwierząt (jak np. olej palmowy). Czy jest lepszy czy gorszy od kogoś, kto zjada raz na miesiąc niewegańskie ciastko z odrobiną mleka krowiego z ekologicznego gospodarstwa?