Strona 9 z 10

Re: Dlaczego można nie lubić Empatii?

PostNapisane: 21 gru 2009, o 22:17
przez xpert17
Wątek poszedł swoimi torami (pierwotnie chodziło w nim trochę o coś innego, przynajmniej IMHO), w takim razie i ja dorzucę tutaj co mi się nie podoba, co chciałbym zmienić w Empatii. Może żeby nie wyszło negatywnie, nie napiszę co jest źle, ale co chciałbym, żeby było (bo nie ma, albo jest mało):

1. działania o charakterze edukacyjnym
Krzykiem na ulicach, pikietami, happeningami nie wszystko się załatwi - być może nawet da się załatwić bardzo bardzo mało, a zwłaszcza jak i tych działań nie ma, bo brakuje do nich chętnych. Organiczna praca u podstaw, kształtowanie właściwych postaw wśród młodzieży - przynoszą dalekosiężne i trwałe rezultaty, ale w długiej perspektywie czasowej, często niemierzalne.

2. strategia
Nie jesteśmy w stanie nagle ustawowo wprowadzić w Polsce weganizm (ani nawet semi-wegetaranizm), ale są konkretne sprawy, które leżą w zasięgu naszych możliwości (i wcale nie wiążą się z kompromisem typu "happy meat" albo "karp z lodu"): może całkowity zakaz działalności cyrków w Polsce, może zakaz hodowli zwierząt na futra, może coś innego, nie wiem. Empatia działa chaotycznie, bez wieloletniego planu. Są dwa wiodące tematy: futra i ryby, ale całe działanie ogranicza się do dwóch "akcji" w roku, incydentalnych, przewidywalnych. Przez pozostałe 364 dni w roku te tematy śpią. Proces planowania strategicznego pozwoliłby opracować wieloletni plan, określić najważniejsze cele do zrealizowania oraz mierzalne wskaźniki do osiągania w kolejnych etapach. Skupiając się na 1-2 tematach można osiągnąć pewne rezultaty nawet w takiej sytuacji jak jest stowarzyszenie - bez pieniędzy, bez pracowników - pod warunkiem, że się wie co się chce w ogóle osiągnąć i jak to zmierzyć.

3. ośrodek myśli prozwierzęcej
Empatia powinna być swoistym think-tankiem w temacie "prawa zwierząt/wyzwolenie zwierząt" (czy jakkolwiek to nie nazwiemy). Nie ma w Polsce innych poważnych grup, które na serio zajmują się takimi kwestiami od strony etyki, filozofii i jeszcze wprowadzają to jakoś w czyn. Praktycznie wszystkie organizacje zajmujące się w Polsce w ten czy inny sposób zwierzętami, to typowe organizacje welfarystyczne albo wręcz hobbystyczne. Poza Vivą chyba nikt nawet nie ociera się o przekaz abolicjonistyczny. Te organizacje, które przebijają się w ogóle z przekazem dotyczącym innych zwierząt niż psy, koty i konie - działają bardzo pragmatycznie (nie oceniam czy to dobrze, czy niedobrze, taką mają strategię i to ich sprawa), a brakuje organizacji wypowiadających się bezkompromisowo. Fundacja Batorego nie robi pikiet ani happeningów, a mimo to jak wypowie się w sprawie przeciwdziałania korupcji, to wszyscy tego słuchają i analizują. Dlaczego w sprawach zwierząt ma się zawsze wypowiadać albo ktoś, kto kocha je jeść, albo młodzież z liceum protestująca przeciwko "wiwisekcji" - a nie kompetentny/a, bazujący/a na dorobku światowej myśli etycznej, przygotowany/a merytorycznie przedstawiciel/ka środowiska abolicjonistów? Stać nas na własnych spin-doctorów.

4. działania o charakterze watchdogowym/monitoringowym
To naturalne rozwinięcie punktu 3. Cały czas uważam, że jednym z ważniejszych i bardziej udanych działań w historii Empatii był raport "Zwierzęta w reklamie mięsa". To nie ważne, że nie odbił się szerokim echem i mainstreamowe media nie dyskutowały o nim miesiącami. Ważne, że go zrobiliśmy. Dla mnie osobiście jednym z ważniejszych moich dokonać było napisanie raportu "Zazielenić fundusze" w Polskiej Zielonej Sieci, chociaż wiem, że tę analizę, której poświęciłem rok pracy, czytało może z kilkanaście osób :-) Nie jest ważne ile osób przeczyta jakiś raport, ważne jest, że ludzie będą mieli świadomość, że ktoś takie raporty przygotowuje, bada, sprawdza. Czy ktokolwiek kiedyś czytał jakiś raport Transparency International albo Oxfamu? Ale samo to, że pewne sprawy są monitorowane, badane, wpływa na zachowanie monitorowanych instytucji, firm, osób. To jest oczywiście proces długofalowy, nie daje rezultatów od razu, nie przynosi takiej satysfakcji jak udział w pikiecie pod cyrkiem. Tyle różnych rzeczy jesteśmy w stanie sprawdzić i opisać i nie potrzebujemy do tego siedziby, działu księgowości oraz milionów złotych. Takie działania Empatia zaczynała wiele razy, a potem porzucała, bo nie były tak smakowite, medialne - np. sprawa zatwierdzania programów występów przez cyrki (do tego potrzeba jednej odpowiedzialnej osoby i cyrki są naprawdę do tyłu!), jest jeszcze parę sposobów na jaki mozna prześladować cyrki - czy projekt "Circuswatch" jest za trudny dla Empatii? Nie. To tylko kwestia strategii i priorytetów.

Oczywiście piszę to wiedząc, że stowarzyszenia typu Empatia po pierwsze - polegają na pracy społecznej swoich członków, po drugie - nie mają środków finansowych. Empatia poza tym jest w tym momencie przygnieciona zaległymi sprawami formalnymi, to też paraliżuje. No, ale skoro tak ten wątek zdryfował, no to napisałem, co wiedziałem.

Re: Dlaczego można nie lubić Empatii?

PostNapisane: 23 gru 2009, o 13:24
przez K.Biernacka
Paxi napisał(a):a ja tak kilka w jednym- to co w Empatii mi sie podoba i co uwazam za negatywne.

+
1) Macie super forum. nie pisze tego z przekasem, po prostu jest "przyjemniejsze", czytelniejsze i łatwiej sie w nim wyszukuje interesujacy temat niz np na forum Vegie (ktore powinno byc mi blizsze w pewnym sensie, jednak na to wchodze czesciej i wiecej sie na nim udzielam)
2) wybory do zarzadu i spojnosc organizacji. To jest niewatpliwa wyzszosc stowarzyszenia nad innymi formami organiacji.

--
1) niewiele wychodzicie poza teoretyzowanie. nie watpie, ze w swoim zyciu dokonujecie wielu zmian, ale nie zauwazam ostatnio (a szkoda) Empatii na akcjach wychodzacych DO ludzi. To co Darek slusznie zauwazyl- brakuje Empatykow na ulicy, w mediach, skupieni na forum zdajecie sie zapominac, ze trafiaja na nie ludzie juz zainteresowani tematem.
Wczoraj byl w Wawie happening na Dzien Ryby. Poza Marta M. (ktorą od dluzszego czasu bardziej utozsamiam z Vivą jednak) z Empatii nie widzialam nikogo. A nie byl to welferystyczno-klubogajowo*-niewiemjaki happening. Warszawscy czlonkowie Stowarzyszenia, w moim odczuciu, nie zrobili nic poza pisaniem na forum i portalach spolecznosciowych/listach mailingowych.
2) Ostatnio empatia wydaje mi sie stowarzyszeniem martwym. Widac to nawet w newsletterach, w ktorych przewaza info o tym, co dzieje sie na forum... Wirtualny aktywizm tez jest wazny (juz niedlugo pojawi sie o tym tekst na blogu vivy), ale bez podparcia w postaci akcji w rzeczywistym swiecie na niewiele sie zdaje.
Łatwo jest krytykowac promowanie (np przez KG) tzw lepszych metod usmiercania ryb czy kupowania juz zabitych, ale po co, skoro samemu nie ma sie NIC (lub ma sie niewiele) czym mozna by sie w tym roku pochwalic? Kilkudziesiecioosobowa (badz tez kilkuset, nie pamietam) demonstracja w jednym z miast, bez wzgledu na swoj przekaz, pomogla moim zdaniem chocby o tyle, ze zwrocila uwage mediow i ludzi na sam temat. W tym czasie ze strony Empatii nie zauwazylam zadego ruchu w tym kierunku (nie licze np wysylki materialow, poniewaz nie slyszalam o zadnych efektach, a w pierwszej fazie trafiaja one do subskrybentow empatycznego newslettera-ludzi juz zaznajomionych z tematem).

*bez urazy dla czlonkow Kluby Gaja, ale chyba zdaja sobie sprawe z tego, do jakiej organizacji należą...


Nie za bardzo rozumiem przeciwstawiania teorii (poglądów, ich analizowania, pogłębiania wiedzy, szukania wiarygodnych źródeł, uzasadniania poglądów ich ewolucji) praktyce (organizowaniu pikiet, happeningów, prezentacji itp.)

Nie rozumiem też przeciwstawiania świata wirtualnego (internetu, stron internetowych, forów) światowi realnemu (ulicy, szkole, domowi kultury).

Często widzę podobne zarzuty, gdzie teoria i świat wirtualny to "nicnierobienie", podczas gdy praktyka i świat realny to właściwy i prawdziwy aktywizm.

Uważam wszystkie te formy za wartościowe i wzajemnie się uzupełniające. Co więcej, aktywizm bazujący wyłącznie na intuicji i odruchu serca, niepoparty teorią, wiedzą i ewoluującymi poglądami może być nie tylko nieskuteczny, ale wręcz kontrproduktywny.

Świat wirtualny, przy dzisiejszej popularności internetu, jest tak realny i prawie równie dostępny jak świat rzeczywisty. Jest ogólnie dostępnym medium o dużym spektrum oddziaływania. Intensywne wykorzystywanie go to docieranie potencjalnie do wielu ludzi. Zresztą wszyscy aktywiści chcą, by ich akcje w realu znalazły się w internecie sfilmowane, lub opisane.

Empatia owszem kuleje teraz pod względem aktywizmu w realu (pikiety, happeningi itp.) ale robimy całkiem sporo odnośnie pogłębiania i prezentowania wiedzy, analizowania i przedstawiania teorii, bez której praktyka potrafi iść bardzo dziwnymi ścieżkami, pracujemy nad rzetelnym przedstawieniem weganizmu, z czego wynika, z czym się wiąże, do czego prowadzi.

Dzielić ludzi na przekonanych i nieprzekonanych to wielkie uproszczenie. Wśród ludzi mniej lub bardziej zainteresowanych zwierzętami są chociażby niewegetarianie i wegetarianie i weganie. Potem są ludzie, którzy wiedzą mniej lub więcej na temat tego jak zwierzęta są eksploatowane i zabijane dla mięsa. Są ludzie, którzy nie wiedzą, albo nie chcą myśleć o tym, że każda eksploatacja, nie tylko dla mięsa źle się dla zwierząt kończy, w większości również ubojem. Jest sporo mitów na temat jedzenia mięsa, nabiału i jaj, ale również sporo niewiedzy i mitów na temat weganizmu. Jest sporo wegetarian, którzy są zainteresowani weganizmem, ale chyba jeszcze więcej wegetarian, którzy od weganizmu stronią – mają do niego takie podejście jak osoby jedzące mięso do wegetarianizmu (że to wydziwianie, że niepotrzebne, że trudne, że niezdrowe).

Nasze forum w założeniu ma spełniać rolę edukacyjną, staramy się na nim pisać wartościowe pod względem treści teksty, przekazywać ważne info, tak w kwestiach praktycznych jak i teoretycznych. Nie jesteśmy tu raczej dla pogaduch i dlatego, że "lubimy sobie poklikać w klawiaturę". Kontakt z tematem jaki ludzie mają podczas pikiet, happeningów, spotkań – ważny, nie umniejszam! – wymaga jednak pogłebiania i poszerzania. To staramy się robić tak poprzez stronę, jak interaktywnie poprzez forum. Nie mogę się więc zgodzić, że na forum trafiają ludzie "przekonani" (=z pełną wiedzą, utrwalonymi poglądami) i czytają sobie dla przyjemności, czy bo akurat nie mają co zrobić z wolnym czasem. Trafiają tu na pewno ludzie zainteresowani, ale zainteresowanie to dopiero początek, czy środek drogi. Materiały i info, które gromadzimy, przekazujemy, poddajemy dyskusji to szansa, żeby to zainteresowanie miało ciąg dalszy, miało szansę ewoluować. Sami też ewoluujemy, uczymy się. Uważam to za wartościowe i ważne.

Re: Dlaczego można nie lubić Empatii?

PostNapisane: 30 gru 2009, o 09:34
przez wawrzyn
xpert17 napisał(a):
1. działania o charakterze edukacyjnym
Organiczna praca u podstaw, kształtowanie właściwych postaw wśród młodzieży - przynoszą dalekosiężne i trwałe rezultaty, ale w długiej perspektywie czasowej, często niemierzalne.


W krakowskiej vivie i na zjazdach aktywistów kilkakrotnie o tym była już mowa.

w krakowie przy kampanii dotyczącej weganizmu zaczęliśmy właśnie tego typu działania edukacyjne. Zrobiliśmy:
- "akcja informacyjna dla szkół gastronomicznych" - uczniów tych szkół (przyszłych kucharzy i właścicieli restauracji) poinformowaliśmy o weganiźmie. Zrobilismy to trochę od innej stroni niż zazwyczaj jest to robione. Otóż nie skupiliśmy się na przekonywaniu ich do zostania weganami, ale na zaznaczeniu kulinarnych potrzeb wegan. Chcieliśmy aby rozumieli że istnieje niezaspokojony popyt na wege jedzenie, oraz co dla weganina znaczy ta dieta. Tą akcję postanowiliśmy kontynuować podczas tygodni wegetarianizmu.
- " akcja informacyjna dla stołówek studenckich " - akcja ta była skierowana do osób układających jadłospisy w tych stołówkach. Chcieliśmy zwrócić uwagę na to że są wśród studentów weganie którzy przy obecnych jadłospisach nie mogą z tych stołówek korzystać. Zaznaczone także było że dania wegańskie są tańsze i bardziej pożywne niż obecnie serwowane. Ostatecznie akcja wyglądała tak że jedna osoba chodziła z listem i ulotką po tych decydentach i trochę z nimi rozmawiała.
- "akcja informacyjna dla stołówek szkolnych" - podobnie jak przy studenckich stołówkach.

Teraz podczas ferii kilka osób z krakowskiej vivy będzie organizować warsztaty plastyczno/artystyczne dla młodzieży mieszkającej na wsi.
Dokładnie nie wiem jak to będzie wyglądać ponieważ nie byłem na spotkaniu na którym to ustalano. Wiem tyle że pieniądze na dojazd i wyżywienie będą pochodzić z jakiegoś funduszu, noclegi będą w szkołach tamtejszych. Wegetarianizm będzie tylko dodatkiem. Dziewczyna która to zaproponowała już to robiła wcześniej.

Na ostatnim zjeździe w krakowie była osoba która pracowała (albo pracuje w szkole) i mówiła w jaki sposób można tam szerzyć prawa zwierząt, szkoda że E. nie uczestniczyła w tym może zostałyby podjęte jakieś ustalenia konkretne i plan działania.

xpert17 napisał(a):Krzykiem na ulicach, pikietami, happeningami nie wszystko się załatwi - być może nawet da się załatwić bardzo bardzo mało


Samymi pikietami rzeczywiście nie zrobi się nic, ale działaniami im towarzyszącymi można zrobić b. dużo.
Wydaje mi się nawet że jest odwrotnie, że pikiety są jedynie dodatkiem do działań im towarzyszących.
Działania towarzyszące to np. reklama akcji poprzez plakaty, fora, rozmowy w stacjach radiowych i tV.
W mediach istniejemy przecież tylko dzięki pikietom i happeningom!
Kiedyś rok po zamieszczeniu informacji na jakimś forum o TW zdębiałem gdy pod moim postem było prawie 300 komentarzy!
W krakowie plakaty robimy tak aby służyły przede wszystkim przekazywaniu przesłania akcji a nie tylko stanowiły zaproszenie do przyłączenia się do niej.

P.S. Krzysztofie nieprawdą jest że ostatni zjazd E. był zorganizowany tak aby osoby biorące udział w pikiecie antyfutrzarskiej mogły w nim uczestniczyć. Obydwie rzeczy były tego samego dnia i w nakładających się godzinach. Pikieta rozpoczęła się o godzinie 12:00 i trwała do 17:00 + później jeszcze posiłek dla uczestników, spotkanie E. rozpoczęło się o godzinie 13 albo 14 tego samego dnia. Żadna z osób będąca na całej pikiecie nie była na waszym spotkaniu. Smutne jest to że postanowiliście robić swoje spotkanie w dniu 18.X na który była zaplanowana pikieta dopiero gdy dowiedzieliście się o niej, wcześniej tego terminu nie braliście nawet pod uwagę. Nie zmieniliście swojego zamiaru nawet jak zaproponowałem że na 19.X (dzień po pikiecie) załatwię wam salę i że będziecie mieli nocleg z 18 /19 i jedzenie zapewnione.

Re: Dlaczego można nie lubić Empatii?

PostNapisane: 2 sty 2010, o 00:46
przez Adam Gac
Empatii można nie lubić za Gzyrę.
Darek jest bezkompromisowy. Wyraża opinie niepopularne nawet pośród aktywistów działających dla zwierząt. Potrafi mocno dać się we znaki w dyskusji swojemu adwersarzowi poprzez cięty język, wyszukane słownictwo oraz polot (o znajomości tematu na który się wypowiada nie wspominam bo to już jest truizm). Przy tym bardzo często ma rację co jest jeszcze dotkliwsze dla jego partnera w dyskusji stojącego na przeciwległym biegunie. Na dodatek Gzyra jest osobą w Empatii przez niektórych postrzeganą jako guru.
To tyle wazeliny, a teraz element krytyki.

Darek pisałeś jakiś czas temu na liście dyskusyjnej Inicjatywy Warszawskiej, że Olga Tokarczuk je mięso.
napisałeś dokładnie:
,, ... Wątek o Tokarczuk i wiele cytatów (włącznie z tym, że je mięso)... "

Myślę, że w takim stwierdzeniu jest tyle prawdy co w następującej konstatacji: ,,Gzyra podczas dyskusji w mediach używa wulgarnego języka."

Re: Dlaczego można nie lubić Empatii?

PostNapisane: 2 sty 2010, o 10:41
przez xkidslovefruitx
K.Biernacka napisał(a):Świat wirtualny, przy dzisiejszej popularności internetu, jest tak realny i prawie równie dostępny jak świat rzeczywisty.

Ale głównie dla osób młodszych, raczej wykształconych i raczej z klasy średniej. Jeśli komuś poza ten obręb nie zdarza się wychodzić, to może faktycznie wydawać się, że cały świat tak wygląda.

i nie szafowałabym tą "kontrproduktywnością". To duży zarzut - zakłada, że osoby, które działają na rzecz zwierząt, tak naprawdę szkodzą całemu ruchowi. A jakie na to dowody? Wyliczenia? Statystyki?

Pozwolę sobie wrzucić przydługi cytat. Może niektórzy już znają.

Feminizm stawia również wyzwanie wszystkim pro-zwierzęcym aktywistom – należącym i nienależącym do ALF
– dotyczące kooperacji, koordynacji, koalicji i komunikacji. Ponieważ walki o zmiany społeczne były najbardziej
skuteczne, kiedy stosowano różnorodność taktyk w kontekście skoordynowanej strategii, te zasady feministycznej
praktyki mogą pomóc nam zbudować bardziej skuteczny ruch wyzwolenia zwierząt.
Kooperacja oznacza, że przynajmniej nie zakłóca się działalności swoich sojuszników, a jeśli to możliwe,
wspomaga się ich pracę. Reszta ruchu wyzwolenia zwierząt musi uznać ALF za sojusznika i vice versa.
Mainstream’owi rzecznicy praw zwierząt nie muszą starać się dystansować wobec ALF i na pewno nie powinni
starać się wyszukiwać powodów dla publicznego krytykowania ALF. Z kolei aktywiści ALF nie powinni potępiać
działaczy, którzy starają się działać na rzecz poprawienia warunków życia zwierząt w okresie, kiedy wyzwolenie
nie zostało jeszcze osiągnięte. Nie ma po prostu żadnych dowodów wspierających ideę, że działalność ALF lub
działalność osób walczących o poprawę warunków życia zwierząt w jakikolwiek opóźnia walkę o wyzwolenie
zwierząt. Zarówno działania ALF jak i reformy warunków życia dążą do poprawienia życia konkretnych zwierząt
w konkretnym momencie, a zwierzęta nie dały nam żadnych wskazówek, że życzą sobie żebyśmy zaprzestali
działalności na ich rzecz.
Kooperacja wykraczająca poza wzajemny szacunek rozciąga się na koordynację działań. Koordynacja nie musi
oznaczać dyskusji w poprzek podziału na działalność jawną i podziemną. Kiedy dla przykładu pojawia się w
mediach wiadomość o rajdzie ALF na kurzą fermę, jawnie działające grupy mogą kuć żelazo póki gorące i
natychmiast zorganizować spotkania, lobbować wśród prawodawców, albo publikować materiały edukacyjne czy
listy do gazet na temat ferm kurzych. Analogicznie, kiedy komórka ALF zauważy, że jawnie działająca lokalna
organizacja planuje kampanię na temat jajek, może być to dobry czas, aby zebrać się i ujawnić materiały na temat
tego, co dzieję się za zamkniętymi drzwiami lokalnej kurzej fermy.
Koalicja idzie o krok dalej niż koordynacja i wymaga pewnej dozy komunikacji, która może nastąpić przez zaufaną
trzecią stronę. Potencjalne zyski warte są wysiłku. Jeśli dla przykładu szereg organizacji zgodzi się przez pewien
okres czasu skupiać na kwestii mleka – przy czym każda z nich zajmie się tematem z własnej perspektywy i przy
pomocy wybranych przez siebie taktyk – wówczas zarówno opinia publiczna jak i rząd na każdym kroku spotka się
z innymi aspektami problemu, podobnie jak wtedy, gdy zarówno Czarne Pantery jak i Southern Christian
Leadership Convention znalazły się wśród różnorodnych grup walczących z segregacją.
Uczciwa i odpowiedzialna komunikacja jest kolejną ważną zasadą praktyki feministycznej. W dłuższej
perspektywie może to prowadzić do stworzenia mostu pomiędzy ALF a mainstreamowymi działaczami na rzecz
zwierząt. W kontekście komunikacji, odpowiedzialność i uczciwość oznacza przyznawanie się do swoich uczuć,
chęć wspierania opinii faktami, bezwzględne egzaminowanie własnych przypuszczeń. Dzięki temu podczas debaty
z sojusznikami, nie stwierdzi się: „utrudniasz nam wszystkim działanie” albo „nie wierzysz tak naprawdę w
wyzwolenie”, ale raczej, „sądzę, że twoje taktyki mają zły wpływ, ponieważ” albo „twoje działanie daje mi
poczucie dyskomfortu, ponieważ” uzasadniając jednocześnie swoje stwierdzenia. Możesz nawet powiedzieć:
„Uważam, że to nie w porządku, że ty... ponieważ...” dopóki trzymasz się tematu zachowania i powstrzymujesz się
przed odnoszeniem się do uczuć lub motywacji innych osób. Praktyka feministyczna wymaga przyjęcia, że inna
osoba (lub grupa) działa w dobrej wierze, chyba, że masz solidne dowody aby stwierdzić, że tak nie jest. Oznacza
to powstrzymywanie się przed nazywaniem aktywistów ALF „lekkomyślnymi” czy „destruktywnymi” tak jak
gdyby nie brali udziału w uzasadnionej, nawet jeśli spornej, strategii zmiany społecznej. Oznacza to również
trzymanie za słowo osoby, która wierzy, że działalność na rzecz dobrobytu zwierząt prowadzi ostatecznie do ich
wyzwolenia. Otwarta dyskusja jest świetna dopóki stwierdzamy, że nie ma sposobu, aby z całą pewnością
stwierdzić, które działania przyczyniają się do całkowitego wyzwolenia zwierząt dopóki to wyzwolenie nie
zostanie osiągnięte. Ale konfrontacja tezy i antytezy nigdy nie doprowadzi do powstania syntezy w atmosferze
wyzwisk i niszczenia wizerunku drugiej strony.

pattrice jones - "Matki z Kluczami Francuskimi" (z Terrorists or Freedom Fighters?)

Re: Dlaczego można nie lubić Empatii?

PostNapisane: 24 sty 2010, o 16:17
przez gzyra
Adam Gac napisał(a):Na dodatek Gzyra jest osobą w Empatii przez niektórych postrzeganą jako guru.


Jeśli tak jest, to jest to cholernie smutne i należałoby to leczyć.

Darek pisałeś jakiś czas temu na liście dyskusyjnej Inicjatywy Warszawskiej, że Olga Tokarczuk je mięso. napisałeś dokładnie:
,, ... Wątek o Tokarczuk i wiele cytatów (włącznie z tym, że je mięso)... "


Nie wiem czy to jest odpowiedni wątek. Sama Tokarczuk mówi, że jada mięso.

Re: Dlaczego można nie lubić Empatii?

PostNapisane: 8 lut 2010, o 17:20
przez Paxi
Empatii mozna nie lubic za to, ze mimo zajmowania się wirtualnymi dyskusjami nie ma czasu (ochoty?) na odpisywanie na ważne, wymagajace szybkich odpowiedzi, maile.

Re: Dlaczego można nie lubić Empatii?

PostNapisane: 12 lut 2010, o 21:03
przez AdamZ
Paxi napisał(a):Empatii mozna nie lubic za to, ze mimo zajmowania się wirtualnymi dyskusjami nie ma czasu (ochoty?) na odpisywanie na ważne, wymagajace szybkich odpowiedzi, maile.


Ma czas i ma ochotę, ale decyzje jako stowarzyszenie podejmuje po wewnętrznych dyskusjach a nie natychmiast.

Re: Dlaczego można nie lubić Empatii?

PostNapisane: 9 kwi 2010, o 17:21
przez rise
Moim celem nie jest napisanie dlaczego nie lubię Empatii, bo akurat lubię, i jakoś zależy mi na tym, aby się rozwijała. Chciałbym natomiast w tym wątku podzielić się kilkoma spostrzeżeniami.

Myślę, że głównym problemem jest określenie miejsca Empatii w ruchu na rzecz zwierząt. W tym ruchu działają przede wszystkim organizacje bazujące na aktywistach. Te osoby chcą realnie zmieniać rzeczywistość. Rzeczywistości nie da się inaczej zmieniać niż krok po kroku. Ludzie, którzy chą działać aktywnie w zastanej rzeczywistości muszą widzieć osiągalny cel i efekty swoich działań. Inaczej przestaną być aktywni. Niezależnie od tego jakie mają poglądy stosują czasem półśrodki, aby tylko posuwać się do przodu. To są aktywiści.

Przeanalizujmy pewien przykład.
Niewolnicy pracują w kieratach, dostając głodowe stawki za swoją niewolniczą pracę. Spotyka się aktywista, załóżmy, pan V, i inny działacz, załóżmy, pan E. Obaj chcą zniesienia niewolnictwa, ale mają inne poglądy jak to zrobić. Pan V mówi: pójdę do właściciela niewolników i wymuszę na nim, aby zdjął z niewolników kieraty i zaczął ich właściwie odżywiać. Potem pójdę dalej. Pan E mówi, że w ogóle nie będzie romawiał z właścicielem niewolników, gdyż niewolnictwo jest z gruntu złe, i krzyczy na pana V, że tak nie powinien postępować. Pan E ma w swoich poglądach z pewnością rację, ale rzeczywistość zmieni pan V. Krok po kroku.

W moim przekonaniu Empatia powinna zrezygnować z udawania, że prowadzi realne działania i stać się ostoją praw zwierząt. To jest zupełnie inna pozycja - zmiana świadomości ludzi. Takiej organizacji brakuje i jest bardzo potrzebna. Stawianie się w roli mądrzejszego "między nami organizacjami" i krytykowanie aktywistów jest błędem. W sferze realnych działań Empatia zrobiła już swoje - rozhuśtała cały ruch prozwierzęcy inicjując swoje wspaniałe akcje, Teraz czas na dalszy rozwój, ale i inny status.

Re: Dlaczego można nie lubić Empatii?

PostNapisane: 9 kwi 2010, o 17:52
przez xpert17
rise napisał(a):Pan E ma w swoich poglądach z pewnością rację, ale rzeczywistość zmieni pan V. Krok po kroku.


Zmieni, albo i nie zmieni. Słynne zdanie Karola Marksa o paracetamolu w większości wypadków w historii było jednak prawdziwe. Również właśnie historia zniesienia niewolnictwa (w USA) pokazuje, że nie było tam żadnego zdejmowania kieratów i lepszego odżywiania, tylko po prostu wojna secesyjna.
Oczywiście historia pełna jest też przykładów, gdy rewolucja okazywała się jednak zbyt rewolucyjna, zjadała własne dzieci itp. itd. Tutaj pięknym przykładem jest Wielka Rewolucja Francuska (można pobawić się w odnajdywanie jakichś analogii między panem E. i panem V. a np. jakobinami i kordelierami), która zakończyła się i tak restauracją Burbonów.

Myślę, że niestety nigdy nie wiadomo kto zmieni historię (i czy w ogóle ją zmieni).