Posty: 440
Dołączył(a): 29 cze 2008, o 15:35
dywagacje na temat anarchii ( przeniesiony)
Adam Gac napisał(a):
Ostatnimi czasy od czasu do czasu wpadam sobie do warszawskiego Squatu ,Elby' na Elbląskiej i obserwuję sobie niby anarchizm, który tam kwitnie. Z tego co widzę jest to typowa demokracja a nie anarchizm. Są tam zebrania kolektywu, osób które zamieszkują squat i razem rozmawiają o wspólnych przedsięwzięciach i problemach wspólnie je rozwiązując. Typowa demokracja, gdzie słucha się głosu wszystkich członków danej społeczności. Moim zdaniem z anarchią to ma tyle wspólnego , że po prostu dystansują się maksymalnie od aparatu państwowego panującego ,,na zewnątrz". Jest to jakby mały aparat demokratyczny o szerokiej autonomii od zewnętrznego aparatu demokracji państwowej.
Moim zdaniem anarchia to utopia, w rzeczywistości może istnieć przez krótką chwilę. Gdy nie ma żadnej władzy to zaraz się znajdą ludzie, choćby i byli anarchiści którzy będą chcieli po nią sięgnąć. W naturze nie ma próżni.
pozdrawiam,
--
adam
Adam Z. napisał:
Nie chcę za bardzo off-topicować, może założyć nowy temat ?
Piszesz że osoby zamieszkujące squat razem rozmawiają o wspólnych przedsięwzięciach i wspólnie je rozwiązując. Nie jestem przekonany czy ma to wiele wspólnego z demokracją jaką mamy do czynienia w dzisiejszym świecie. Wydaje mi się że osoby zamieszkujące squot starają się dojść do konsensusu. Nie wychodzą z prostego założenia przegłosowania kogoś (jak to zazwyczaj ma miejsce w demokracji) ale próbują dojść do takiego rozwiązania , które każda ze stron będzie w stanie zaakceptować, czasami rezygnując ze swoich początkowych założeń pod wpływem argumentów innych osób.
Możesz Adam zdefiniować jak Ty rozumiesz anarchię? I nie chodzi mi o definicję "chaos i nieporządek"
Piszesz że " z anarchią ma to tyle wspólnego że dystansują się od aparatu państwowego". Śmieszne trochę zdanie. To ja mogę napisać zdanie: że Darek Gzyra ma z weganizmem tyle wspólnego że stara się w praktycznie maksymalny sposób minimalizować cierpienie zwierząt poprzez unikanie wszelkich produktów zwierzęcych. Dystansowanie się od aparatu państwowego to właśnie clue anarchizmu. Może to nie wszystko ale raczej podstawa.
Wydaje mi się że ludzie zbyt często postrzegają anarchizm jako totalny chaos. Anarchizm nie równa się brakowi organizacji, brakowi koordynacji, przewidywania i planowania. Oczywiście takich anarchistów o których ja mówię, czyli gotowych do konsensusu, o otwartych umysłach wśród tych squotersów wcale nie musi być tak dużo jakbym chciał.AdamZ
Ok Adam, chciałeś to założyłem nowy temat
nie ukrywam, że nie jestem znawcą środowiska anarchistycznego ani też ich ideologii.
Jednak z mojej ogólnej wiedzy lub też jej braku wyłania się taki obraz, że anarchia to tak jak piszesz totalny chaos. Czyli nikt nie ma władzy, każdy robi co chce. Oczywiście wiesz pewnie równie dobrze jak i ja, że taki system długo nie potrwa.
Ty natomiast piszesz, że maksymalne zdystansowanie się od aparatu państwowego jest kwintesencją anarchizmu. Może i tak ale z tego jak ja to widzę jest to po prostu zamiana jednego aparatu innym.
Zauważ, że na squocie Elba koncerty są zazwyczaj płatne, musisz kupić bilet, piwa w barze też Ci nikt nie da za friko. Ochrony formalnej co prawda nie ma ale jak potrzeba to mieszkańcy się skrzykną i stawią opór np ekipie nazioli, która by chciała np przejąć władzę nad squatem.
Wszysto to są elementy systemu. Nie ma tu żadnej anarchii przynajmniej w moim rozumieniu.
Dodam tylko że wcale nie jest tak że nie podoba mi się, to że koncerty są płatne i piwo nie jest za darmo ale z drugiej strony nie zgodzę się z twierdzeniem, że w miejscu takim jak squat Elba panuje anarchia przynajmniej w moim rozumieniu tego słowa.
Tak na marginesie podoba mi się to miejsce i prawdą jest to, że np kino we czwartki jest za free.
pozdrawiam,
--
adam