Strona 3 z 5

Re: duchowość

PostNapisane: 8 mar 2013, o 09:29
przez radek

Re: duchowość

PostNapisane: 9 mar 2013, o 09:36
przez radek
W JAKI SPOSÓB PRZEMAWIA BÓG I DO KOGO?



ten fragment pochodzi z podręcznika duchowości ROZMOWY Z BOGIEM – KSIĘGA PIERWSZA NEAL`A DONALDA WALSCH`A.



(...)Zacznijmy, więc rozmowę od pytania, które nurtowało mnie od dawna: W jaki sposób przemawia Bóg i do kogo? Oto, jaką otrzymałem odpowiedź:


Przemawiam do każdego człowieka. Nieustannie. Rzecz nie w tym, do kogo się zwracam, ale kto mnie słucha.


Zaintrygowany, poprosiłem Boga, aby rozwinął tę myśl. Oto, co rzekł:


Najpierw zastąpimy słowo przemawiać innym, na przykład komunikować. To znacznie lepsze, pełniejsze i trafniejsze określenie. Kiedy rozmawiamy ze sobą, natychmiast stajemy się więźniami słów, które niosą ze sobą niesamowite ograniczenia. Dlatego też rzadko używam słów, aby coś przekazać. Najczęściej komunikuje za pośrednictwem uczuć.
Uczucia są mową duszy.
Jeśli chcesz się przekonać, czym naprawdę jest dla ciebie dana rzecz, zwróć uwagę na to, jakie budzi w tobie uczucia.
Poznanie swoich uczuć czasem sprawia trudność, a jeszcze trudniej przychodzi nam je zaakceptować. Mimo to twoja najwyższa prawda ukryta jest w najgłębszych uczuciach. Chodzi o to, aby do nich dotrzeć. Pokażę ci, jak tego dokonać. Jeszcze raz. Jeśli tego chcesz.


Odparłem, że owszem, pragnę tego, ale w tej chwili bardziej zależy mi na uzyskaniu wyczerpującej odpowiedzi na pierwsze zadane przeze mnie pytanie. Bóg odpowiedział:


Komunikuje również za pomocą myśli. Choć uczucia i myśli często występują razem, różnią się od siebie. Komunikując poprzez myśli często posługuje się obrazami. Z tego względu myśl stanowi skuteczniejsze narzędzie porozumiewania się niż same słowa.
Oprócz myśli i uczuć, wykorzystuje też doświadczenie jako dobitny komunikat.
Jednak kiedy zawiodą uczucia, myśli i doświadczenia, pozostaje mi tylko użyć słów. Ale tak naprawdę słowa są najsłabszym środkiem przekazu, dopuszczają bowiem różne czy wręcz wypaczone interpretacje.


Dlaczego tak się dzieje?


Wynika to z samej natury słów: dźwięków, które oznaczają uczucia, myśli i doświadczenia. To tylko symbole. Znaki. Etykietki. Nie są Prawda. Nie są prawdziwymi rzeczami.
Słowa pomagają zrozumieć. Doświadczenie pozwala wam poznać. Ale pewnych rzeczy doświadczyć nie można. Dlatego dałem wam inne narzędzia poznania, czyli uczucia, a także myśli.
Wy zaś, jak na ironię, tak dalece zawierzyliście Słowu Bożemu, że niemal pomijacie Jego doświadczenie.
W gruncie rzeczy, doświadczenie ma dla was tak niska wartość, że kiedy wasze doznanie Boga odbiega od tego, czego was o Nim nauczono, automatycznie przekreślacie doznanie i obstajecie przy słowach, podczas gdy powinno być dokładnie na odwrót.
Doświadczenie i uczucia, jakie żywicie wobec danej rzeczy, stanowią odbicie tego, co faktycznie i intuicyjnie o niej wiecie. Słowa mogą jedynie starać się przedstawić symbolicznie waszą wiedzę i często wprowadzają do niej zamęt.
Takimi zatem posługuje się narzędziami, lecz nie wszystkie uczucia, nie wszystkie myśli, nie wszystkie doświadczenia i nie wszystkie słowa pochodzą ode Mnie.
Wiele wypowiadano słów w Moim imieniu. Za wieloma myślami i uczuciami kryją się przyczyny nie będące Moim bezpośrednim dziełem. A dają one początek mnogim doświadczeniom.
Stajecie przed wyzwaniem, jakim jest odróżnienie Boskich przekazów od danych płynących z innych źródeł. Rozpoznanie ułatwi następująca prosta reguła:
Ode Mnie pochodzi twa Najwyższa Myśl, twe Najtrafniejsze Słowo, twe Najwznioślejsze Uczucie. Reszta pochodzi z innego źródła.
Rozróżnienie przestaje być trudne, gdyż nawet początkujący adept bez kłopotu może określić, co stanowi Najwyższe, Najtrafniejsze, Najwznioślejsze.
Udzielę - ci następujących wskazówek:
Myśl Najwyższa to zawsze ta myśl, która niesie radość. Najtrafniejsze Słowa to te, które głoszą prawdę. Najwznioślejsze Uczucie to uczucie zwane przez ciebie miłością.
Radość, prawda, miłość.
Te trzy wartości są w istocie zamienne, jedna zawsze prowadzi do drugiej. Nie ma znaczenia, w jakiej kolejności je umieścimy.
Po określeniu w oparciu o powyższe wskazówki, które komunikaty pochodzą ode Mnie, a które pochodzą skądinąd, pozostaje jeszcze pytanie, czy odniosą właściwy skutek.
Większość Moich przekazów mija się z celem. Niektóre dlatego, że wydaję się zbyt piękne, aby były prawdziwe. Inne dlatego, że zbyt trudno się do nich zastosować. Wiele zostaje opacznie zrozumianych. Reszta, a tych jest najwięcej, nawet nie zostaje odebrana.
Mym najpotężniejszym przesłaniem jest doświadczenie, a nawet ono jest ignorowane. Szczególnie ono jest ignorowane.
Świat nie znalazłby się w obecnym położeniu, gdybyście po prostu wsłuchali się w to, co mówi doświadczenie. Ignorowanie doświadczenia prowadzi do tego, że stale się ono powtarza, wciąż od nowa. Gdyż nie można udaremnić Mego zamierzenia ani lekceważyć Mojej woli. Moje przesłanie dotrze do ciebie. Prędzej czy później.
Jednak nie będę ci niczego narzucał. Nie zmuszę cię do niczego. Nie po to obdarzyłem ciebie wolną wolą - dałem ci możliwość wyboru - aby ci to kiedykolwiek odebrać.
Będę wiec dalej wysyłać te same przekazy, choćby całe tysiąclecia, do każdego zakątka wszechświata, w którym się znajdziesz. Zasypywać cię będę nieustannie Moimi przesłaniami, aż w końcu je przyjmiesz i uznasz za swoje.
Przyjdą do ciebie w stu różnych postaciach, w tysiącu chwil, w ciągu miliona lat. Nie możesz ich przeoczyć, jeśli naprawdę słuchasz. Nie możesz ich zbyć, kiedy raz naprawdę ich wysłuchasz. W ten sposób nawiąże się na dobre porozumienie miedzy nami. W przeszłości bowiem tylko mówiłeś do Mnie, modliłeś się, błagałeś, nalegałeś. A teraz będę mógł Ja przemówić do ciebie, jak to czynię tutaj.


Skąd jednak mogę wiedzieć, że te słowa pochodzą od Boga? Może to tylko moja wybujała wyobraźnia?


A jaka to różnica? Czy nie pojmujesz, że równie dobrze mógłbym posłużyć się twą wyobraźnia? Tym czy innym sposobem, ześlę na ciebie właściwe myśli, słowa czy uczucia, w dowolnej chwili, odpowiednio dobrane do postawionego celu.
Poznasz, że to Moje słowa, gdyż sam z siebie nigdy z taką jasnością się nie wyrażałeś. Gdybyś potrafił z taką jasnością odpowiedzieć na te pytania, to wcale byś ich nie zadawał.


Z kim komunikuje się Bóg? Czy są jacyś szczególni ludzie? Szczególne czasy?


Wszyscy ludzie są szczególni, każda chwila jest wyjątkowa. Żaden człowiek i żaden czas nie jest wywyższony. Wielu pragnie wierzyć, że Bóg porozumiewa się w specjalny sposób i tylko z wybranymi. Zwalnia to ogół ludzi z odpowiedzialności wysłuchania Mojego przesłania, a nawet odebrania go; sprawia, że wierzymy na słowo, na cudze słowo. Nie musisz się we Mnie wsłuchiwać, gdyż uznałeś, że inni już wysłuchali, co mam do powiedzenia na każdy temat, wiec teraz masz ich do słuchania.
Zdając się na to, co inni mają do powiedzenia o Mnie, nie potrzebujesz w ogóle myśleć.
To głównie z tego powodu tylu ludzi nie dopuszcza do siebie Moich przekazów. Akceptując to, że Moje przekazy docierają bezpośrednio do ciebie, stajesz się odpowiedzialny za ich zrozumienie. O wiele wygodniej jest uznać interpretacje innych (choćby nawet żyli dwa tysiące lat temu), niż samemu starać się odczytać wiadomość, która mogę ci przekazywać nawet w tej chwili.
Niemniej zapraszam cię do skorzystania z nowego sposobu komunikacji z Bogiem. Komunikacji obustronnej. Prawda jest jednak taka, że to ty zaprosiłeś Mnie. Ja przybyłem w tej postaci, w tej chwili, w odpowiedzi na twoje wołanie.


Dlaczego niektóre jednostki, Chrystus na przykład, odbierają więcej Twoich przekazów niż pozostali?


Ponieważ niektórzy ludzie są gotowi naprawdę słuchać. Szczerze słuchają i pozostają otwarci nawet na to, co wydaje się straszne, zwariowane czy błędne.


Mamy słuchać Boga nawet kiedy to, co mówi, wydaje się błędne?


Szczególnie wtedy. Jeśli myślisz, że masz we wszystkim słuszność, to po co komu Bóg?
Dalej, ruszaj w świat i działaj w oparciu o całą swoją wiedzę. Ale weź pod uwagę, że wszyscy tak postępujecie od niepamiętnych czasów. I zobacz, do czego doprowadziliście ten świat. Niewątpliwie coś przeoczyliście. Rzecz jasna, jest coś, czego nie rozumiecie. To, co rozumiecie, siła rzeczy wydaje się wam ,,słuszne", ponieważ tym słowem określacie coś, z czym się zgadzacie. To, co wam umknęło, musi wiec z początku wydać się wam ,,błędne".
Jedyna droga naprzód zaczyna się od postawienia sobie pytania: ,,Co by się stało, gdyby wszystko, co uważałem za ,,błędne'', w rzeczywistości było ,,słuszne''? Te sytuacje zna każdy wybitny naukowiec. Kiedy coś nie wychodzi, uczony odrzuca dotychczasowe założenia i zaczyna od nowa. Wielkie odkrycia dokonywane są przez gotowość, umiejętność uznania, że się błądzi. Tego właśnie potrzeba tutaj.
Nie możesz poznać Boga, póki nie przestaniesz sobie wmawiać, że już go znasz. Nie możesz usłyszeć Boga, póki tkwisz w przekonaniu, że już go usłyszałeś.
Nie mogę przekazać ci Mojej Prawdy, dopóki nie przestaniesz zasypywać Mnie swoją.


Ale moja prawda o Bogu pochodzi przecież od Ciebie.


Kto tak twierdzi?


Inni.


Jacy inni?


Przywódcy. Duszpasterze. Rabini. Księża. Książki. Biblia, na miłość Boską!


To nie są wiarygodne źródła.


Nie są?


Nie.


To w takim razie, co jest wiarygodnym źródłem?


Słuchaj swoich uczuć, swych Najwyższych Myśli. Wsłuchaj się w to, co mówi ci doświadczenie. Ilekroć odbiegać będą od tego, co głoszą twoi nauczyciele, książki, zapomnij o ich słowach. Słowa są najbardziej zawodnym posłańcem Prawdy.(...)


ten fragment pochodzi z podręcznika duchowości ROZMOWY Z BOGIEM – KSIĘGA PIERWSZA NEAL`A DONALDA WALSCH`A.



http://www.dobreksiazki.pl/b510-rozmowy ... erwsza.htm

Re: duchowość

PostNapisane: 9 mar 2013, o 09:36
przez radek
NOWA FILOZOFIA ŻYCIA

ten fragment pochodzi z podręcznika duchowości ROZMOWY Z BOGIEM – KSIĘGA PIERWSZA NEAL`A DONALDA WALSCH`A.

(...)Mówiąc, że modlitwa jest stwierdzeniem istniejącego stanu rzeczy, sugerujesz, że Bóg nie robi nic; że cokolwiek nastąpi potem, wynika z samego aktu modlitwy?

Jeśli wyobrażasz sobie Boga jako wszechmogącą istotę, która słucha wszystkich modlitw, jedne przyjmuje, inne odrzuca, a jeszcze inne odkłada na bardziej sprzyjający czas, jesteś w błędzie. Jakimi zasadami by się przy tym kierował?
Jeśli sądzisz, że to Bóg jest twórcą i sprawcą wszystkiego, co się w twoim życiu dzieje, grubo się mylisz.
Bóg nie tworzy, lecz się przygląda twojemu życiu. Chętnie ci pomoże, ale nie w sposób zgodny z twoimi oczekiwaniami.
Nie jest zadaniem Boga wpływać na warunki czy okoliczności twojego życia. Bóg stworzył ciebie na obraz i podobieństwo Boga. Ty dokonałeś reszty, za sprawa mocy, jaka nadał ci Bóg. Bóg puścił w ruch proces życia, lecz wyposażył cię w wolną wolę, abyś mógł postępować w życiu, jak uznasz za stosowne.
Pod tym względem twoja wola jest dla ciebie wolą Boga.
Robisz ze swoim życiem to, co ci się podoba, a ja to akceptuję.
Oto pierwsze wielkie złudzenie, w jakie popadliście: że Boga obchodzą wasze poczynania.
Mnie jest wszystko jedno, co robicie, i trudno wam się z tym pogodzić. Ale czy ty przejmujesz się tym, co robią twoje dzieci, kiedy wysyłasz je, aby się pobawiły? Czy to ma znaczenie, czy bawią się w berka czy chowanego? Nie, ponieważ wiesz, że nic im nie grozi. Umieściłeś je w otoczeniu, które uznałeś za przyjazne i bezpieczne.
Oczywiście, zawsze będziesz miał nadzieje, że nie zrobią sobie krzywdy. A jeśli spotka je coś złego, zadbasz o ich uleczenie, zapewnisz im na powrót poczucie bezpieczeństwa, postarasz się, aby były szczęśliwe, i pozwolisz im znowu wyjść się pobawić. Ale będzie dla ciebie bez różnicy, jaka wybiorą zabawę.
Powiesz im jednak, jakie zabawy są niebezpieczne. Ale nie możesz ich od tego powstrzymać. Na zawsze. Przez całe życie aż do śmierci. To nie w twojej mocy; wie o tym każdy mądry rodzic. Mimo to obchodzi go wynik końcowy. I na tym polega dychotomia - niedbanie o sam proces, a głębokie przejmowanie się rezultatem - która charakteryzuje postawę Boga.
Lecz Bóg w pewnym sensie nie przejmuje się nawet ostatecznym rezultatem, gdyż jest on już przesądzony.
Oto kolejne wielkie złudzenie człowieka: że końcowy wynik życia jest niepewny.
To zwątpienie w ostateczny rezultat zrodziło strach, twego najgorszego wroga. Jeśli bowiem wątpisz w ostateczny wynik, podajesz tym samym w wątpliwość samego Stwórcę. A jeśli wątpisz w Boga, skazany jesteś na życie w ciągłym strachu.
Jeśli podajesz w wątpliwość zamierzenia Boga - i zdolność Boga do ich spełnienia - to jak możesz choć na chwile się odprężyć. Jak możesz znaleźć prawdziwy spokój?
Ale Bóg posiada moc urzeczywistniania swych zamiarów. Jednak ty nie chcesz bądź nie możesz w to uwierzyć (mimo że twierdzisz, iż Bóg jest wszechpotężny), dlatego powołałeś do życia w swojej wyobraźni moc równą Boskiej, aby przeciwstawiła się woli Boga. Stworzyłeś mit ,,diabła" i wymyśliłeś nawet, że Bóg prowadzi z nim wojnę (w przekonaniu, że Bóg rozwiązuje problemy na twój sposób). Wreszcie posunąłeś się nawet do przypuszczenia, że Bóg może przegrać.
Wszystko to jawnie zaprzecza temu, co jak twierdzisz, wiesz o Bogu, ale to nic nie szkodzi. Żyjesz swym złudzeniem i podsycasz swój strach, a wszystko to bierze się od zwątpienia w Boga.
A gdybyś podjął nowe postanowienie? Jaki byłby wynik?
Powiem ci: żyłbyś na podobieństwo Buddy. Jezusa. Każdego ze swych ukochanych świętych.
Ale nikt by ciebie nie zrozumiał, tak jak większości tych świętych. Ty próbowałbyś wytłumaczyć im, na czym polegają, odczuwane przez ciebie spokój ducha, radość, wewnętrzne uniesienie, a oni słuchaliby, ale w gruncie rzeczy nic by nie usłyszeli. Staraliby się odtworzyć twoje słowa i dodaliby sporo od siebie.
Dziwiliby się, jak osiągnąłeś to, czego oni sami nie potrafią. I tak zrodziłaby się w nich zazdrość. Zawiść przerodziłaby się w złość, a w swym gniewie usiłowaliby ci wmówić, że to ty nie rozumiesz Boga.
Staraliby się odebrać ci radość, a gdyby to się nie powiodło, w swej zajadłości nastawaliby na ciebie otwarcie. A gdybyś powiedział im, że to nie ma znaczenia, że nawet śmierć nie zakłóci twej radości ani nie zmąci twojej prawdy, z pewnością by ciebie zabili. Wtedy jednak, widząc, z jakim spokojem przyjmujesz śmierć, obwołaliby ciebie świętym i znów pokochali.
Leży bowiem w naturze ludzi, że kochają, niszczą i na nowo kochają to, co cenią najwyżej.

Dlaczego? Dlaczego tak jest?

Wszystkie ludzkie postępki w gruncie rzeczy wynikają ze strachu lub z miłości. Tak naprawdę istnieją tylko te dwa uczucia - dwa słowa w mowie duszy. Stanowią one przeciwne bieguny całego Mego stworzenia, a także świata, w jakim żyjesz.
Rozpiętość między tymi dwoma punktami, Alfa i Omega, pozwala zaistnieć systemowi zwanemu przez ciebie rzeczywistością względną. Bez nich, bez tych dwóch idei, niemożliwa jest żadna inna idea.
Każda ludzka myśl, każde działanie, zakorzenione są albo w strachu, albo w miłości. Nie ma innej motywacji, a wszelkie inne pojęcia to tylko pochodne tych dwóch biegunowo różnych idei. To po prostu różne wersje, różne ujęcia tego samego tematu.
Zastanów się nad tym głębiej, a przekonasz się, że to prawda. To właśnie nazywam główna sprężyna - myśl płynącą albo z miłości, albo ze strachu. To myśl ukryta za myślą ukryta za inną myślą. To pierwotna myśl. Pierwotna siła. Energia napędowa motoru ludzkiego doświadczenia.
Stąd właśnie bierze się powielanie doświadczeń; to dlatego ludzie wpierw kochają, później niszczą i znów kochają: zawsze następuje zwrot od jednego uczucia do drugiego. Miłość ustępuje lękowi, który ustępuje miłości, i tak w kółko...
...A przyczyną jest przede wszystkim fałszywe przekonanie - uznawane za prawdę o Bogu - że Bogu nie można ufać; że na miłości Boga nie można polegać; że Jego życzliwość obwarowana jest warunkami; że w związku z tym ostateczny rezultat jest niepewny. Jeśli bowiem nie możesz polegać na miłości Boga, to na czyją miłość możesz liczyć? Jeśli Bóg wycofuje się, odsuwa od ciebie, kiedy nie postępujesz odpowiednio, czyż nie uczyni tego zwykły śmiertelnik?
...Toteż nic dziwnego, że w chwili kiedy ślubujesz najszczytniejszą miłość, wydajesz siebie na pastwę najbardziej podstępnego strachu.
Gdyż zaraz kiedy wypowiesz słowa miłości, zaczynasz się bać, czy zostaną odwzajemnione. A gdy zostaną odwzajemnione, zaczynasz się bać, że utracisz miłość, którą właśnie znalazłeś. Więc będziesz starał się temu zapobiec - uchronić się przed stratą - tak jak starasz się zapobiec utracie Boga.
Lecz gdybyś wiedział, Kim W Istocie Jesteś - najdoskonalszym, najwspanialszym, najbardziej godnym podziwu tworem Boga - strach nie miałby do ciebie dostępu. Albowiem któż odrzuciłby coś tak znakomitego? Nawet Bóg nie mógłby nic zarzucić takiej istocie.
Ale skoro nie wiesz, Kim Jesteś W Istocie, uważasz się za coś znacznie gorszego. A skąd bierze się to przeświadczenie o własnej niedoskonałości? Od jedynych osób w świecie, którym we wszystkim wierzymy - od rodziców. Od matki i ojca.
Ich, bowiem kochacie najbardziej. Dlaczego mieliby was okłamywać? A przecież powtarzali wam, że za dużo w was tego, a za mało, czego innego. Przypominali, że dzieci i ryby głosu nie maja. Czasem nawet gasili kipiąca w was radość życia i namawiali do wyrzeczenia się wybujałych marzeń.
Takie odebraliście komunikaty i choć nie pochodziły od Boga, gdyż nie spełniają naszych kryteriów, miały nie mniejsza od Boskiej siłę oddziaływania, ponieważ stali za nimi bogowie twego ówczesnego świata.
To rodzice wpoili wam, że miłość jest uwarunkowana - wiele razy dali wam odczuć swoje warunki - i taką właśnie postawę wnosicie we własne związki uczuciowe.
Taka właśnie postawę zanosicie do Mnie.
Na tej podstawie wyciągacie wnioski o Mnie. W ramach niej głosicie swoja prawdę. ,,Bóg jest miłującym Bogiem", powiadacie, ,,ale jeśli złamiesz Jego przykazania, On ciebie na zawsze odtrąci i skaże na wieczne potępienie."
Albowiem czyż nie doznałeś odtrącenia przez swych rodziców? Czy obcy jest ci ból ich potępienia? Dlaczego wiec ze Mną miałoby być inaczej?
Zapomniałeś, co znaczy być kochanym bez żadnych warunków. Nie pamiętasz Bożej miłości. Zatem tworzysz sobie jej obraz, w oparciu o to, jaka miłość widzisz w świecie.
Przypisałeś Bogu cechy ,,rodzica". I w ten sposób otrzymałeś Boga, który osadza, nagradza lub karze, zależnie od swego uznania. To uproszczone widzenie Boga, zakorzenione w waszej mitologii. Nie ma nic wspólnego z tym, Kim Jestem.
Stworzywszy na temat Boga cały system myślowy oparty raczej na ludzkim doświadczeniu niż na duchowych prawdach, powołujesz do istnienia rzeczywistość osnuta wokół pojęcia miłości. To rzeczywistość oparta na leku, zakorzeniona w idei groźnego, mściwego Boga. Jej główna sprężyna jest fałszywa, ale zaprzeczyć jej znaczyłoby obalić całą waszą teologie. I choć nowa teologia, która wyparłaby stara, przyniosłaby wam prawdziwe wybawienie, przyjąć jej nie możecie, ponieważ obraz Boga, którego nie należy się bać, który nie osądza, który nie posuwa się do kary, jest tak cudowny, że po prostu przerasta nawet wasze najśmielsze wyobrażenie tego, Kim jest i Jaki jest Bóg.
Rzeczywistość miłości opartej na leku wpływa na twoje doświadczenie miłości; stwarza je w gruncie rzeczy. Nie tylko, bowiem spostrzegasz, że otrzymujesz miłość warunkowo, ale także sam udzielasz jej z pewnymi zastrzeżeniami. Podczas gdy zwlekasz, odsuwasz się i ustalasz warunki, coś mówi ci, że nie na tym właściwie polega miłość. Mimo to wydaje ci się, że nie jest w twojej mocy zmienić cokolwiek w wymianie uczuć. Mówisz sobie: dostałem już nauczkę i prędzej mnie piekło pochłonie, niż się znów odsłonie. Prawdą jest jednak, że piekło pochłonie ciebie, jeśli tego nie uczynisz.
Za sprawa własnych (błędnych) wyobrażeń o miłości skażesz się na piekło, jakim jest niezaznanie nigdy czystej miłości. Podobnie skażesz się na piekło, jakim jest niepoznanie nigdy Mnie w Mej Prawdziwej Istocie. Aż w końcu Mnie poznasz. Nie zdołasz, bowiem uciec ode Mnie na zawsze i nadejdzie chwila naszego Pojednania.
Każde ludzkie działanie wypływa z miłości albo strachu, nie tylko w ramach związków osobowych. Decyzje kształtujące gospodarkę, politykę, religię, edukację, cele społeczne i ekonomiczne, wybory dotyczące wojny, pokoju, napaści, obrony, agresji, uległości; dzielenia czy jednoczenia, gromadzenia czy rozdawania - każdy wybór, jakiego dokonujesz, podyktowany jest jedna z dwóch możliwych myśli: lęku lub miłości.
Strach to energia, która kurczy, zamyka, wciąga, ucieka, chowa, gromadzi, szkodzi.
Miłość to energia, która rozciąga, otwiera, wysyła, zostaje, odsłania, ofiarowuje, goi.
Strach nas okrywa, miłość ukazuje naga prawdę o nas. Strach trzyma się kurczowo stanu posiadania, miłość rozdaje. Strach więzi, miłość uwalnia. Strach rujnuje, miłość buduje. Strach jątrzy, miłość koi.
Każdy uczynek, słowo czy myśl, zakorzeniony jest w jednym z tych dwóch uczuć. Co do tego nie masz wyboru, ponieważ nic więcej do wybrania nie ma. Ale masz za to zupełnie nieskrępowany wybór jednego lub drugiego.

Brzmi to całkiem prosto, ale w chwili podejmowania decyzji częściej zwycięża lęk. Dlaczego tak się dzieje?

Nauczono cię żyć w strachu. Mówiono ci, że przeżywają tylko jednostki najlepiej przystosowane, że zwyciężają najsilniejsi, że sukces odnoszą najsprytniejsi. Pominięto zaś zupełnie chwałę najbardziej miłujących. Dlatego starasz się spełnić te wszystkie wymagania - w taki czy inny sposób - a kiedy zauważasz, że nie dorównujesz tym wzorcom, obawiasz się przegranej, powiedziano ci bowiem, że ten, kto nie dosięga poprzeczki, jest na straconej pozycji.
I oczywiście wybierasz działanie, za którym kryje się strach, gdyż tak cię nauczono. Ja jednak przekażę ci następującą naukę: jeśli wybierzesz działanie z miłości, osiągniesz coś więcej niż przetrwanie, zwycięstwo czy sukces. Wówczas doświadczysz w całej chwale, Kim W Istocie Jesteś, i kim możesz być.
Aby do tego doszło, musisz wpierw odrzucić nauki twych światowych nauczycieli, którzy choć mają dobre intencje, błądzą, i zwrócić się do tych, których mądrość płynie z innego źródła.
Wielu jest takich nauczycieli pośród was, jak zawsze zresztą, albowiem nigdy nie dopuszczę do tego, aby zabrakło tych, którzy was poprowadzą, nauczą, którzy wam ukażą i przypomną owe prawdy. Jednak najważniejszy jest wasz głos wewnętrzny. Do niego bowiem skieruję się najpierw, gdyż jest najbardziej dostępny.
Głos wewnętrzny to najbardziej gromki głos, jakim przemawiam, jest bowiem wam najbliższy. On mówi wam, czy coś jest prawdziwe, słuszne czy dobre, zgodnie z ustalonymi przez was definicjami. Niczym radar wytycza kurs i steruje okrętem, jest pilotem wycieczki, o ile mu na to pozwolisz.
Ten sam głos w tej chwili mówi ci, czy słowa, które do ciebie docierają, są słowami miłości czy strachu. W ten sposób możesz określić, czy warto je przyjąć.(...)

ten fragment pochodzi z podręcznika duchowości ROZMOWY Z BOGIEM – KSIĘGA PIERWSZA NEAL`A DONALDA WALSCH`A.

http://www.gandalf.com.pl/b/rozmowy-z-b ... -pierwsza/

Re: duchowość

PostNapisane: 16 mar 2013, o 10:29
przez radek
NIE ZABIJAJ

NIE ZABIJAJ LUDZI. NIE ZABIJAJ ZWIERZĄT. NIE ZABIJAJ DRZEW.

Re: duchowość

PostNapisane: 12 kwi 2013, o 13:39
przez radek

Re: duchowość

PostNapisane: 6 maja 2013, o 14:37
przez radek

Re: duchowość

PostNapisane: 18 cze 2013, o 07:34
przez alex12
ja tam ciesz się, ze powoli oddalam się od kościoła oraz jednokierunkowych oraz ograniczonych nauk duchownych, a po śmierci zostanie z nas (jak to napisał jeden forumowicz wyżej) kupa atomów, i mam nadzieję, że nic więcej.

Re: duchowość

PostNapisane: 5 lip 2013, o 08:50
przez ojeguna
Dlaczego ? Nie obawiasz się tego, że będziesz zwykłymi zwłokami i Twoja dusza nigdzie dalej nie pójdzie ?

Re: duchowość

PostNapisane: 17 wrz 2013, o 11:26
przez basa10
On nie wierzy w duszę więc się nie obawia o jej losy ...

Re: duchowość

PostNapisane: 20 wrz 2013, o 05:54
przez konradpow
A może wie, że gdyby było coś dalej - to tak narozrabiał w doczesnym życiu, że miałby (dusza miałaby) przechlapane?... ;-)