ja tylko piszę, to co wiem o kapitalizmie. a głównie o ostatniej jego fazie. ja tylko przekazuję moją wiedzę. po to aby ci, co to czytają lepiej rozumieli rzeczywistość jakiej doświadczają. i po to aby mogli przygotować się na to, co ich czeka w najbliższej przyszłości, czyli do 21.12.2012r., czyli do momentu rozpadu kapitalizmy (ustroju w trzecim wymiarze) i przygotować się do przejścia do czwartego wymiaru, czyli do przejścia na czwarty poziom ewolucji. to jest ostatni kryzys w kapitalizmie. to jest ostatnie półtora roku kapitalizmu.
Radku, z całym szacunkiem, ale nie wierzę w nagły "koniec świata". Myślę, że wiara, iż za rok się skończy świat, a potem wszyscy popłyniemy na wielkiej fali wzajemnego zrozumienia i miłości, może być krzepiąca, ale jest dość daleka od tej zwykłej, ordynarnej rzeczywistości. Nie widzę, aby cokolwiek zapowiadało jakieś gwałtowne zmiany, choćby rewolucję. Lubię mistycyzm, lubię się bawić swoim umysłem, ale nade wszystko cenię sobie obustronny miecz zwykłej, "chamskiej" prawdy i oglądanie rzeczy z dystansu.
Dzisiaj tramwaj pokazywał datę: wtorek, 2031 i wyobraziłem sobie, że za 20 lat nic się nie zmieni. Że ludzie dalej będą kupowali bilety miesięczne, dalej będą jeździli tramwajami, paplali bzdury i patrzyli się na siebie jak na kosmitów. Było to dość zabawne w świetle różnych futurystycznych przewidywań, zarówno tych, które jeszcze jaki i tych, które już się nie sprawdziły. Pomyślałem sobie, że to o wiele bardziej prawdopodobne, niż science fiction snute przez niektórych naukowców (jak i "naukowców"), że niedługo ludzie będą spokojnie żyli 1000 lat (
http://en.wikipedia.org/wiki/Aubrey_de_Grey), albo, że za rok wszystko się skończy.
Tego typu przepowiednie to nic nowego, jak pewnie doskonale wiesz. Ciekawe jest np "Wielkie rozczarowanie" - jakiś "prorok" zapowiadał swojej sekcie, że w 1844 przyjdzie Jezus i będzie koniec (
http://en.wikipedia.org/wiki/Great_Disappointment). Jak było - wiadomo. Każda kultura produkuje mądre rzeczy, jak i kompletne bzdury, które mogą być szkodliwe. Myślę, że z Majami nie było inaczej.
Jak dla mnie, będzie dobrze, jeśli za 20 lat każdy będzie miał gdzie mieszkać, w miarę stabilny byt, a ludzie staną się odpowiedzialni w kwestii własnego rozmnażania - lecz przede wszystkim - zaczną odpowiednio traktować zwierzęta. Choćby te najbardziej "oczywiste", jak ssaki i ryby. To byłby powód do wielkiej imprezy i być może, wiary w ludzkość. Ale i tak myślę, że za dużo wymagam.