Zwierzęta równe i równiejsze
Napisane: 13 lut 2010, o 22:51
Termin "zwierzęta" to wielki worek, a w środku, jak wiadomo, różnorodność, i to taka znacząca moralnie. Nie da się uniknąć hierarchizowania zwierząt. Nie wiem ile poznano gatunków zwierząt, pewnie niecałe 2 miliony. Są gąbki i są ssaki, że tak powiem. Co do jednych byłoby nierozsądne zakładać, że nie są zdolne do odczuwania, co do innych zakładanie czegoś takiego jest nieco lub zdecydowanie na wyrost. Pamiętam artykuł, który przeczytałem kilka lat temu, o tym, ile dziennie zwierząt zjadanych jest w warszawskim ZOO przez jego mieszkańców. Nie da się ukryć, że w ZOO są zwierzęta mięsożerne i że muszą zjadać inne zwierzęta. Te zjadane nie zasłużyły sobie na miano okazów lub eksponatów, nie mają "cennego materiału genetycznego" i jest ich pod dostatkiem, a więc są jedynie pokarmem dla wybrańców. Losu wielu z tych wybrańców nie zazdroszczę, ale o tym kiedy indziej. W każdym razie, jedzącego eksponatu i jedzonego zwierzo-pokarmu nie dzieli taka przepaść jak tygrysa i gąbki. Jako że o zwierzętach staram się myśleć jak o jednostkach, ciężko mi jest pogodzić się z faktem, że o tym, kto dla kogo ma zginąć, decyduje człowiek i jego ranking bytów (podobnie jest w przypadku karmienia zwierząt domowych innymi). To ekolodzy myślą kategoriami: rzadsze-cenniejsze, egzotyczne-wartościowe. Odnosząc to do ludzi: łodzią płynie grupa dziewiętnastu szatynek i jedna blondynka, kogoś trzeba wyrzucić, bo łódź zatonie i wszyscy zginą, więc z pewnością wywali się którąś z licznych i pospolitych na łodzi szatynek.
Właśnie przeczytałem artykuł "Tysiące zwierząt będzie rzuconych na pożarcie", który opisuje dosyć niezwykłą sytuację, która po bliższym przyjrzeniu się okazuje się być w pewnym sensie standardową:
Przedstawiciele Kenii przewożą tysiące zebr i antylop gnu do parku mieszczącego się na południu kraju. Chcą nimi nakarmić głodujące lwy i hieny, aby zapobiec konfliktowi zwierząt z ludźmi. Zwierzęta zostaną ściągnięte z czterech lokalizacji, aby uzupełnić populację w Parku Narodowym Amboseli, w którym wyginęło 80 procent roślinożerców z powodu ostatniej suszy – wyjaśniła Kentice Tikolo, rzeczniczka państwowej służby ochrony przyrody KWS (Kenya Wildlife Service).
- To była najpoważniejsza susza w ciągu ostatnich 26 lat – powiedziała Tikolo. - Ekosystem Amboseli poważnie na tym ucierpiał… Zginęło mnóstwo zwierząt roślinożernych, a mięsożerne nie mają się czym wykarmić, przez co dochodzi już do ataków na znajdujące się w sąsiedztwie trzody.
Brak równowagi wywołał spory z mieszkańcami okolicznych wiosek, którzy nie dość, że również stracili swoje zwierzęta przez suszę, to jeszcze zagrażają im wygłodzone lwy i hieny, wypuszczające się na polowania. Rzeczniczka parku wyjaśniła, że dla pracowników ochrony przyrody jest to problem, ponieważ populacja lwów wciąż się zmniejsza, a obecnie w całym kraju jest ich już zaledwie dwa tysiące.
- Masajowie zaczynają się irytować i grożą, że zaczną na nie polować. Konflikt między ludźmi a dzikimi zwierzętami jest bliski, a nasze zwierzęta mięsożerne już są poważnie zagrożone – wyjaśnia Tikolo.
Pracownicy parku przewożą do Amboseli około 4 tysiące zebr i 3 tysiące antylop gnu. Pierwsze zostaną wypuszczone zebry, a antylopy będą następne i zostaną wypuszczone po okresie rozrodczym. Jak powiedziała Tikolo, zwierzęta te zdołają wykarmić lwy przez długie lata.
Jak informują władze parku, transport zwierząt z rezerwatu Soysambu w Dolinie Rift oraz z trzech innych pobliskich miejsc będzie kosztował około 1,4 miliona dolarów. Zwierzęta zostaną zagonione z pomocą helikopterów w miejsce w kształcie leja, gdzie zostaną załadowane na ciężarówki, które przewiozą je do Amboseli. Tam zostaną wypuszczone na wolność – wyjaśniła rzeczniczka parku. Tikolo poinformowała też, że park Amboseli znajduje się na drugim miejscu pod względem tych miejsc, które przynoszą państwu największy dochód z turystyki, a turystyka jest poważnym źródłem dochodu dla tego państwa mieszczącego się we wschodniej Afryce. Lwy są zaliczane do wielkiej piątki, czyli najważniejszych zwierząt, które uznawane są za największą atrakcję turystyką w Kenii. Pozostałe to słonie, lamparty, nosorożce i bawoły.
Zebry i antylopy są w tym przypadku karmą dla mięsożernych zwierząt, które okazują się wartościowe jako turystyczna atrakcja. Wartość, większą niż życie zebr i antylop, ma także ekosystem. To specyficzna kategoria moralna, rodzaj lokalnej harmonii, która jest chroniona, a w tym przypadku została zakłócona suszą. Oczywiście ekosystem składa się w dużej mierze ze zwierząt współzależnych od siebie, a więc zabijanie jednych zwierząt, aby go ratować, jest czystą utylitarystyczną kalkulacją. Ma to dać w rezultacie więcej dobra, chociaż jest ono okupione śmiercią nieszczęśników, których rolą jest być konieczną ofiarą dążenia do naprawienia zachwianej równowagi ekosystemu. Oczywiście, zawsze można powiedzieć, że zebry i antylopy ginęłyby podobnie z łap drapieżników również, gdyby ich nikt nie przenosił z ich "lokalizacji". Tak czy siak, problem ciekawy także dlatego, że artykuł sugeruje, że całe zamieszanie jest czymś wyjątkowym. A tymczasem wyjątkowe są tylko dekoracje, bo podobnych przykładów hierarchizowania zwierząt jest pełno. Człowiek rutynowo karmi jedne zwierzęta drugimi.
Przy okazji polecam lekturę arcyciekawego fragmentu nowej książki Richarda Dawkinsa, zatytułowanego "Szatańska drabina". Na zachętę:
Hierarchizowanie gatunków i dzielenie ich na wyższe i niższe nie ma żadnego uzasadnienia naukowego – pisze Richard Dawkins w nowej książce „Najwspanialsze widowisko świata. Świadectwa ewolucji”. Oto jej fragment. (...)
Tak przywykliśmy do mówienia o zwierzętach „wyższych” i „niższych”, że dla wielu z nas prawdziwym szokiem staje się uświadomienie sobie, iż nie dość, że pojęcia te nijak nie dają się wtłoczyć w ewolucyjne karby, to są one wręcz zaprzeczeniem ewolucyjnego myślenia. Wydaje nam się, że szympansy to zwierzęta wyższe, a dżdżownice niższe i – że wiemy, co to znaczy. Wydaje nam się, że tak wynika z ewolucji. Ale tak nie jest. Przeciwstawienie „niższy” – „wyższy”, jeśli w ogóle ma jakikolwiek sens, to i tak znacznie częściej jest mylące (a nawet szkodliwe), niż się do czegokolwiek przydaje.
Przy okazji - o nowej książce Dawkinsa możecie przeczytać również w tym wątku. Znajdziecie tam również inny odnośnik do kolejnego fragmentu.
Właśnie przeczytałem artykuł "Tysiące zwierząt będzie rzuconych na pożarcie", który opisuje dosyć niezwykłą sytuację, która po bliższym przyjrzeniu się okazuje się być w pewnym sensie standardową:
Przedstawiciele Kenii przewożą tysiące zebr i antylop gnu do parku mieszczącego się na południu kraju. Chcą nimi nakarmić głodujące lwy i hieny, aby zapobiec konfliktowi zwierząt z ludźmi. Zwierzęta zostaną ściągnięte z czterech lokalizacji, aby uzupełnić populację w Parku Narodowym Amboseli, w którym wyginęło 80 procent roślinożerców z powodu ostatniej suszy – wyjaśniła Kentice Tikolo, rzeczniczka państwowej służby ochrony przyrody KWS (Kenya Wildlife Service).
- To była najpoważniejsza susza w ciągu ostatnich 26 lat – powiedziała Tikolo. - Ekosystem Amboseli poważnie na tym ucierpiał… Zginęło mnóstwo zwierząt roślinożernych, a mięsożerne nie mają się czym wykarmić, przez co dochodzi już do ataków na znajdujące się w sąsiedztwie trzody.
Brak równowagi wywołał spory z mieszkańcami okolicznych wiosek, którzy nie dość, że również stracili swoje zwierzęta przez suszę, to jeszcze zagrażają im wygłodzone lwy i hieny, wypuszczające się na polowania. Rzeczniczka parku wyjaśniła, że dla pracowników ochrony przyrody jest to problem, ponieważ populacja lwów wciąż się zmniejsza, a obecnie w całym kraju jest ich już zaledwie dwa tysiące.
- Masajowie zaczynają się irytować i grożą, że zaczną na nie polować. Konflikt między ludźmi a dzikimi zwierzętami jest bliski, a nasze zwierzęta mięsożerne już są poważnie zagrożone – wyjaśnia Tikolo.
Pracownicy parku przewożą do Amboseli około 4 tysiące zebr i 3 tysiące antylop gnu. Pierwsze zostaną wypuszczone zebry, a antylopy będą następne i zostaną wypuszczone po okresie rozrodczym. Jak powiedziała Tikolo, zwierzęta te zdołają wykarmić lwy przez długie lata.
Jak informują władze parku, transport zwierząt z rezerwatu Soysambu w Dolinie Rift oraz z trzech innych pobliskich miejsc będzie kosztował około 1,4 miliona dolarów. Zwierzęta zostaną zagonione z pomocą helikopterów w miejsce w kształcie leja, gdzie zostaną załadowane na ciężarówki, które przewiozą je do Amboseli. Tam zostaną wypuszczone na wolność – wyjaśniła rzeczniczka parku. Tikolo poinformowała też, że park Amboseli znajduje się na drugim miejscu pod względem tych miejsc, które przynoszą państwu największy dochód z turystyki, a turystyka jest poważnym źródłem dochodu dla tego państwa mieszczącego się we wschodniej Afryce. Lwy są zaliczane do wielkiej piątki, czyli najważniejszych zwierząt, które uznawane są za największą atrakcję turystyką w Kenii. Pozostałe to słonie, lamparty, nosorożce i bawoły.
Zebry i antylopy są w tym przypadku karmą dla mięsożernych zwierząt, które okazują się wartościowe jako turystyczna atrakcja. Wartość, większą niż życie zebr i antylop, ma także ekosystem. To specyficzna kategoria moralna, rodzaj lokalnej harmonii, która jest chroniona, a w tym przypadku została zakłócona suszą. Oczywiście ekosystem składa się w dużej mierze ze zwierząt współzależnych od siebie, a więc zabijanie jednych zwierząt, aby go ratować, jest czystą utylitarystyczną kalkulacją. Ma to dać w rezultacie więcej dobra, chociaż jest ono okupione śmiercią nieszczęśników, których rolą jest być konieczną ofiarą dążenia do naprawienia zachwianej równowagi ekosystemu. Oczywiście, zawsze można powiedzieć, że zebry i antylopy ginęłyby podobnie z łap drapieżników również, gdyby ich nikt nie przenosił z ich "lokalizacji". Tak czy siak, problem ciekawy także dlatego, że artykuł sugeruje, że całe zamieszanie jest czymś wyjątkowym. A tymczasem wyjątkowe są tylko dekoracje, bo podobnych przykładów hierarchizowania zwierząt jest pełno. Człowiek rutynowo karmi jedne zwierzęta drugimi.
Przy okazji polecam lekturę arcyciekawego fragmentu nowej książki Richarda Dawkinsa, zatytułowanego "Szatańska drabina". Na zachętę:
Hierarchizowanie gatunków i dzielenie ich na wyższe i niższe nie ma żadnego uzasadnienia naukowego – pisze Richard Dawkins w nowej książce „Najwspanialsze widowisko świata. Świadectwa ewolucji”. Oto jej fragment. (...)
Tak przywykliśmy do mówienia o zwierzętach „wyższych” i „niższych”, że dla wielu z nas prawdziwym szokiem staje się uświadomienie sobie, iż nie dość, że pojęcia te nijak nie dają się wtłoczyć w ewolucyjne karby, to są one wręcz zaprzeczeniem ewolucyjnego myślenia. Wydaje nam się, że szympansy to zwierzęta wyższe, a dżdżownice niższe i – że wiemy, co to znaczy. Wydaje nam się, że tak wynika z ewolucji. Ale tak nie jest. Przeciwstawienie „niższy” – „wyższy”, jeśli w ogóle ma jakikolwiek sens, to i tak znacznie częściej jest mylące (a nawet szkodliwe), niż się do czegokolwiek przydaje.
Przy okazji - o nowej książce Dawkinsa możecie przeczytać również w tym wątku. Znajdziecie tam również inny odnośnik do kolejnego fragmentu.