rise napisał(a): Jeżeli nie widzimy różnicy między świninią a kurą, to chyba jesteśmy ślepi. Świnie bardziej cierpią, gdyż są bardziej rozwinięte. To jest prawdziwy dramat.
Na jakiej podstawie wysuwasz stwierdzenie, że świnie bardziej cierpią od kur? Czy dlatego, że panuje powszechne przekonanie, że kury są głupie? Nie wszystkie stwierdzenia biologii w wydaniu folklorystycznym są zgodne z prawdą. Kury
mają bardziej złożone umysły i życie społeczne niż się przeciętnie uważa. (Więcej o kurach
tutaj,
tutaj czy
tutaj)
Ale nawet pozostając przy roboczym założeniu o większej inteligencji świń, twierdzić że dlatego bardziej cierpią jest co najmniej pochopne. Z taką samą bezwzględnością będziesz forował tezę, że laureat olimpiady matematycznej cierpi bardziej od dziecka z zespołem Downa? Do cierpienia potrzebny jest dobrze rozwinięty układ nerwowy. Mają go wszystkie kręgowce (a więc nasz laureat, dziecko dotknięte chorobą, świnie, kury a nawet i ryby, do których konsumpcji zachęca HSUS), a również i bezkręgowce potrafią być całkiem pod tym względem rozwinięte, co pokazuje coraz więcej obserwacji (jak
tutaj,
tutaj,
tutaj czy
tutaj)
Zwierzę dżdżownica i zwierzę człowiek są równi i tak powinni być traktowani?
Tu już poleciałeś tak ostrą demagogią, żeś mi prawie oko wybił. Prawa zwierząt nie polegają na twierdzeniu, że wszyscy są równi, lecz, że ich podobne interesy należy traktować podobnie. W interesie normalnie rozwijającego się człowieka leży na przykład edukacja, dżdżownica takiego interesu nie ma. Dlatego bezpłatna edukacja jest dbaniem o prawa człowieka, a sadzanie w ławkach dżdżownic byłoby absurdem.
Ale jeśli chodzi o życie, interes w tym ma tak człowiek jak i dżdżownica. Kiedy jadę samochodem zachowuję ostrożność, żeby nie potrącić żadnego człowieka (ani innego zwierzęcia, które jestem w stanie dojrzeć), a kiedy spaceruję alejką, nie nadeptuję na owady siedzące na asfalcie, choć nie mam nic przeciwko nadepnięciu na liść, właśnie dlatego, że uznaję, że zwierzęta mają interes w kontynuacji życia i podejrzewam, że nadeptując zabiję je, a mogę również zadać im cierpienie.
Oczywiście tak w jeździe samochodem jak i pieszej wędrówce mam świadomość, że prawdopodobnie najadę czy nadepnę na jakieś owady, a pewna ilość owadów zabije się o szybę auta i temu nie zapobiegnę. Całkowicie wyeliminować zabijania przypadkowego się nie da. Co absolutnie nie znaczy, że mam w takim razie najechać specjalnie na psa, nadepnąć specjalnie na żuka, świadomie korzystać z produktów eksploatacji zwierząt takich jak mięso, skóry, mleko krów, jaja kur, czy wreszcie – będąc organizacją prozwierzęcą (sic!) proponować ludziom deklarację jedzenia jednych zwierząt w zamian za zaprzestanie zabijania innych !
Takie demagogiczne hasła jak Twoje o dżdżownicy i człowieku mają w podtekście
tezę, która ma jak sądzę dyskredytować ideę praw zwierząt (na rzecz
rozsądnej jałmużny wobec zwierząt pozaludzkich, np. w postaci większych klatek):
Oto rozmawiamy o sytuacji wyższej konieczności, gdy stoimy przed pilnym i nieuchronnym wyborem - zabić człowieka czy dżdżownicę.Prawda zaś jest taka, że w znakomitej większości stoimy przed wyborem - nasza wygoda i przyjemność czy zdrowie i życie zwierząt. Ta znakomita większość przypadków to nasze wybory dotyczące jedzenia i ubrania, bo dla tych przemysłów cierpi i ginie niepotrzebnie najwięcej zwierząt.
A wybór w sytuacji wyższej konieczności (np. uratowanie z płonącego domu mojej przyjaciółki zamiast obcego człowieka - gdy mam czas uratować tylko 1 osobę) nie prowadzi mnie do wniosku, że mogę tego obcego człowieka zabić dla własnej przyjemności (na smaczne kotlety), wygody (bo mi przeszkadza, że śmierdzi) czy korzyści zdrowotnej (bo ma zdrowe serce, a ja akurat potrzebuję). Takie wnioskowanie jest absurdalne - a przecież powszechnie praktykowane w stosunku do zwierząt innych gatunków:
Skoro wybrałbym człowieka zamiast krowy w sytuacji wyższej konieczności, to znaczy, że w porządku jest ją zabić, gdy mam ochotę na hamburgera i w porządku jest ją inseminować, zabijać jej cielaki i doić ją przez parę lat zanim wyląduje w rzeźni, gdyż mam ochotę na kawę z mleczkiem, jogurciki, goudy, serki topione, homogenizowane i twarożki i co tam jeszcze z krowiego mleka zrobić się da.
W przypadku petycji, o której rozmawiamy, HSUS zwierzętom morskim nie daje nawet tej jałmużny. Poświęca je po prostu na ołtarzu fok.