Strona 6 z 6

Re: Odzwierzęce i wegańskie?

PostNapisane: 7 cze 2011, o 15:35
przez xkidslovefruitx
dobry tekst na temat drogi samowyrzeczeń. Odnosi się do ekologii, ale można bez problemu znaleźć analogię z weganizmem. nie mówiąc już o tym, że bez ekologii prawa zwierząt nie mają też zbyt wielkiego sensu.
WOULD ANY SANE PERSON think dumpster diving would have stopped Hitler, or that composting would have ended slavery or brought about the eight-hour workday, or that chopping wood and carrying water would have gotten people out of Tsarist prisons, or that dancing naked around a fire would have helped put in place the Voting Rights Act of 1957 or the Civil Rights Act of 1964? Then why now, with all the world at stake, do so many people retreat into these entirely personal “solutions”?

The fourth problem is that the endpoint of the logic behind simple living as a political act is suicide. If every act within an industrial economy is destructive, and if we want to stop this destruction, and if we are unwilling (or unable) to question (much less destroy) the intellectual, moral, economic, and physical infrastructures that cause every act within an industrial economy to be destructive, then we can easily come to believe that we will cause the least destruction possible if we are dead.

Całość tutaj:
http://www.orionmagazine.org/index.php/ ... icle/4801/

(przetłumaczyłam to na polski, ale nie chciałabym, żeby przed korektą i podjęciem decyzji jaką drogą ten tekst udostępnić latał po internecie. jeśli ktoś jednak nie radzi sobie wyjątkowo z angielskim to mogę podesłać ukradkiem na priv.)

Re: Odzwierzęce i wegańskie?

PostNapisane: 7 cze 2011, o 23:28
przez gzyra
ankaweganka napisał(a):Masz rację, dla mnie stuprocentowa "czystość" jest właśnie typem idealnym którego nigdy nie osiągnę ale do którego powinnam przykładać każde swoje zachowanie.


U mnie odpowiednikiem tego jest bardziej pokorny absolutyzm, a lepiej powiedzieć: realistyczny, tzn.: każde zachowanie powinienem przykładać do wzorca, w którym robię absolutnie wszystko, co w danej chwili można, żeby było lepiej. Czyli porównuję z lepszym i teoretycznie możliwym, a nie na pewno niemożliwym.

Znam ludzi którzy w imię dobra świata, zwierząt i ekologii nie mają samochodu, nie chodzą do kina (...) osoba o Twoim podejściu pewnie by ich wyśmiała jako "nieracjonalnych" bo przecież z tych zagadnień "nie ma innego wyjścia" (...)


Raczej nie nazwałbym ich tak. Większy lub mniejszy racjonalizm to tylko jedno z kryteriów oceny. Miałbym wątpliwości, gdyby w tego typu wyborach zaszli tak daleko, że np. zrobiliby sobie krzywdę, uczynili ideę i praktykę niemożliwą lub zaporowo trudną do naśladowania, wreszcie pozbawili się możliwości aktywizmu, bez którego ich wybór byłby sprywatyzowany i wyłącznie symboliczny.

Dobro absolutne w sensie idealnego wyboru rozpada się jako konstrukcja w momencie, kiedy konstatujemy istnienie nieusuwalnego konfliktu dobra poszczególnych istot. Nie umiem przyjąć założenia, że w świecie, w którym żyję, takie konflikty nie istnieją, więc dobro absolutne mógłbym sobie wyobrazić jedynie jako koncepcję religijną, jakiś mityczny raj. Nie jestem osobą religijną.

Re: Odzwierzęce i wegańskie?

PostNapisane: 8 cze 2011, o 04:31
przez xkidslovefruitx
1) Proponuję też przypomnieć sobie tłumaczony przez Empatię tekst Matta Balla o weganizmie i aktywizmie. Radykalizm może być w szerszym kontekście szkodliwy.
2) Czy grupa ekologów podjeżdżająca samochodem w ciężko dostępny teren, żeby na miejscu zorganizować blokadę budowy autostrady jest zła bo zdradziła swoje ideały (jeżdżąc samochodem)?
3) Jeśli naszym ideałem ma być wyrzekanie się to wypada się zgodzić z Jensenem, że najlepszy weganin to weganin martwy - wtedy odpadają wszelkie dylematy.

Re: Odzwierzęce i wegańskie?

PostNapisane: 8 cze 2011, o 09:42
przez gzyra
Na blogu Vegancious pojawił się wpis, który może pasować do naszego wątku - "I’m Vegan and I’m Not Vegan", fragment:

A recent conversation with my five year old grandson went something like this:

“I’m vegan and I’m not vegan.”
“How is that possible?”
“Well, I am vegan at your house, but when I go home….. my parents won’t be vegan.”
“Your father is trying but finds it difficult with all the family having different views. And your mommy said she would eat whatever is delicious.”
“But she won’t. She won’t even try. And I don’t know why my daddy won’t be vegan.”

Not wishing to alienate family members nor confuse my grandson, I found this a troubling conversation. Obviously, this five year old is thinking about the underlying reasons people make the choices they do. He’s figuring out how he fits in. I paused for a minute, then went on….

“Maybe you are always vegan. Being vegan means doing the least harm (ahimsa). It is not really just how you eat. You have no choice what to eat when you are five years old, but if you care about other beings and how they feel, maybe you are still vegan.”
“No, I am only allowed to be vegan here.”

Re: Odzwierzęce i wegańskie?

PostNapisane: 19 cze 2011, o 21:27
przez wawrzyn
xkidslovefruitx napisał(a):myślę, że w kwestii leków (i nie tylko) większy sens ma działanie na rzecz zmiany systemu niż droga osobistych wyrzeczeń.


Żeby zaszła zmiana w systemie musi być jakiś impuls. Najlepszym impulsem w naszym systemie gospodarczym jest możliwość zarobienia szybkich i dużych pieniędzy (przez kogoś wpływowego) którą daje zrealizowanie niezaspokojonego popytu w branży w której nie ma konkurencji.
Jeśli np. w każdym kraju UE byłoby po kilkaset tysięcy osób które nie używają środków przeciwbólowych przy niewielkim bólu, to zaraz znalazłaby się firma która by to wykorzystała- wyprodukowała taki wegański środek przeciwbólowy i wprowadziła go na rynek (po drodze zmieniając prawo).

To jest najprostsza droga do zmiany prawa: prędzej zmieni je wpływowa firma poszukująca zysku niż szarzy obywatele.

gzyra napisał(a): Tylko suma wielu wyborów ludzi jest wstanie rzeczywiście znieść przemysły wykorzystujące zwierzęta, a więc osobisty weganizm musi wiązać się z jakimś udziałem w dziele zwiększania tej sumy poza tym, że się jest dla siebie


Tak wcale nie jest. Bycie dla siebie weganinem wpływa na sumę wyborów i nie trzeba robić niczego więcej żeby być weganinem. Co więcej bycie weganinem dla siebie zawsze przynosi korzyści zwierzętom, a aktywizm nie. Są aktywiści którzy mówią o weganizmie w taki sposób że osiągają efekt odwrotny. Mnie np. działania Empatii i Kolektywu Kiwi doprowadziły do zaprzestania prezentowania się jako weganina. I znam wielu wegetarian którzy zrazili się do weganizmu i aktywizmu przez niektóre osoby z tych organizacji. Celem powinno być zwiększanie ilości wegan, a nie pokrzykiwanie o weganizmie.

gzyra napisał(a):(w ten sposób i nas zmieniono).

Mów za siebie, ja sam wymyśliłem weganizm i wiem że nie jestem jedynym który tak do tego doszedł. Gdyby wszyscy ludzie tak zrobili to aktywizm byłby zupełnie zbędny.

Re: Odzwierzęce i wegańskie?

PostNapisane: 29 cze 2011, o 21:27
przez gzyra
wawrzyn napisał(a):Bycie dla siebie weganinem wpływa na sumę wyborów (...) bycie weganinem dla siebie zawsze przynosi korzyści zwierzętom, a aktywizm nie.


Bycie weganinem bez jakiegokolwiek aktywizmu, z minimum propagacji własnej tożsamości jako weganina, nie zwiększy liczby wegan tak, jak może to zrobić weganizm zgodny z definicją, czyli promujący alternatywy wobec wykorzystywania zwierząt.

Mnie np. działania Empatii i Kolektywu Kiwi doprowadziły do zaprzestania prezentowania się jako weganina.


To dobra wiadomość. Wybacz.

Re: Odzwierzęce i wegańskie?

PostNapisane: 3 lip 2011, o 01:40
przez ankaweganka
to dobra wiadomość że coraz więcej wegan się wstydzi przez Wasze nagonki i podśmiewanie się z wegetarian? To dobra wiadomość że gdy wegetarianka, która poznała Was, była na Waszym wykładzie albo czytała wypowiedzi, poznaje potem innego weganina, od razu uważa że jesteśmy wszyscy nadętymi przemądrzalcami którzy będą robić jej przytyki, często zresztą niezgodne z prawdą jak np nazywanie wegetarian "płodożercami"? Nikt raczej nie będzie chciał stać się takim przemądrzałym weganinem którego co drugie zdanie zawiera sformułowanie "schizofrenia moralna", no chyba że ktoś aspirujący na filozofa amatora. To dość mała grupa docelowa.

Zachowania które nazywacie aktywizmem często są więc odwrotnością promocji i nie zwiększają liczby wegan, a zmniejszają liczbę potencjalnych wegan o rzesze zrażonych ludzi. Podczas gdy spokojna egzystencja wielu nie-aktywistów jest nieraz lepszym dowodem na to, że weganinem może być każdy i lepszą zachętą, niż przemądrzałe słowa. Jak sobie to zracjonalizujesz?