Strona 1 z 9

Nauczanie szowinizmu

PostNapisane: 18 mar 2010, o 16:34
przez gzyra
W tym wątku będę zbierał informacje jak szkoły uczą dzieci bycia szowinistami gatunkowymi. Dokument zwany (w przybliżeniu) "Podstawami programowymi szkolnictwa" cierpi na tę samą wewnętrzną niespójność, która dolega Ustawie o ochronie zwierząt. Z jednej strony są piękne deklaracje (szacunek dla zwierząt, ochrona itp), z drugiej podział na te do kochania i do eksploatowania. Przy czym szkoła, podobnie jak wydawnictwa dla dzieci, przyjmuje strategię przemilczania, eufemizmów i zacierania związków pomiędzy wyborem, np. tego, co się zje na śniadanie, a jego skutkiem (szkoda dla zwierzęcia). Proszę mi przy tym nie tłumaczyć, że Podstawy programowe to dokument szowinistycznego społeczeństwa, szowinistycznej normy, szowinistycznych urzędników i na zamówienie szowinistycznych rodziców, bo to wiem. Przykład pierwszy:

Gazeta Pomorska pisze (piórem czytelnika):

Koza na lekcjach w jednej z grudziądzkich szkół. Dzieci uczyły się jak wydoić zwierzę

Nie lada gratkę mieli najmłodsi uczniowie Zespołu Szkół Ogólnokształcących nr 3 w Grudziądzu. Nauczyciele zorganizowali dla nich praktyczne zajęcia z udziałem kozy. Szkoła to nie tylko nauka w ławkach, nudne wykłady i sprawdziany. Nauczyciele z ZSO nr 3 udowodnili, że lekcje mogą być bardzo interesujące. Dzieci z najmłodszych klas pod opieką dorosłych uczyły się doić kozę, przyrządzać masło i sery z mleka. Zajęcia tak spodobały się uczniom, że niektórzy postanowili uwiecznić zwierzę na swoich telefonach komórkowych.

Re: Nauczanie szowinizmu

PostNapisane: 18 mar 2010, o 16:54
przez Natasha
no cóż... u mnie w liceum ostatnio na biologii pan "profesor" powiedział, że jak chcemy na własne oczy przekonać się o "cewkowatej budowie układu nerwowego", to powinniśmy zjeść na obiad pierś kurczaka, przełamać kręgosłup i wyssać płyn z rdzenia kręgowego. Wtedy zobaczymy.
Już nie wspomnę o jakiejś głowie z porożem, wiszącej na ścianie.
Marto Mi, wiesz o kim mówie? :P

Re: Nauczanie szowinizmu

PostNapisane: 19 mar 2010, o 08:33
przez martami
Natasha napisał(a):no cóż... u mnie w liceum ostatnio na biologii pan "profesor" powiedział, że jak chcemy na własne oczy przekonać się o "cewkowatej budowie układu nerwowego", to powinniśmy zjeść na obiad pierś kurczaka, przełamać kręgosłup i wyssać płyn z rdzenia kręgowego. Wtedy zobaczymy.
Już nie wspomnę o jakiejś głowie z porożem, wiszącej na ścianie.
Marto Mi, wiesz o kim mówie? :P


oj chyba wiem,
za moich czasów mawiał, że wegetarianizm to wykończy człowieka, jak tak długo się będzie mięsa nie jadło.

Re: Nauczanie szowinizmu

PostNapisane: 19 mar 2010, o 11:05
przez Ruda Punk
Dojenie kozy to jeszcze nie taka straszna rzecz... Generalnie zwierzęta mleczne nie cierpią od dojenia, tylko od warunków, w jakich są dojone. Niemniej jednak jest to oszukiwanie dzieci, pokazywanie, że kózka jest szczęśliwa, kiedy większość jej "sióstr" jest przetrzymywana w bestialskich warunkach.

Przykłady gatunkowizmu w szkołach? W moim podręczniku od biologii jest napisane, że dieta wege i wega nie powinny być stosowane u dzieci i młodzieży (a ściślej mówiąc, jest tak napisane w podręczniku, z którego korzystam teraz, w podręczniku, z którego korzystałam w gimnazjum i o ile dobrze pamiętam, w podręczniku do przyrody z mojej podstawówki), co jest nieprawdą - mój brat od poczęcia jest wegetarianinem, w drugiej klasie podstawówki był najwyższym dzieckiem w szkole.
No i pani od biologii z rozrzewnieniem wspominająca sekcję żaby,

Re: Nauczanie szowinizmu

PostNapisane: 19 mar 2010, o 14:01
przez AnaO
W moim podręczniku też jest, że dieta wegańska jest ze wszechmiar niekorzystna czy jakoś tak. Na szczęście biologicę mam rozsądną, robiłam prezentację o dietach wegetariańskich i ona potwierdziła, że weganizm jest ok.

Re: Nauczanie szowinizmu

PostNapisane: 19 mar 2010, o 17:25
przez gzyra
Ruda Punk napisał(a):Generalnie zwierzęta mleczne nie cierpią od dojenia, tylko od warunków, w jakich są dojone.


Problemów związanych z wykorzystywaniem zwierząt do "produkcji" mleka jest więcej, patrz wątek "Krowy "mleczne" nie idą na emeryturę".

Re: Nauczanie szowinizmu

PostNapisane: 24 mar 2010, o 12:28
przez Gabriela
W szkołach nagminnie trzymane są zwierzęta w akwariach i klatkach. Ryby, płazy, gady, ssaki. A najczęściej: mysz, świnka morska, szczur, chomik. Całe życie spędzają w małych, dusznych pojemnikach. Są drażnione i niepokojone, a bywa, że uczniowie znęcają się nad nimi. Nie zawsze ma się kto nimi zająć, szczególnie w okresach ferii. Czego ma ten proceder uczyć?

Re: Nauczanie szowinizmu

PostNapisane: 24 mar 2010, o 14:06
przez xkidslovefruitx
Za to mogę się pochwalić, że przeprowadziłam lekcję wychowawczą o zdrowym odżywianiu (obowiązkowa profilaktyka w szkołach) i przez całą godzinę rozmawialiśmy o tym co należy jeść bez wspominania o produktach odzwierzęcych. Porozmawialiśmy o różnych typach zbóż, orzechach, owocach, warzywach, dzieciaki poznały kilka nowych strączkowych poza fasolą i było całkiem miło.

Re: Nauczanie szowinizmu

PostNapisane: 29 mar 2010, o 18:54
przez gzyra
Obrazek

Mali dżokeje - niewolnicy

Wyścigi wielbłądów cieszą się w krajach arabskich dużą popularnością. Mimo zakazu jako dżokeje pracują tam mali chłopcy, sprzedawani przez własne rodziny. (...) W 2005 roku, wobec międzynarodowego potępienia tej praktyki, Zjednoczone Emiraty Arabskie zakazały zatrudniania niepełnoletnich chłopców jako dżokejów. Dzieci nierzadko były sprowadzane nielegalnie z biedniejszych krajów Azji, m.in. z Pakistanu, i przetrzymywane w warunkach ocenianych jako niewolnicze.

Po wprowadzeniu zakazu obrońcy praw człowieka oceniali, że w ZEA jest jeszcze kilka tysięcy małych dżokejów - chłopców sprzedanych przez rodziny, trzymanych w warunkach przypominających więzienie i słabo odżywianych, by nie przybrali zanadto na wadze.


Więcej na tej stronie.

Re: Nauczanie szowinizmu

PostNapisane: 9 kwi 2010, o 08:18
przez K.Biernacka
Za którymś razem, kiedy byłam w Bibliotece Praw Zwierząt, postanowiłam przeglądnąć zbiory książeczek dla dzieci na temat zwierząt. Już w tych książkach, przeznaczonych dla dzieci w wieku przedszkolnym, prezentowany jest ostry podział na zwierzęta domowe i fermowe/gospodarskie/użytkowe. I to nie jest tylko pokazanie rzeczywistości, ale właśnie nauczanie szowinizmu. Dlaczego?

Zwierzęta są pokazywane na sielskich obrazkach, uśmiechnięte i najwyraźniej bardzo zadowolone z eksploatacji. Hodowcy są przedstawiani głównie lub wyłącznie jako ich opiekunowie. Jaja, mleko czy wełna są tam darami od zwierząt: krowa daje człowiekowi swoje mleko, kura znosi dla człowieka jaja, owca, no prawie że się goli sama, żeby człowiekowi oddać swoją wełnę, po prostu antropocentryczny raj. W tych kolorowych opowiastkach raczej nie ma mowy o tym, że świnia jest na fermie dlatego, że hodowca - przepraszam, "opiekun" - chce ją zabić i przerobić na kotlety. Jednak w paru książeczkach autorzy chcieli dzieciom zasygnalizować również i tę kwestię. I proszę jakie zdania im wyszły: "krowa daje mleko i mięso" czy "indyk daje mięso". O ile można a nawet trzeba pokazywać dziecku świat, o tyle mówienie o eksploatacji zwierząt jako o zwierzęcym wolontariacie jest zwykłym kłamstwem, które służy gładkiemu wdrożeniu kolejnego pokolenia do wykorzystywania zwierząt bez zbędnych wyrzutów sumienia.

Najlepszym testem na skuteczność tego prania mózgu jest fakt, że wiele osób jest święcie przekonanych, że krowa autentycznie daje mleko, czyli że jest to samica ssaka - unikat w skali światowej - która mleko produkuje ciągłym ciurkiem, bo jest ono w niej tak, jak w kranie woda. Wszystkie inne samice ssaka potrzebują zajść w ciążę i urodzić potomstwo, by doszło u nich do laktacji, a krowa - nawet według osób na ogół przytomnie myślących - tego wszystkiego nie potrzebuje, bo ona po prostu ma w żyłach zamiast krwi mleko i krzywdę robi jej ten, kto jej doić nie chce. Wymię jawi się chyba w tych rozważaniach jak organ analogiczny do pęcherza moczowego, gdzie mleko spływa i spływa całą dobę przez całe życie krowy i opiekun musi regularnie opróżniać to wymię tak jak opróżnia swój pęcherz.

No ale dość tych majak i parę koniecznych słów wyjaśnienia. Krowa nie jest wyjątkiem pośród ssaków. Produkcja mleka jest u niej równoznaczna z laktacją i występuje po ciąży i porodzie. W hodowlach, krowy są regularnie zapładniane, często stosowana jest sztuczna inseminacja, i rodzą cielęta, które są od nich szybko odstawiane (i zabijane na cielęcinę lub hodowane na kolejne producentki mleka). Następnie krowy są dojone, najczęściej mechanicznie, a ich mleko sprzedawane.

Różnica między krową a wieloma innymi ssakami jest taka, że hodowcy i naukowcy stworzyli rasy krów, które są zdolne do zwiększonej produkcji mleka. Ilość produkcji jest również zwiększana za pomocą specjalnie dobranej paszy. Krowy oczywiście płacą wysoką cenę: gwałtowne rozstania z potomstwem, choroby wymion i racic i przedwczesna śmierć w rzeźni (lub uboju domowym) po paru latach eksploatacji. Tak w rzeczywistości wygląda ten "wolontariat" opiewany w książeczkach dla dzieci i setkach reklam produktów mlecznych, które w groteskowy często sposób przedstawiają krowy jako wesołe i szczęśliwe mlekodajki.