Strona 1 z 3

Katalog usprawiedliwień

PostNapisane: 22 mar 2010, o 15:57
przez gzyra
Proponuję, żebyśmy przeanalizowali sposoby, w jakie ludzie usprawiedliwiają uczestnictwo w eksploatacji zwierząt (jedzenie mięsa, jajek, picie mleka, polowanie, chodzenie do cyrku ze zwierzętami, noszenie futer naturalnych itp.). Słyszałem już w życiu wiele usprawiedliwień, sam zresztą też wyprodukowałem kilka. Zacznijmy od cytatu z feministki Dunin (podkreślenie moje):

    Nie jest to jednak zaletą ministra Radziszewskiej, należy ona bowiem do jednego z najważniejszych sejmowych lobby - myśliwych. Podobnie jak jowialny i godnie stroszący wąsy (a, zdaje się, że zgolił, ale nadal ma je mentalnie) Bronisław Komorowski. Dziwi mnie, że komuś może przeszkadzać szerszy udział kobiet we władzy, a nie przeszkadza to, że rządzą nami ludzie, dla których rozrywką jest zabijanie.

    Nie chcę w tym miejscu wdawać się w spory o wegetarianizm i sposoby pozyskiwania mięsa. Cóż, ludzie jedzą mięso, bo są głodni, a pracują w tym przemyśle, bo muszą pracować. Oczywiście przymusy te nie są bezwzględne, ale powiedzmy, że nie żyjemy w najdoskonalszym ze światów. Za to jednak, co robimy dla przyjemności i rozrywki, odpowiadamy w pełni. I jeśli dla kogoś zabawą jest zabijanie, to nie wiem, czy można oczekiwać od niego takiej troski i sympatii, która jest potrzebna, żeby w polityce załatwiać coś poza swoimi interesami i potrzebami ego. Osobiście nie miałabym nic przeciwko temu, żeby miejsce myśliwych w Sejmie zajęły niepolujące kobiety.
    ("Orliki i orliczki", felieton z Wysokich Obcasów)

Jedzenie mięsa zestawione jest z polowaniem. To pierwsze przedstawiane jest przez Dunin jako konieczność fizjologiczna, a aktywna eksploatacja w ramach przemysłu jako konieczność ekonomiczna. Polowanie ma natomiast być rozrywką i widzimisie. W pierwszym przypadku rzekomo (prawie) nie ma wyboru, w drugim jest tylko wybór. Jeśli przyjrzymy się bliżej, okaże się, że głód można zaspokoić grochem (przysłowiowym), a pracować w wielu przypadkach gdzie indziej, przy czym o przemyśle mięsnym, jajecznym i mlecznym nie rozmawialibyśmy w ogóle, gdybyśmy mieli inne nawyki zaspokajania głodu. Dla wykształconych mieszkańców miast wybór polowania jako rozrywki może wydawać się wyjątkowo okrutny. Jednocześnie wykształceni mieszkańcy miast mają niezwykle ułatwiony wybór zaspokajania głodu w taki sposób, aby był to akt tworzenia doskonalszego świata, jednak tego wyboru nie dokonują.

Dunin asekuruje się (pewnie słyszała co nieco nawet o weganizmie) uwagą, że przymus jedzenia mięsa i pracy w przemyśle związanym z eksploatacją zwierząt "nie są bezwzględne". Natychmiast jednak - jakby się bała implikacji tego stwierdzenia - zawraca i próbuje zatrzeć ślady (które prowadzą nieodwołalnie do tegoż weganizmu, bo nie ma przymusu jedzenia jakichkolwiek produktów odzwierzęcych) defetystycznym "nie żyjemy w najdoskonalszym ze światów". Oto świat staje się usprawiedliwieniem unikania lepszych wyborów. Świat, czyli co właściwie? Coś najwyraźniej niezmiennego, zewnętrznego i nietykalnego. Silniejszego od ludzi, którzy... go tworzą. Co za wygodny dystans i jakaż tolerancja! Ale przede wszystkim bierność i to fatalne usprawiedliwienie niedoskonała naturą świata. Czy Dunin pozwoliłaby sobie na taką uwagę w kwestiach feminizmu? Sparafrazujmy, zobaczymy co wyjdzie:

    Nie chcę w tym miejscu wdawać się w spory o przemoc domową wobec kobiet i gwałty małżeńskie. Cóż, ludzie biją kobiety i uprawiają z nimi seks, bo nie umieją nad sobą zapanować, mają wiele problemów, które muszą znaleźć jakieś ujście. Oczywiście przymus wyładowywania się (pięścią i nasieniem) na płci przeciwnej nie jest bezwzględny, ale powiedzmy, że nie żyjemy w najdoskonalszym ze światów.

Jak to brzmi? Strasznie brzmi. Wracając do tekstu z WO: w tym cytacie z Dunin więcej widzę krytycznego entuzjazmu w namyśle nad wąsami Marszałka niż w komentarzu dotyczącym zabijania zwierząt dla mięsa. W tej sprawie feministyczny ogień przygasa i zamienia się w "eee, na to się nie poradzi, tak już jest", bo przecież kwestia mięsa nie ma ludzkiej płci, a więc problem jest zapewne drugorzędny. Tak oto świat raz mówi spocznij, a innym razem baczność. Kiedy co mówi, a właściwie, kiedy kto co słyszy, jest kwestią wygody i specjalizacji. Raz jest powodem i areną zmian, innym razem staje, na własne życzenie, problemem nie do rozwiązania.

Re: Katalog usprawiedliwień

PostNapisane: 22 mar 2010, o 18:31
przez Dziki Hun
Mnie ostatnio najbardziej zadziwily slowa Leona Tarasiewicza. Kilka miesiecy temu w Newsweeku bylo kilka tekstow poswieconych traktowaniu zwierzat, a propo wydania ksiazki Tokarczuk. No wiec Pan Leon jak przystalo na porzadnego czlowieka mowi, ze namawiany do udzialu w polowaniach konsekwentnie odmawia poniewaz: "jest to dzis niemoralne. Jesli nie musisz zabijac, to nie zabijaj. Amen".
Wlasciwie zasada ta przyswieca chyba wszystkim obroncom praw zwierzat wiec generalnie nalezaloby sie cieszyc, ze rowniez Pan Leon podziela ten poglad. Jednakze Pan Leon, pozatym, ze jest szanowanym artysta jest rowniez hodowca kur. Natomiast dyskusje o wegetarianizmie zamyka autorytarym stwierdzeniem: "Wegetarianskie nawolywania, zeby nie zabijac i nie jesc, to utopie, ktore nie maja znaczenia."
Koniec. Niestety, argumentacja jest rownie miazdzaca, w wiekszosci przypadkow usprawiedliwien.
Polowania to dla wiekszosci z nas dosc odlegly temat. Sprzeciw wobec nich niewiele kosztuje, przy tym pokazac sie mozemy jako moralni i sprawiedliwi. Gorzej, gdy dla sprawy trzeba podjac jakies dzialania.

Re: Katalog usprawiedliwień

PostNapisane: 22 mar 2010, o 18:40
przez xkidslovefruitx
Obrazek

Re: Katalog usprawiedliwień

PostNapisane: 22 mar 2010, o 18:58
przez ais
Czy ktoś miałby chwilę i przetłumaczył to na polski?
ja wszystko rozumiem, ale chcialabym, zeby to bylo po polsku i gotowe do powstawiania na wiele roznych stron :) sama nie przetlumacze, bo siedze w fakturach stowarzyszenia i mi łeb pęka.

Re: Katalog usprawiedliwień

PostNapisane: 23 mar 2010, o 09:52
przez K.Biernacka
Mnie zadziwia jak wciąż można spotkać ludzi, którzy bez zmrużenia okiem i bez cienia wstydu mówią: jem mięso/nabiał/jaja, bo lubię. Mam na myśli ludzi, którzy zetknęli się z argumentacją etyczną, wiedzą, że zwierzęta cierpią w hodowli i podczas zabijania. Ludzie, którzy "normalnie" funkcjonują w społeczeństwie. Ba! ludzie, którzy aktywnie zajmują się ochroną zwierząt niektórych gatunków.

Re: Katalog usprawiedliwień

PostNapisane: 23 mar 2010, o 10:19
przez Adam Gac
K.Biernacka napisał(a):Mnie zadziwia jak wciąż można spotkać ludzi, którzy bez zmrużenia okiem i bez cienia wstydu mówią: jem mięso/nabiał/jaja, bo lubię. Mam na myśli ludzi, którzy zetknęli się z argumentacją etyczną, wiedzą, że zwierzęta cierpią w hodowli i podczas zabijania. Ludzie, którzy "normalnie" funkcjonują w społeczeństwie. Ba! ludzie, którzy aktywnie zajmują się ochroną zwierząt niektórych gatunków.



Myślę, że olbrzymią przysługę niedźwiedzią spełnia tutaj tzw. ,,reguła społecznego dowodu", która ma olbrzymią siłę oddziaływania na wielu ludzi. Jem mięso, nabiał, jaja bo inni jedzą. Moja moralność nie wynika z mojej wiedzy lub jej braku dotyczącej faktów z życia zwierząt eksploatowanych w przemyśle spożywczym, lecz jest w znacznej mierze zdefiniowana poprzez zachowania i postawę moralną ,,ogółu społeczeństwa".
Kaśka, ta reguła społecznego dowodu jest przeanalizowana i pokazana na przykładach, w książce, którą mi pożyczyłaś, ,,Wywieranie wpływu na ludzi"; dzięki uprzejme :-).

Re: Katalog usprawiedliwień

PostNapisane: 23 mar 2010, o 10:24
przez gzyra
K.Biernacka napisał(a):Mnie zadziwia jak wciąż można spotkać ludzi, którzy bez zmrużenia okiem i bez cienia wstydu mówią: jem mięso/nabiał/jaja, bo lubię.


No niestety, fakt że odpowiednio przygotowane mięso, czy np. sery z mleka dla cieląt, są smaczne, trochę utrudnia przekonanie do weganizmu. Bardzo utrudnia? Jedzenie jest dla wielu ludzi czymś przyjemnym, w dodatku jest podatne na rytualizacje, jest pożywką dla nawyków (wiedzą to również weganie). Na pewno powinniśmy przekonywać, że porzucenie jednej przyjemności (produkty odzwierzęce) jest otwarciem się na inne, równie intensywne (roślinne). Droga przez żołądek do serca jest niestety dwukierunkowa, ważne, żeby ludzie wiedzieli, że nie każda z nich prowadzi do mięsa i podobnych. To powiedzenie "jem bo lubię" na pewno nie jest w zdecydowanej większości przypadków powiedzeniem "jem, bo lubię, jak cierpią zwierzęta". Dodanie tej drugiej części, która łączy przyjemność z czyimś cierpieniem, ma dużą moc zniesmaczania. Tu jest rola dla nas: odsłaniania rzeczywistości, pokazywania związku tego, co na talerzu, z realiami hodowli i rzeźni.

Re: Katalog usprawiedliwień

PostNapisane: 23 mar 2010, o 10:39
przez AdamZ
gzyra napisał(a):powiedzenie "jem bo lubię"


Przyznam że ja mam problem czasami z niektórymi argumentami mięsożerców.

Na przykład posługujemy się twierdzeniem że ograniczamy korzystanie z odzwierzęcych produktów i efektów ich cierpieniach na ile to praktycznie możliwe. Mam jednak duży problem ze słowem "praktycznie".
No bo weganie chodzą do lasu, gdzie depczą mrówki i inne robaki. Podróżują, zwiększając na pewno w jakiś sposób cierpienie zwierząt. Ograniczmy się na razie do tych dwóch przykładów, choć można by dać dużo więcej.
Ktoś może nam zarzucić to chodzenie do lasu i podróżowanie. Rzeczywiście, tak jak nie musimy jeść sera tak nie musimy podróżować, nie musimy chodzić do lasu. Tak jak my dajemy inne możliwości w postaci np. pasztetu z ciecierzycy tak ktoś nam da na przykład pomysł grania w szachy albo skakania w dal zamiast podróżowania i chodzenia do lasu.
Możemy oczywiście próbować wykazywać co jest bardziej praktyczne i że łatwiej zjeść pasztety niż ciągle grać w szachy, ale ja mam z tym mały problem. Pomóżcie w zespojeniu tej filozofii żeby mi się nie rozleciała kiedyś :-)

Re: Katalog usprawiedliwień

PostNapisane: 23 mar 2010, o 11:03
przez K.Biernacka
Adam Gac napisał(a):Myślę, że olbrzymią przysługę niedźwiedzią spełnia tutaj tzw. ,,reguła społecznego dowodu", która ma olbrzymią siłę oddziaływania na wielu ludzi. Jem mięso, nabiał, jaja bo inni jedzą.


Adam, ja miałam na myśli dokładnie to co powiedziałam: zadziwia mnie jak wciąż można spotkać ludzi, którzy bez zmrużenia okiem i bez cienia wstydu mówią: jem mięso/nabiał/jaja, bo lubię, choć wiedzą z czym to się wiąże.

Nie chodzi mi o to, że mają też inne powody i "powody" i o całą otoczkę bla bla bla. Chodzi mi konkretnie o to, że ktoś bezwstydnie kładzie na szali swój trywialny "argument", podczas gdy na drugiej szali leży czyjś ból, cierpienie i śmierć. To jest dla mnie po prostu straszne :(
To jest dla mnie równoważne ze stwierdzeniem: "skręcam karki myszom, bo mi to sprawia przyjemność i lubię ten odgłos łamanych kostek."

Re: Katalog usprawiedliwień

PostNapisane: 23 mar 2010, o 11:07
przez K.Biernacka
AdamZ napisał(a):
Przyznam że ja mam problem czasami z niektórymi argumentami mięsożerców.

Na przykład posługujemy się twierdzeniem że ograniczamy korzystanie z odzwierzęcych produktów i efektów ich cierpieniach na ile to praktycznie możliwe. Mam jednak duży problem ze słowem "praktycznie".


A masz problem z ograniczaniem korzystania z pracy niewolniczej na ile to praktycznie możliwe? Nie skontrolujemy przecież pochodzenia i sposobu produkcji wszystkich artykułów czy sprzętów jakie kupujemy, a jednak idea i praktyka Fair Trade ma sens.

Tak na prawdę nie ma rzeczy, które robi się w 100%. 100% to tylko drogowskaz.